C

1.6K 155 31
                                    

To już ostatni rozdział tego opowiadania. Dziękuję tym, którzy dotarli aż tutaj.

Następnego dnia Alec nie dał po sobie poznać, że w ogóle wczoraj przejął się taką sprawą. Ze względu na brak kuchni w mieszkaniu Ragnora, odpuścili sobie poranną kawę i od razu wzięli się za przenoszenie do Florencji we Włoszech. Tutaj Magnus nie miał własnego mieszkania, ani żaden z jego przyjaciół nie posiadał takiego. Musieli zatrzymać się w jednym z Florencjich hoteli. Przy kontuarze w recepcji siedziała młoda, blondwłosa dziewczyna, ubrana w żółtą sukienkę. Gdy do niej podeszli uśmiechnęła się i ich przywitała.


- Witamy w Hotelu Caramella, w czym mogę pomóc?

- Dzień dobry, mięliśmy rezerwację - odezwał się Magnus.

- Na jakie nazwisko? - zapytała blondynka.

- Bane.

- Bane - powtórzyła dziewczyna i zaczęła szukać w komputerze. - Ach tak, już mam. Apartamet królewski, dwuosobowy z jednym łóżkiem - zaczęła czytać rezerwacje.

- Zgadza się - odpowiedział jej Magnus.

- Trzecie piętro. - Położyła mały, złoty kluczyk na kontuarze. - Timothy zaprowadź państwo Bane do apartamentu numer trzynaście na trzecim piętrze.

Młody chłopak w stroju gońca hotelowego podszedł do nich i postawił ich bagaże na przyciągniętym przez siebie złotym wózku. Zaprowadził ich do windy, później długim korytarzem do ostatnich drzwi. Otworzył drzwi i zostawił w środku bagaże.

- Miłego pobytu - powiedział, po czym odszedł.

Apartament królewski okazał się niesamowity. Składał się z trzech pomieszczeń: małego holu, w którym mieściły się drzwi do łazienki, oraz dużej sypialni. Na końcu, przy oknie stało wielkie łoże z baldachimem, naprzeciwko niego był szczelnie zamykany, szklany kominek, nad nim wisiał telewizor, z boku pokoju stała mała szafa i barek.

- Państwo Bane? - Alec uniósł brew.

- Coś musiałem powiedzieć - zaśmiał się Magnus. - Nie podoba ci się?

- A państwo Lightwood?

- Państwo Lightwood to twoi rodzice - powiedział czarownik i usiadł na łóżku.

- Racja - zaśmiał się Alec.

- A więc, chciałby pan ze mną zjeść śniadanie, panie Bane? - zapytał Magnus, wstał i wystawił ramię.

- Oczywiście panie Bane - zgodził się niebieskooki, wziął go pod rękę i wyszli z pokoju.

***

Na dole, przy recepcji znajdowała się mała restauracja, zamówili upragnioną kawę - Magnus uważa, że bez porannej kawy, dzień jest stracony - i naleśniki z serem. Usiedli na drugim końcu przy ścianie, tak, że nikt nie mógł im przeszkadzać. Alecowi spodobało się bycie - chociaż tylko na chwilę - "Panem Bane'e. Już całkiem zapomniał o swojej złości na Magnusa i w pełni oddał się temu, co tu i teraz. Może naprawdę Nicholas zwariował i to dlatego Magnus go zostawił, i to wcale nie znaczy, że "ucieknie" także od niego? Doszedł do wniosku, że nie ma czym się przejmować i powinien wynagrodzić Magnusowi swoje zachowanie. Po śniadaniu udali się na spacer po Ogrodach Boboli. Szli za rękę, podziwiając piękne widoki, wszędzie rozciągały się zielone łąki, a co parę metrów można było zobaczyć kolejne, różnorodne fontanny.

- Założony został w roku 1549 przez Kosmę Medyceusza Starszego dla żony Eleonory di Toledo - zaczął opowiadać o ogrodzie Magnus. - Wspaniała kobieta, bardzo inteligentna. Oczywiście znaliśmy się tylko przelotnie. Zmarła dość młodo, miała zaledwie 40 lat.

Holidays. Happiness. Safety.  (Malec)Where stories live. Discover now