* Harleen *
- Mógł byś się pokazać?
-Dla Ciebie wszystko księżniczko!Śmiejąc się zrobił teatralny ukłon na środku pomieszczenia po czym stanął z założonymi rękami ukazując wszystkie metalowe zęby w maniakalnym uśmiechu.
I tak oto przede mną stanął pół nagi postrach Ghotam. Miał na sobie jedynie czarne dresy z napisem "Arkham Asylum" .Na Jego przeraźliwie bladej cerze widniało wiele tatuaży.Jasno zielone oczy podkreślone były czarnym rozmazanym cieniem ,a usta wykrzywione w jego charakterystyczny uśmiech pomalowane krwisto czerwoną szminką.
Po kilku minutach przeszywania mnie wzrokiem w końcu przerwał ciszę która nastała w pomieszczeniu.
-Przyszłaś patrzeć się na moją klatę czy mnie leczyć ? - zagadnął uśmiechając się.
-Raczej to drugie -zarumieniłam się-usiądziemy?
-Zapraszam! -krzyknął uradowany niczym małe dziecko i odsunął mi jedno z krzeseł przy drewnianym stole.Usiadłam na nim bez wahania po czym otworzyłam zeszyt .
-Może zaczniemy od prostych pytań?
-Okey. -zaczął się bawić swoimi palcami.
-Jak masz na imię?
-Joker.
-To raczej pseudonim chodzi mi o prawdziwe imię.
-Nie pamiętam.
-Nie pamiętasz czy nie chcesz pamiętać?-zapytałam.
-Czy to ma znaczenie ? Tak czy inaczej się nie dowiesz.-uśmiechnął się szerzej.
-Och.
-A ty ? Jak się nazywasz?
-Ach! przepraszam dr. Harleen Quinzell -podałam mu rękę.Jednak zamiast normalnie uścisnąć mi dłoń pocałował ją.
-Przyjaciele mówią Ci Harley,Hay?-zapytał.
-Tak właściwie to nie mam przyjaciół -czułam dziwny przymus by być z nim szczera.
-W takim razie już jednego masz -uśmiechnął się.
-Przepraszam ,ale muszę już iść -powiedziałam spoglądając na zegarek.
-Okey , wrócisz? -zapytał robiąc "podkówkę".
-Tak jutro - uśmiechając się wyszłam z sali.
*****
Będąc w domu moje myśli wciąż krążyły wokół Jokera.Wzięłam gorącą kąpiel po czym układając sobie pytania na kolejną rozmowę z pacjentem usnęłam.
*Joker*
Leżąc na łóżku próbowałem ogarnąć tą cholerną kostkę Rubika. Moje myśli jednak cały czas kręciły się wokół ładnej pani psycholog.
~Idioto myśl o ucieczce ! A nie o jakiejś blond idiotce !~
Przycisnąłem dłonie do skroni.
-Nie mów tak!
Całkiem miła , reszta psychologów na mój widok uciekała z sali z krzykiem i potem to oni "potrzebowali" leczenia psychiatrycznego.
~Ty barani łbie ! Jak jest tępa to się nie boi! Ona Cię omamiła ! Ogarnij się!~
-Przestań !
I w tym momęcie wpadłem w furię.Roztrzaskałem stół ,a potem jeszcze kilka innych mebli znajdujących się w moim pokoju ,drąc się i przy okazji zdzierając gardło.Do pokoju wbiegli trzej ochroniarze jednym rzuciłem o ścianę.
-Ojej nie żyje ! Jaki pech nikt nie mówił że ma tak słabą głowę -zaśmiałem się .
Uśmiechając się łapałem kolejnego i przycisnąłem do ściany grożąc że jeśli zaraz nie zadzwonią po dr.Quinzell to rozwalę im te pieprzone łby w drobny mak...
Kurwa! dla czego ja tak na nią reaguje?!
******
Przepraszam za ewentualne błędy =*
PS: Mam nadzieje że się spodoba =)
YOU ARE READING
Love story (?) // Joker & Harley
FanfictionOn - był osobą ,która trzyma Ją przy życiu ,poświęciła dla niego wszystko nawet zdrowe zmysły.Była gotowa oddać za niego życie. Ona - była jedyną osobą którą kochał (?) i zrobi dla niej wszystko... Ale równocześnie Jej nie na widział .Za to, że obud...