Trzeci uśmiech

1.5K 260 47
                                    

Cała nasz trójka siedziała w moim małym pokoju. Sylwester leżał na łóżku, paląc papierosa. Radek, jako że nie lubił dymu nikotynowego, stał przed otwartym na oścież oknem. Sam umiejscowiłem się między półką na książki a biurkiem. Moje ulubione miejsce do czytania. Słuchaliśmy muzyki. Każdy wybierał po jednej piosence. Rozmawiali o latach 90. Byli zakochani w tych czasach. 

- A River Phoenix? - zapytał Radek.

- Pewnie! Uwielbiam gościa - odpowiedział Sylwester z uśmiechem na twarzy. - Kurt Cobain? 

Popatrzył z litością na pacyfistę.

- Proszę cię!

Wypełnili pokój śmiechem, który momentalnie dotarł do moich uszu i wywołał falę radości. Nic nie poprawiało mi tak humoru, jak słuchanie rozmów tej dwójki. 

- Fakt. - Podrapał się po głowie. - Scorpions?   

Tak zaczęło się śpiewanie ,,Wind of change''. Dołączyłem się, bo zarazili mnie dobrym nastrojem, chociaż mój głos nie należał do najlepszych. Włączyliśmy muzykę, aby było łatwiej i dawaliśmy się ponieść. Nie można nazwać tego tańcem, bo były to zbyt chaotyczne ruchy, ale czuliśmy się po tym o niebo lepiej. Nie wyobrażam sobie, jak idiotycznie musiało to wyglądać. Jednak dla nas miało większy sens. Wyrzucaliśmy niepotrzebne emocje. Pacyfista wolał to nazywać oczyszczeniem albo chwilą wolności. 

- Wolności od czego? - zapytał kiedyś simsoholik, wbijając w niego swoje porażające spojrzenie. 

- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Od czego tylko chcesz. 

 Radek nigdy nie był tak udobruchany jak przy Sylwestrze. 

Na samym początku ciężko było mi ich ze sobą zapoznać. Próbowałem jakoś zorganizować spotkanie, abyśmy wszyscy gdzieś wyszli. Kategorycznie odmawiali, a ja nie byłem w stanie zrozumieć, co się w ogóle dzieje. Dlaczego między nimi była taka bariera? Nie potrafili tego wyjaśnić. Nie, bo nie i koniec tematu. Byłem ignorowany, gdy zaczynałem mówić pierwszemu o drugim.  W końcu udało mi się namówić tę dwójkę na film, ale tylko pod warunkiem, że będzie on z Jackiem Nicholsonem. Właściwie połączyła ich bluzka zespołu Kult, w której Radek przyszedł. Okazało się, że słuchali tej samej muzyki, a to oznaczało rozmowy bez końca.

W każdym razie zaprzyjaźnili się.

Gdy zostawaliśmy z Radkiem sami, wydawał się smutny, czyli taki, jaki zwykle był. Jedynie Sylwester go uszczęśliwiał. 

Razem z pacyfistą odwiedziliśmy go dwa razy. Pokoje dużo mówią o ludziach. Gdy pierwszy raz stanęliśmy przed jego domem, byliśmy pewni, że w jego własnym pomieszczeniu zobaczymy jeden z lepszych komputerów i masę simsów. Sprawdziło się, ale poza tym miał również sporą kolekcję tomików z wierszami, a co najlepsze, sam również często chwytał po długopis i pisał liryką. Sylwester znalazł jeden z jego zeszytów, gdzie wylewał emocje, tworząc niezwykły zbiór. Jego twórczość miała w sobie coś fantastycznego, chociaż sam Radek był zbyt skromny, aby to przyznać.  To głupie, że właśnie z wierszy dowiedziałem się o nim więcej niż z naszych rozmów. 

- Nie wiedziałem, że ten człowiek ma w sobie tyle emocji i piękna - przyznał kiedyś Sylwester. - Dlaczego to kryje? Jeszcze pod czymś takim jak informatyka? 

Fakt, gdy pierwszy raz przeczytaliśmy te wiersze, nie byliśmy w stanie uwierzyć, że to on je napisał. 

Informatyk, który wyglądał nieco przerażająco, kochający simsy, masło orzechowe i pizzę.

Trudno było nam dodać do tego poetę. Jednak w tych wierszach chowała się nadzieja, chęć życia, a zarazem niemoc, bezsilność. Jeden w szczególności utkwił mi w pamięci. Był mocny i różnił się od innych. Nie miał w sobie niczego pozytywnego. ,,Święty'' depresyjny, monotonny, mający na celu uzmysłowić naszą bezbronność i łamliwość. Wydawał się zbyt intymny, jakbym czytał coś, co nie było dozwolone. Więcej tego typu wierszy nie pokazywał. Próbowałem prosić, ale zrezygnowałem, widząc jego przerażenie. Przypominał czasami płochliwą mysz. 

Gdy przestaliśmy śpiewać i uspokoiliśmy się, Radek z Sylwestrem wybrali film ,,Całkowite zaćmienie'' ze względu na to, że uwielbiali Rimbauda. 

- Głuchym skokiem drapieżnika rzucałem się na każdą radość - zaczął informatyk.

- By ją zdusić!* - skończył pacyfista. 

Sylwester trochę interesował się poezją, jednak po tym, gdy odkryliśmy talent Radka, zaczął ją chłonąć. Razem poznawali nowych autorów, a to sprawiło, że jeszcze bardziej zbliżyli się do siebie. To egoistyczne, ale zacząłem myśleć, że zapomną o mnie. Oczywiście, było to niepotrzebne. W końcu tylko ja przeczytałem ,,Świętego''. 

* fragment ,,Moje życie'' Arthura Rimbauda

PukkaWhere stories live. Discover now