Walka

52.2K 2.8K 184
                                    

Brandon


Poszedłem na górę się przebrać i zostawiłem osłupiałą Amandę w kuchni. Pomału przełamię jej upór i pozwoli mi się do siebie zbliżyć. Im więcej czasu z nią przebywam, tym bardziej się cieszę, że zgodziła się na ten weekend. Zanim poszedłem ją obudzić chłopaki zeszli na dół i sprowadzili towarzystwo. Powiedziałem im o walce, więc zmienili plany i idą ze mną. Zawsze któryś z nich jest w pobliżu, gdy walczę. Ubrałem koszulkę i nowe dresy na siebie, a następnie spakowałem taśmy na ręce i ręcznik do torby. Z fotela chwyciłem swoją czarną bluzę i wciągnąłem ją na siebie. Chciałem zamknąć drzwi i odruchowo zajrzałam w miejsce gdzie trzymam klucz, ale go nie znalazłem. Przypomniałem sobie kto go ma i wyszedłem na korytarz.

-Amanda! Chodź na górę! -krzyknąłem głośno i usłyszałem śmiech na dole.

Te pacyny na pewno uznali, że chce ją zaciągnąć do łóżka i robili sobie żarty. Nie mówię, że nie skorzystałbym, ale wiem jakie ona ma do mnie podejście. Zauważyłem jak wbiegła na górę i nawet na mnie nie patrzyła. Chciałem podejść, ale się odsunęła. Zmarszczyłem brwi i przyjrzałem się jej. Była czerwona na twarzy i unikała mojego wzroku.

-Co się stało?- zapytałem, gdy nadal się nie odzywała.

-Nic. Czemu mnie wołałeś?- odezwała się, ale nadal unikała mojego wzroku.  Ewidentnie coś się wydarzyło i nie chce mi nic powiedzieć. Może Ci na dole coś jej powiedzieli?

-Spójrz na mnie. Zapytam jeszcze raz. Co się stało?- mówiłem spokojnie, chociaż zaciskałem pięści, bo czułem że znowu się wycofała.

-Możemy już jechać? Chce stąd wyjść.- usłyszałem i wiedziałem, że nic mi nie powie.

Co za uparciuch! Westchnąłem głośno, ale odpuściłem. Porozmawiam z nią jak się uspokoi i ja zrobię to samo. Przed walką nie mogę sobie pozwolić na zawracanie czymkolwiek głowy. Może jednak spotykanie się z nią nie jest dobrym pomysłem? Już zaczynam zaprzątać sobie myśli głupotami, zamiast się skupić. Powinienem ją przelecieć i miałbym problem z głowy. Tylko żeby te moje głupie serce chciało słuchać głosu rozsądku. Wystarczy jedno spojrzenie na nią i bije dwa razy szybciej. Mam ochotę ciągle ją dotykać i chronić. Pieprzone serce przestało mnie słuchać!

-Daj mi klucz. - odezwałem się wreszcie ostrzej niż zamierzałem. Przez mętlik w mojej głowie, zacząłem tracić cierpliwość.

-Po co ci on? - zapytała i przyglądała mi się uważnie. Myślałem, że się mnie wystraszy jak zawsze, ale tym razem tego nie zrobiła. - Muszę jeszcze się przebrać, bo jak widzę ty już jesteś gotowy. - wskazała na torbę obok drzwi.

-Ok. Zaczekam na ciebie na dole. - odpowiedziałem i chwyciłem torbę.

Udałem się do kuchni, aby napić się wody. Nie miałem ochoty z nikim gadać, ale Lucas przyszedł za mną. Wystarczyło jedno moje spojrzenie i wiedział, że lepiej teraz mnie nie drażnić. Zrobiłem sobie kawę, chociaż nie potrzebowałem dodatkowego bodźca. Jednak chciałem czymś zająć ręce, bo teraz miałem ochotę w coś przyłożyć.

-Czuję, że to będzie szybka walka. - odezwał się po chwili Lucas, gdy już siedziałem przy stole. Poruszył brwiami i wykonał kilka ciosów w powietrze udając mnie.

-Też tak myślę. - dopiłem kawę i wrzuciłem kubek do zmywarki.

-Idziemy?- usłyszałem głos Amandy i spojrzałem w tamtą stronę. Ubrana była w jeansy i czarną koszulkę. Nie wiedziała czym jedziemy, więc w tym stroju na pewno będzie jej zimno. Uśmiechnąłem się na swój pomysł i byłem ciekawy jak zareaguję.

Poskromić złośnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz