Rozdział 46 - Szpilki

845 62 0
                                    

Obudziłam się... gdzieś. Było ciemno. Nie mogłam się ruszyć. Ręce miałam związane za plecami.

-To wszystko twoja wina - usłyszałam szept koło ucha. Nie odwróciłam się. Strach sparaliżował mnie na tyle, że nie mogłam obrócić głowy. - Wiesz, Nao, jesteś problemem... Na szczęście tatuś potrafi wszystko ślicznie zatuszować.

Spróbowałam wyciągnąć ręce z więzów. To na nic. Poczułam się bezradna.

-Armiś będzie mój, a wszystko dzięki temu, że wydaje mu się oczywiste, kto to zrobił... Daria.

Ten głos, który zawsze słyszałam w łazience podstawówki... Ela miała na celu pozbycie się mnie?

-Może chcesz wiedzieć, czemu to robię... Cóż, to jest proste. Ty miałaś wszystko, przyjaciółki, dobre oceny, serca chłopaków... A ja? Byłam szarą myszką, postacią drugoplanową! Ty byłaś księżniczką, a ja nigdy nie dostałabym swojej bajki! - mówiła coraz głośniej. - Dlatego właśnie zaczęłam rozpuszczać plotki o tobie, gadać dziewczynom o tym, jaka jesteś dwulicowa! - dostałam w policzek. Krótki dźwięk rozszedł się po piwnicy.

Tak, na początku podstawówki wszystko było dobrze. Dopiero później zaczęło się walić.

-Chrzanić - ból zawsze przywracał mi zdrowe zmysły. - Słyszysz? Możesz się chrzanić - powiedziałam twardo. Wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Widziałam już dokładnie postać Eli. Wymierzyła mi policzek.

-Zawsze byłaś taka... silna - mówiła z irytacją. - Mówili, że taka niezależna, tajemnicza samotniczka - przedrzeźniała dziewczyna. Drugi policzek zapiekł żywym ogniem. - Nawet nie wiesz, ile przyjemności mi to sprawia - uśmiechała się złośliwie, patrząc na mnie z szaleństwem w oczach.

-Możesz. Się. Chrzanić - powtórzyłam. Poczułam ból w nodze. Dziewczyna kopnęła mnie w piszczel.

-Oh, mam pomysł - powiedziała z chichotem. - A może coś będę ci wbijać? - zapytała. - Nudzi mi się, kiedy cały czas muszę się wysilać, żeby zadać ci ból.

Zostałam sama w ciemnej piwnicy. Płaszcz miałam na sobie, jednak żadnej szansy na zdobycie telefonu. Niech to! Noga pulsowała mi z bólu. Musiałam spróbować. Sięgnęłam do kieszeni, wykręcając się w jedną stronę. Prawie dostałam... Nic. Wyprostowałam się i nagłym szarpnięciem dosięgłam do kieszeni. Bolało mnie wszystko, jednak w ręce miałam telefon. Tylko teraz, do kogo zadzwonić?

Nagle telefon zaczął mi wibrować w dłoni. Na ślepo odebrałam połączenie i włączyłam tryb głośny.

-Halo? Naomi, jesteś tam?

Odetchnęłam z ulgą.

-Armin, jestem w jakiejś piwnicy...

-Co? Nie słyszę... Słuchaj, już po ciebie idą, i po Darię - serce prawie mi stanęło.

-Nie, to Elka! - krzyknęłam. Echo mojego głosu rozeszło się po piwnicy. Wstrzymałam oddech. Dwie rzeczy byłyby niefortunne - gdyby Armin tego nie usłyszał lub odwrotnie w przypadku Elki.

-Elka? - odetchnęłam z ulgą. Nie słyszałam też kroków.

-Zabierz mnie stąd, pewnie jest w swoim domu, w piwnicy.

-Gdzie?

Przywołałam z pamięci adres i podałam go szybko, kiedy na schodach do piwnicy usłyszałam kroki. Znów się wygięłam, nie rozłączając się, tylko wyłączając głośnik, i wsunęłam telefon z powrotem do kieszeni.

-Mam szpilki - zanuciła złowieszczo Elka.

Wbijała mi igły, jedną po drugiej. Krzyczałam i szarpałam się, jednak nic to nie dawało. Słyszałam gdzieś, że w którymś momencie mózg odcina się od bólu. Nie miałam pojęcia, kiedy to się stało, ale straciłam poczucie czasu. Moje myśli powędrowały teraz do Armina. Gdzie jesteś?

Mój Własny Książę z BajkiTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang