Rozdział 6

1.3K 132 21
                                    

Kolejne dni były dla Ciebie nieco trudne. Bark dokuczał na każdym kroku, a z trudem udało Ci się zdobyć fałszywe zwolnienie od lekarza. Nie mogłaś przestać myśleć o tamtej sytuacji. Z bratem Anny było już lepiej, a choć jego stan nie Ci do końca znany, to trzymałaś za niego oba kciuki. 

Wstałaś z łóżka, po czym z radością stwierdziłaś, że tydzień minął szybko, a dziś był piątek. Miałaś w planach założyć krótki rękaw i bluzę, by nie było widać bandażu. Do tego jeansy i byłaś gotowa. Ogarnęłaś się w łazience, przywitałaś z rodzicami, a śniadanie spożyłaś bardzo szybko. 

Podczas drogi do szkoły zadzwoniła do Ciebie Anna. Napisała CI esemesa, że ma nową plotkę.

-Co jest?- spytałaś, przykładając telefon do ucha.

-Mamy w klasie kogoś nowego!- Krzyknęła, a Ty musiałaś oddalić urządzenie. 

-Doprawdy.- mruknęłaś. Nie była to dla Ciebie zbyt zaskakująca wiadomość biorąc pod uwagę to, ile ostatnio przeżywasz.- Masz o tym kimś jakieś informacje?

-Gadasz jak jakiś agent.- Uśmiechnęłaś się do siebie. Przebywanie z osobą wiecznie uśmiechniętą ma swój wpływ.- Z tego co wiem, jest to dziewczyna!

-Może być ciekawie.- Odparłaś.- Za chwilę będę pod szkołą to pogadamy.

-Jasne!

Rozłączyłaś się, a telefon włożyłaś do kieszeni. Zapowiadał się ciekawy dzień.

Razem z przyjaciółką weszłyście do klasy. Usiadłyście w trzeciej ławce przy ścianie, o którą oparłaś się plecami, siedząc bokiem. W takiej pozycji mogłaś kontrolować co się dzieje w klasie. Twoja wychowawczyni poprosiła o ciszę i zapowiedziała, iż w klasie macie kogoś nowego. Nim skończyła mówić, do środka weszła faktycznie dziewczyna. Miała czarne włosy do ramion, czerwone okulary i brązowe oczy. Towarzyszyło Ci dziwne uczucie, że skądś ją kojarzysz, ale za nic nie wiedziałaś skąd.

-Nazywam się Marika. Miło mi was poznać.- Delikatnie się uśmiechnęła.

Wychowawczyni poleciła jej usiąść na wolnym miejscu, więc to właśnie uczyniła. Wcześniej poleciła Annie, aby na koniec lekcji trochę ją oprowadziła. Nie chciałaś zostawiać przyjaciółki samej, więc byłyście po części za nią odpowiedzialne. O dziwo, była bardzo miła. Czasem nawet za miła. Przez następne lekcje zdążyła zaskarbić sobie sympatię paru osób z klasy. Ale prócz tego, że była aż nazbyt przyjazna, wydawała Ci się papierowa. Nie posiadająca żadnej innej cechy. Było to bardzo dziwne, ale prawdziwe.

Pod koniec zajęć, udałaś się do domu. Dostałaś także esemesa od Jack'a, że nadal pracuje nad sprawą, ale cały czas o Tobie myśli i że ma zamiar w najbliższym czasie Cię odwiedzić. Od poniedziałku nie widziałaś się z nim ani razu. Trochę to dołujące, ale znosiłaś już dłuższe rozłąki. Zwłaszcza, jak został raniony przez swoich "przyjaciół" ze świata przestępczego. 

-Przepraszam.- Usłyszałaś za plecami. Rozpoznałaś po głosie, iż była to Marika.

-O, hej.

-Chyba wracamy w tym samym kierunku.- powiedziała lekko zakłopotana.- Pokazałabyś mi może okolice?

-Jasne.

W miarę szybko ją oprowadzałaś i przy okazji opowiadałaś trochę o tym miejscu. Pod koniec pokazałaś jej także, gdzie mieszkasz, a ona pokiwała głową.

-Ja mieszkam trochę dalej.

-Rozumiem. Wiesz, muszę już wracać, więc...

-Ach tak! Nie przeszkadzam. To pa!

-Cześć.

Szybko weszłaś do pokoju i wbiegłaś do swojego pokoju, chcąc sprawdzić, czy na pewno idzie we wskazanym przez siebie kierunku, ale już jej nie było. Szybko się zwinęła.

Joker x Reader 2Where stories live. Discover now