AO HARU RIDE OP OPENING 1
—Persefona—
Ostatnie co pamiętam to twarz mojego ukochanego. Twarz, której teraz nie dostrzegam. Gdzie ja w ogóle jestem? Otwieram oczy z nadzieją, że ujrzę to czego tak bardzo pragnę. Mam nadzieję, że to wszystko okaże się snem. Bardzo złym snem. Staję się jednak na odwrót. Otwierając oczy widzę ciemność. Moje ciał leci w dół, a wokół mnie nie ma niczego co żywe — bynajmniej nie widzę niczego. Czuję delikatne kłucie w głowie, a kiedy przykładam do miejsca gdzie ma być serce dłoń, nie wyczuwam niczego. Czy ja umarłam? — Z tym pytaniem obok mnie pojawia się wodna tafla. Wyciągam w jego stronę dłoń, lecz nim moje palce docierają do niej, zrywa się wiatr, a temperatura gwałtownie spada. Zakrywam twarz dłońmi, by choć w minimalnym stopniu odgrodzić się od chłodu. Bez skutecznie. Ubrania, które miałam na sobie są podarte i przemoczone — nie pamiętam bym w nich pływała. Postanawiam użyć swojej mocy. W mym sercu kiełkuje nadzieja, że może jednak żyje. Wyciągam dłoń do przodu, oczekując tego co ma się zdarzyć. Pręga czarnego światła umyka z moich palców, a wokół mnie pojawia się bariera, odgradzająca mnie od wiatru i zimna. Pocieram swoje ramiona.
—Co to za miejsce? — Pytam spoglądając w górę, po czym spuszczam głowę w dół. Ja... umarłam? Czy to oznacza, że już nigdy go nie zobaczę? Mimo tego co powiedział ja go kocham, a perspektywa, że już nigdy go nie zobaczę napawa mnie gniewem. Zaciskam dłonie w pięści. To ich winna! — Wraz z tą myślą, przede mną pojawia się światło. Nie jest jednak na tyle rażące bym musiała zakrywać swoją twarz. A może to jednak sen? — Pytam z nadzieją, po czym przywołuje do swojej dłoni miecz, — który zawsze był ze mną. To musi być sen innej opcji nie ma! Wystarczy się obudzić, a wtedy zobaczę swojego ukochanego. Z dumą i nadzieją wypisaną na twarzy prostuję się. Jestem gotowa by walczyć z jakimkolwiek stworem. W chwili kiedy światło znika na moją twarz wpływa uśmiech. Unoszę rękę —gotowa by w każdej chwili zadać decydujący cios. Jednak to co widzę sprawia, że trzymana przeze mnie broń upada. Jestem na jakiejś polanie. Dziwnej polanie. Wszystkie rośliny są w odcieniach zieleni i żółci. Wszystko tu jest tak strasznie jasne. Wydaję mi się, że tylko moje włosy tu pasują. Ubranie, które mam na sobie jest czarne i podarte. Mój strój w ogóle tu nie pasuję. Wzdycham. Nie wiem gdzie jestem i czy to w ogóle jest sen, a przejmuje się czymś tak błahym jak kwestia, że mój ubiór tu nie pasuje. Kręcę głową z zażenowania. Podnoszę leżący niedaleko miecz, a w chwili kiedy się prostuję natrafiam na coś. Cofam się rozmasowując pulsujące miejsce.
— Ale ja mam szczęście. —Burczę pod nosem, prostując się. Natychmiastowo odskakuję, będąc gotowa w każdej chwili do walki. Przede mną stoi kobieta o białej skórze i zielonych włosach. Jej sukienka jest w odcieniu ciemnego zielonego i posiada wiele złotych zdobień. Jest piękna. Piękniejsza od — czy coś takiego jest w ogóle możliwe?— Afrodyty. Wygląda jak bogini. Jej purpurowe oczy spoglądają na mnie z radością. Wystawiam w jej kierunku miecz, a ona wybucha melodyjnym śmiechem. Dostojnym krokiem podchodzi do mnie, po czym dotyka dłonią srebrnego ostrza. Rozszerzam oczy widząc, że moja broń rozpływa się w powietrzu. Odskakuję od kobiety, obdarowując ją srogim spojrzeniem.
— Kim jesteś? — Syczę. Nie podoba mi się ta kobieta, a dokładniej jej aura. Ta aura jest strasznie podobna do aury Hadesa, Zeusa i Posejdona. Ogólnie do aury wszystkich spotkanych przeze mnie bogów. — Jestem Reja, matka Hadesa. — Oznajmia, a ja prycham. Ta... Jasne, a ja jestem osłem. — Twoje po wątpienie jest zrozumiałe, Persefono. — Oznajmia, kładąc na moim czole dłoń i zamykając oczy. W chwili kiedy chcę strzepać jej dłoń do mojej głowy zaczynają napływać obrazy. Obrazy, w których widzę trójkę chłopców. Dwóch z nich ma złote włosy, lecz włosy tego trzeciego są czarne. Wydają się tak znajome... Po chwili widzę jak w dłoni czarnowłosego chłopczyka pojawia się ogromy miecz. Miecz mojego ukochanego. Z wyraźną dokładnością widzę na nim grawer róży. Kobieta ściąga z mojej głowy dłoń, po czym spogląda w moje oczy. — Czy teraz mi wierzysz? — Pyta. No właśnie czy ja jej wierzę? Czy to możliwe, by była na tyle potężna by mnie oszukać? Nie wiem, lecz coś w środku każe mi jej zaufać. Mam tylko nadzieję, że się na tym nie sparzę. Kiwam głową.
— Tak. — Odpowiada pewnie, a ona uśmiecha się przyjaźnie.
CDN
No i kolejny rozdział już jest! ^^ Co on nim sądzicie? Ile przygód jeszcze czeka naszą Persefonę? I czy osoba, którą spotkała na prawdę jest matką Hadesa?
CZYTASZ
Przeznaczona Śmierci
ParanormalWiele miliardów lat temu, jeszcze nim ludzkość zasiedliła ziemię powstała przepowiednia... Przepowiednia ta mówiła, że każdy Bóg i Bogini mieli gdzieś wśród ludzi swoich przeznaczonych. Lecz w przepowiedni była jeszcze jedna informacja. A mianowi...