Rozdział 2

49 7 0
                                    

Babcia ogromnie mnie zaskoczyła, kiedy wygadała się, dokąd zmierzamy.

— Zakończyłaś swój kolejny rozdział, wiesz? — Wzruszyłam ramionami, ponieważ co do tego nie byłam całkowicie przekonana. — Naprawdę, skarbie. Powinnyśmy świętować! Powinnyśmy coś zmienić! Mam propozycję. Odwiedzimy moją ukochaną fryzjerkę, później jakąś galerię, żeby zrobić małe zakupy, a na samym końcu może wpadniemy do naszej ulubionej kawiarni? Ja wszystko stawiam.

— Powinnyśmy? To tylko wyjście z wariatkowa, babciu.

— Tylko? Gadasz głupoty. Zakończyłaś ciężki okres w swoim życiu, stary rozdział ze swojej książki. Jesteś już zdrowa. Wracasz do domu. Wracasz do rzeczywistości. Uważasz, że to nie jest odpowiedni powód do świętowania?

— Może masz rację... — westchnęłam.

— Skarbie... — zachichotała. — Twoja babcia ma zawsze rację.

Babcia faktycznie nigdy się nie myliła, teraz z pewnością też tego nie robiła. Może naprawdę był to dobry powód do świętowania. Jestem już zdrowa, wyszłam ze szpitala, rozpoczęłam kolejny etap w swoim życiu. Wracam do życia i to jako nowa osoba, a niewiele osób ma taką szansę. Powinnam to doceniać, więc po prostu to zrobię.

Jakieś trzydzieści minut później babcia parkowała swoje auto przed jednym z najlepszych salonów fryzjerskich w mieście. Czułam lekki stres związany ze zmianą moich włosów. Nie miałam zielonego pojęcia, jakie zmiany nastąpią. Jakby nigdy nic rozpięłam pas i wysiadłam z samochodu, starając się, aby nie trzasnąć drzwiami. Podążając za babcią, weszłam do salonu. Już na samym wejściu przywitała nas fryzjerka z uśmiechem na pół twarzy.

— Pani Andrews! A to jest?

— Moja wnuczka, skarbie. Co u ciebie?

— Wszystko w porządku, dziękuję. Zaparzyć kawę lub herbatę?

— Dwie herbaty — babcia uśmiechnęła się pogodnie jak zawsze z resztą.

— Co dziś robimy?

— Dobre pytanie. Zacznijmy od tego, że to nie ja zasiadam dziś na twój fotel. Moja wnuczka, Melanie... zakończyła w końcu niezbyt przyjemny etap swojego życia, tak więc stwierdziłam, że przyda jej się jakaś miła zmiana.

— Masz jakąś wizję „innej” siebie, Melanie? — zwróciła się do mnie.

— Zaskocz nas, słonko — wtrąciła babcia, zanim w ogóle zdążyłam otworzyć swoje usta.

— Oczywiście — uśmiechnęła się dumnie. Musiała lubić zaskakiwać w ten sposób ludzi, a co najważniejsze wiedziała, że była w tym dobra. Widać to było w jej oczach, a oczy są ludzkim zwierciadłem.

Gdy zakrywała lustro jakąś czarną płachtą, zaczęłam odczuwać jeszcze większy stres. Co, jeśli mi się nie spodoba? To było naprawdę ciężkie bez tego cholernego lustra.

— Z pewnością zmienimy ci kolor włosów — powiedziała jakby do siebie.

— Zrób z nią to, na co tylko masz ochotę.

— Babciu... — jęknęłam.

— Spokojnie, Melanie. Będzie ci się podobać. — Uspokoiła mnie fryzjerka, dotykając w tym samym czasie moich włosów.

I miała rację. Tyle czasu robiła mi coś z włosami... Gdy lustro miało zostać odsłonięte, po prostu rozbolał mnie brzuch. Fryzjerka szybko pozbyła się materiału z lustra, abym nie musiała się dłużej stresować. To, co zobaczyłam w lustrze, bardzo mnie zszokowało.
Aby na pewno widzę samą siebie?
Zostałam blondynką... moje włosy były niemal srebrne, kiedy wcześniej były ciemnym brązem. Ich długość również się zmieniła, a w dodatku miałam na głowie delikatnie fale, które przypominały naturalny efekt. Wyglądałam jak nie ja... Wyglądałam pięknie.

Brakujący elementWhere stories live. Discover now