21 Burza

13.1K 775 58
                                    

'' Gdy się uspokoiła odsunęłam się od dziewczyny z bólem wypisanym w oczach.

Wyciągnęłam telefon wybierając potrzebny numer.

Pierwszy sygnał, drugi, trzeci...

- halo?

- Cześć......"

-..... babciu.

- Cześć słoneczko jak się trzymasz?

- Jak na razie okej.

- Jesteście już w hotelu?

- Tak przyjechaliśmy parę minut temu. Kiedy ma odbyć się pogrzeb?

- Już jutro kochanie. Nie martw się, razem z dziadkiem już wszystko załatwiliśmy - ucieszyłem się z tego powodu nie dałabym rada sama tego zrobić -  Jutro rano do was przyjedziemy.

- Kocham cię babciu -  powiedziałam a z oka wpłynęła jedna samotna łezka.

- Też cię kocham skarbie. Dobranoc i spróbuj zasnąć. Papa - powiedziała smutnym głosem przepełnionym babcinym ciepłem.

- Dobranoc - nacisnęłam czerwoną słuchawkę oznaczają koniec połączenia. Rzuciłam telefon na skraj łóżka opadając na plecy. Zakryłam twarz rękoma, wydając z siebie dziwne dźwięki.

Czy moje życie musi być, aż tak skomplikowane?!

Nie mogę się nad tym wszystkim tak użalać. Trzeba żyć dalej, przetrwać to wszystko. I nie zawieść mamy. A najważniejsze…

Odkryć tajemnice, tego co się ze mną dzieje. Nikt nie może wiedzieć, załatwię to sama.

- I jak? - zapytała dziewczyna, która stała nad mną ze zmartwionym wyrazem twarzy.

- Jutro rano przyjadą. Załatwili już sprawy z pogrzebem, chcą pochować mamę najwidoczniej jak najszybciej -  powiedziałam patrząc jej w oczy.

- Zobaczysz wszystko się ułoży. Masz dziadków,  masz Kaidena, Leo, nas wszystkich, będziemy cię wspierać - przytuliłam się do niej tego właśnie potrzebowałam.

Nie wiem ile siedziałyśmy w uścisku, ale było już dosyć późno. Gdy przyjechaliśmy było już lekko ciemno, a teraz już nic nie widać, oprócz palących się świateł w pokojach wieżowców mieszczących się naprzeciwko naszego. 
Pokój rozjaśniała tylko mała lampka koło łóżka, która sama nie wiem, kiedy została zapalona.

- Jest już późno chodźmy się myć i spać, bo jutro czeka nas ciężki dzień - dziewczyna zabrała, że sobą swoje rzeczy i weszła do łazienki.

Po dwudziestu minutach wyszła z  niej w różowej koszulce i krótkich spodenkach.

Wstałam z łóżka podchodząc do walizki i wyjmując z niej piżama w kratkę z długimi rękawami i nogawkami oraz czarną bieliznę. Chwyciłam jeszcze kosmetyczkę wchodząc do łazienki. Po piętnastu minutach stałam przed lustrem myjąc zęby, a na mojej głowie widniał turban z ręcznika. Czynność tę przerwał mi grzmot, przez który, aż podskoczyłam.

Ehhh świetnie.

Nie to, że się boje burzy, ale jej nie lubię. Tak po prostu. Gdy byłam mała mogłam stać przed oknem i wpatrywać się w uderzające pioruny.  Gdy opowiadałam to koleżanką uważały mnie za wariatkę.

Cóż lubiłam to i nadal lubię.

Wypłukałam usta wodą z kubka i rozwinęłam turban, rozczesując włosy. Niestety nie mogę ich wysuszyć, więc muszę jakoś przetrwać. Ubrałam piżamę i wyszłam z łazienki, spotykając się z mrokiem. Powolnym krokiem podeszłam do łóżka, aby o nic się nie potknąć. Gdy poczułam brzeg łóżka, nie myśląc opadłam na nie niczym kłoda.

- Ssssss..... - jak oparzona wyskoczyłam z łóżka, spadając prosto na podłogę tyłkiem.

Co do diabła jest w moim łóżku?

Nagle w moje oczy uderzyło duże światło, które oślepiło mnie.

- Nic ci nie jest....  - powiedział znajomy głos, ja kojarzę ten męski głos. Chłopak przekręcił latarkę  na swoją stronę ukazując zieloną czuprynę.

- Isaac, co ty tu do cholerny robisz? – wyszeptałam, ciągle siedząc na podłodze.

- Burza to cholernie zła rzecz - pokręcił zabawnie głową - Mogę z wami spać? - powiedział.

W tej chwili jak na zawołanie odezwał się jej zaspany głos.

- Ja ci zezwalam, a teraz daj spać - powiedziała poirytowanym głosem. I pewnie już odpłynęła.

- Ehhh dobrze tylko łapy przy sobie -  Westchnęłam a chłopak pociągnął za moją rękę wciągająca mnie na łóżko.

Ten człowiek jest porąbany, ale słodki.

Odwróciłam się do niego plecami, mówiąc ciche dobranoc.

Z akompaniamencie grzmotów zasnęłam.

                ******************
    
--Cameron--
Obudziłem się wcześnie rano. Spało mi się niezbyt dobrze bez mojej ukochanej obok siebie. Ale muszę to przetrwać.  Musi na razie być przy Megan w końcu straciła matkę i jest przyszłym luną stada, do którego należę.

Nałożyłem dresowe spodnie leżące na podłodze, naciągnąć je na siebie. Wrzuciłem jeszcze telefon do kieszeni i wyszedłem z pokoju.

Postanowiłem zajrzeć jeszcze do chłopaków.

Do Alfy nie musiałem zaglądać, słysząc odgłos lejącej się wody w łazience. Zza drzwi elfa słychać było głośne chrapanie. Nawet nie chcę tam zaglądać.

Jeszcze młody.

Stojąc pod drzwiami nic nie usłyszałem, dlatego bez skrępowania wszedłem do pokoju. Issac był omegą chodź wszyscy z jego rodziny byli alfami. Jednak rodzina go nie odrzuciła dla nich nie liczyło się to, kim był, po prostu kochają go tym, kim jest.

Jakie było moje zdziwienie, gdy nie było go w pokoju.  Łazienka nic. Nie znalazłem nigdzie telefonu, więc musiał gdzieś iść.

Zamknąłem za sobą drzwi. Wszedłem do kuchni, w której nikogo jeszcze nie było. 
Jak na zawołanie do pokoju wszedł Kaiden, ubrany podobnie do mnie i Leon ubrany w dresy.

- Kaiden wiesz może gdzie twój brat? - oparłem się o blat.

- Nie wiem pewnie wyrywa jakieś laski w pensjonacie - powiedział od niechcenia podchodząc do lodówki i wyjmując z niej butelkę z wodą. Upił kilka łyków.

- Idziemy do dziewczyn? - zapytałem podchodząc już do drzwi. Chciałem zobaczyć już mojego małego skarba.

- No w sumie… jestem ciekawy, co porabia moje słoneczko -  powiedział rozmarzony.  Wyrwał się do tych drzwi z taką szybkością, że nawet zabrał ze sobą butelkę.

Ale co ja się będę dziwił. Za nami podążał elf, który od samego początku nie odezwał się słowem.

Nie zamierzaliśmy pukać, bo to nie jest w naszym zwyczaju.

 Alfa włożył do zamka jeden z zapasowych kluczy do pokoju dziewczyn, który wzięliśmy na wypadek gdyby coś się stało.

Gdy wszedłem do pokoju zawrzała we mnie krew i nie tylko we mnie. Gdy popatrzyłem na chłopaka widziałem w jego oczach złość, o nie, on nie był zły, on był wściekły.

Oj młody masz przejebane!

Przepraszam przepraszam przepraszammmmm 
Postaram się pisać.......

My Soulmate ✔Where stories live. Discover now