*Harleen*
Leniwie przeciągnęłam się na łóżku.Rozejrzałam się po celi Jokera.Chwila ... że co?
~Idiotko jak usypiasz w celi psychopaty to się nie dziw że dzieją się dziwne rzeczy!~
Usiadłam szybko na twardym materacu.I w tedy odkryłam bardzo istotną rzecz.Nie mam na sobie nic prócz bielizny .Szybko naciągnęłam na swoje pół nagie ciało pościel pachnącą intensywnymi perfumami.
~Hahaha! no tego się nie spodziewałam!~
Durne głosy właśnie wtedy spostrzegłam lekko umięśnionego męrzczyznę siedzącego na krześle zaśmiewającego się do łez.Naburmuszona spojrzałam się na niego ,a on jakrażony gromem przestał się śmiać.
-Joker!cholera gdzie są moje ubrania!-krzyknęłam i posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Złość piękności szkodzi!-zaśmiał się-A ja nie chcę żeby moja księżniczka tak szybko straciła swój urok.
-A od takiej dawki śmiechu szybko dorobisz się zmarszczek mimicznych!-pomimo tego że właśnie krzyczałam na najlepszego morderce na najprawdopodobniej świecie nie potrafiłam się na niego nie drzeć.
-Skoro już idziemy na noże to mam ich sporą kolekcję-zaśmiał się psychopatycznie-Natomiast twój wczorajszy strój nie jest odpowiedni do pracy nie uważasz?-uśmiechając się podał mi złożone w kostkę ubrania,czarne szpilki i delikatną biżuterię.
-Skąd to masz?-zapytałam oglądając naszyjnik ze złotą literką J.Jak oryginalnie...
-Od kolegi na moją "prośbę"-tu zrobił palcami cudzysłów -Dla księżniczki.
-Odwróć się.
-Nie zapominajmy że to ja Cię wczoraj rozebrałem raczej już nie masz czego ukryć-obrócił krzesło oparciem w moją stronę i siadł na nim okrakiem.Opierając głowę o lewe ramie wlepiał we mnie swoje lodowate spojrzenie.
Licz do dziesięciu...W sumie to skoro już widział mnie w bieliźnie to naprawdę nie widzę sensu siedzieć dalej zakryta kołudrą .Wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać czując na sobie jego wzrok.No nie powiem .Miał gust.Pożegnałam się z nim i wyszłam kierując się do biura.
****
Po zaparzeniu sobie kawy zasiadłam do papierkowej roboty.Moja chwila spokoju nie trwała długo ponieważ do pokoju wszedł zmartwiony Pan Arkham.
-Dzień dobry Harleen -uśmiechnął się na dźwięk mojego imienia.
-Dzień dobry czy coś się stało?-uśmiechnęłam się do dyrektora ośrodka.
-Chciałem się tylko upewnić czy nic się Pani nie stało.
-Przepraszam ,ale nie rozumiem.
-Gdy Pani czuwała przy pacjęcie upewniając się czy środki działają przypadkowo usnęło się Pani.Przy wnoszeniu nowych mebli jeden ze strażników zauważył to i chciał Cię wynieść,ale leki podane Jokerowi przestały działać i doszło do małej awantury...
-Jak małej?-zaśmiałam się.
-Na tyle by w Pani "obronie" zginęło 5 strażników ponieważ ten Joker nie dopuścił do Pani absolutnie nikogo.
-Aha dziękuję za wyjaśnienie wszystkiego nic mi się nie stało.
Po krótkiej rozmowie z Arkhamem ruszyłam w stronę celi naszego awanturnika .
*****
Hej ,hej hello!
Mam nadzieję że się spodobało =*
Mam też smutną wiadomość rozdziały będą pojawiać się w odstępie ok. 3-4 dni ,po prostu nie nadążam ponieważ zaczęła się szkoła ,a z nią zadania domowe.
Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze =*
Jeszcze raz przepraszam i papa do zobaczenia w niedziele =*
YOU ARE READING
Love story (?) // Joker & Harley
FanfictionOn - był osobą ,która trzyma Ją przy życiu ,poświęciła dla niego wszystko nawet zdrowe zmysły.Była gotowa oddać za niego życie. Ona - była jedyną osobą którą kochał (?) i zrobi dla niej wszystko... Ale równocześnie Jej nie na widział .Za to, że obud...