Kim jesteś?

32.4K 1.8K 112
                                    

Brandon


Wszyscy zgodzili się, gdy zaproponowałem aby kolację zjeść u nas. Po drodze zrobiliśmy zakupy, a w domu dziewczyny zajęły się szykowaniem jedzenia. Amanda kategorycznie zabroniła mi płacić w sklepie, przez co nie czułem się komfortowo. Jednak taka była umowa, więc musiałem ustąpić. Znałem już jej zdanie na temat dotrzymywania obietnic i była to jedna z rzeczy, które w niej cenię. Podczas gdy dziewczyny były w kuchni, my usiedliśmy w salonie przed telewizorem. Spojrzałem na Davida, który zabrał się razem z nami, ale milczał cały czas. Widziałem jak mnie obserwuję i nie mogłem odgadnąć co o mnie myśli. Jego zachowanie i sposób bycia bardziej pasuję do Amandy, niż moje. Dziś z każdą chwilą przekonywałem się, że są sobie bardzo bliscy. Gdy czuła się niepewnie, to w nim szukała oparcia. Widok ich razem nie był dla mnie czymś łatwym.

-Co się dzieje? Nie słuchasz nas. - usłyszałem głos Lucasa obok i wyrwałem się z zamyślenia. Wszyscy spoglądali na mnie niepewnie i dla nich to był niecodzienny widok zapewne.

-Nic mi nie jest. - odpowiedziałem, ale nie zabrzmiało to przekonywująco .

-Sporo się wydarzyło od wczoraj, więc nie powinniśmy się temu dziwić. Sam nie mogę w to uwierzyć. Nasza spokojna i cicha Amanda jest milionerką.- ciągnął dalej temat Lucas, a ja nie chciałem już o tym rozmawiać.

-Jesteś pewny, że mówimy o tej samej osobie? Nie pamiętasz co zrobiła wczoraj? - przypomniałem mu i przeleciały mi przez głowę obrazy, które przyprawiły mnie o zatrzymanie serca.

-To było piękne. Nigdy bym nie uwierzył gdybym nie zobaczył na własne oczy. Dziewczyna ma charakter, który przed nami ukrywała.- powiedział i słychać było w jego głosie dumę, której ja nie rozumiałem.

-Mogę wiedzieć o co chodzi?- odezwał się nagle David.

-Ty nic nie wiesz?! Opowiem Ci! - krzyknął Lucas, zanim zdążyłem się odezwać. Wstał i wiedziałem, że zrobi z tego show.

-Hej nam też nikt nic nie powiedział!- oburzył się Matt, który przysiadł się do nas zaciekawiony.

-Wyobraź sobie, że nasza Amanda rozwaliła wczoraj motor swojemu facetowi! Cóż to był za piękny widok! Zobaczyliśmy w telefonie jak podchodzi z kijem bejsbolowym, robi zamach i bach poleciały lusterka!- zrelacjonował przy okazji gestykulując.

Byłem ciekawy jak zareaguję na to przyjaciel Amandy. Czy będzie równie przerażony jak ja?  On jednak uśmiechnął się i spojrzał w kierunku kuchni. Jego reakcja zdezorientowała mnie jeszcze bardziej.

-Nie zdziwiłeś się. - stwierdziłem po chwili, gdy na mnie spojrzał.

-Znam Amandę od lat i wiem do czego jest zdolna, gdy czegoś chcę. Nie wiem ile Ci powiedziała, ale dużo przeszła i mimo wszystko jest bardzo silna. - usłyszałem, choć nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.

-Wiem o jej matkę i byłym chłopaku. - powiedziałem, aby nie miał wątpliwości co do naszej relacji. Teraz nie ma już między nami tajemnic.

-Obiłem mu za gębę!- oznajmił stanowczo, ale ja nie byłem przekonany.

-Ty? - zdziwiłem się przyglądając się jego posturze. Chłopak nie wyglądał na kogoś, kto używa siły.

-Gdy trzeba też potrafię znaleźć sposób na zemstę. - zapewnił, więc nie ciągnąłem dalej tego tematu. - Poza tym Amanda jest tu zupełnie inna. Już dawno nie widziałem jej tak szczęśliwej. W Manchesterze jej zachowanie się zmienia.

-Co masz na myśli?- zapytałem szybko, bo nie spodobało mi się jego stwierdzenie.

-Przekonasz się. Z tego co mi wiadomo, zaproponowała Ci wspólny wyjazd prawda? Tylko nie wiem, czy jesteś na to przygotowany. - odpowiedział po chwili namysłu.

-Jeszcze nie podjąłem decyzji. - stwierdziłem, gdy zobaczyłem zaskoczone spojrzenie Lucasa.

-Musisz wiedzieć, że gdy tylko Amanda wróci media się na nią rzucą. Śledzą każdy jej krok. Jest młodą dziedziczką dużej fortuny, a to dla nich ciekawy temat. Będziesz musiał być na to gotowy i nauczyć się z tym żyć. - wytłumaczył, ale do mnie to nie docierało. Nie znałem takiego świata i raczej nie chciałbym w nim przebywać.

-Chodzą za nią dziennikarze? Robią zdjęcia? O cholera to wielka rzecz. Jest znana, a my nic o niej nie wiedzieliśmy. - odezwał się Lucas, dla którego to było równie nierealna jak dla mnie.

-To nic przyjemnego. Musisz uważać na to mówisz oraz robisz. Nawet twoje ubranie jest oceniane. - powiedział, a ja usłyszałem śmiech dziewczyn z kuchni. Po chwili pojawiła się w drzwiach Amanda. 

-Kolacja będzie gotowa za pół godziny. - stwierdziła i stanęła za kanapą, opierając ręce na moich ramionach. Spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz i błyszczące oczy. Widziałem, że ten widok nigdy mi się nie znudzi. Stała się dla mnie wszystkim w bardzo krótkim czasie i pokazała, że warto zaryzykować.

-Zaraz przyjdziemy mała. - odpowiedziałem, na co pocałowała mnie w policzek i uciekła do kuchni.

-Mówiłem. Jest szczęśliwa. To twoja zasługa, więc nie schrzań tego. - odezwał się David jak tylko zniknęła nam z oczu.

-Kiedyś zapytała mnie dlaczego ona? A dziś cały dzień, to ja zadaję sobie to pytanie. Czemu ja? - powiedziałem to głośno i zaraz poczułem się głupio. Spoglądali na mnie przez chwilę, która jeszcze bardziej mnie pogrążała.

-Szczerze stary, też  nie mam pojęcia. Przecież to ja jestem ten przystojniejszy, zabawniejszy, mądrzejszy....- zaczął żartować Lucas, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Przewróciłem oczami, ale byłem też mu wdzięczny za to.

- Smith. Czy Ty dziś chcesz ponownie rozzłościć swoją dziewczynę? - zapytałem, na co zaczął się nerwowo rozglądać.

-Nie strasz mnie! Ta kobieta to ogień , gdy jest zła. - stwierdził upewniając się, że nie usłyszą go dziewczyny.


Wieczór minął nam bardzo szybko na pysznej kolacji i wesołych rozmowach. Wszyscy dobrze się bawili, a ja zaakceptowałem obecność Davida w życiu Amandy. Po tym co sam przeszedłem, bardziej doceniałem znaczenie przyjaciół. Dla mnie jest nim Lucas, chociaż nie zna całej prawdy o mnie. Jednak wiem, że mogę zawsze na niego liczyć.

Rano obudziły mnie jakieś hałasy i po chwili otworzyłem oczy. Zobaczyłem krzątającą się po pokoju Amandę. Założyłem ręce za głowę i przyglądałem się jej rozbawiony. Wkładała właśnie na siebie bluzę mówiąc coś sama do siebie.

-Gdzieś się wybierasz mała?- zapytałem na co podskoczyła wystraszona.

-Na zajęcia. Ty również. Niedługo nas wyrzucą z uczelni. - odpowiedziała podchodząc do mnie w pośpiechu. Chciała pocałować mnie w policzek, ale ją przytrzymałem.

-Zostawisz mnie tu samego? - odezwałem się patrząc jej w oczy. Zagryzła wargę i skierowałem na nią wzrok.

-Nawet o tym nie myśl. Uciekam. - powiedziała żegnać się i wybiegła z pokoju.

Postanowiłem wstać i też iść na zajęcia. Przynajmniej szybciej się z nią zobaczę. Poszedłem wziąć prysznic, a później ubrany zszedłem na śniadanie. Zrobiłem kawę i z kubkiem w ręku usiadłem na kanapę. Chwilę później usłyszałem pukanie do drzwi.

-Czego zapomniałaś mała?!- krzyknąłem i wstałem aby je otworzyć. Za drzwiami jednak nie zastałem Amandy.

-Kim jesteś? - zapytałem przyglądając się tej osobie.

-Kimś, kto zrujnuję twoje naiwne marzenia. - usłyszałem i zobaczyłem jak wchodzi do środka. Stałem nadal bez ruchu w miejscu, a następnie zatrzasnąłem drzwi.


Hej. Jak rozdział? Jak podoba Wam się David? Kto odwiedził Brandona?

Miłego czytania i serdecznie pozdrawiam wszystkich.

Poskromić złośnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz