Rozmowa z Trafalgarem

407 48 4
                                    

Kiedy zamknęły się ogromne drzwi, Kai zluźniła maskujący jej twarz szal, który opadł na jej dekolt.

- Miło cię widzieć, Trafalgar... - powiedziała cicho, idąc wolno za brunetem. Chłopak zachowywał się, jakby jej nie słyszał. Szedł dalej przed siebie bez jakiegokolwiek grymasu na twarzy, mruknięcia pod nosem, czy czymkolwiek, co mogłoby potwierdzić, że rzeczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest sam. - Swoją drogą, co taki shichibukai jak ty, robi tu o to na tej wyspie? - spytała po chwili, mając nadzieję, że tym razem jej odpowie.

To Zamaskowana nic nie mówi, a Law... on zna mnie, jako Zamaskowaną, jako Kai, i jako mnie samą. A ja wciąż go nie znam.

- Załatwiam swoje sprawy - odparł tym samym tonem co zazwyczaj. - Od jak dawna należysz do G-5?

- Bo ja wiem... - Wzruszyła ramionami, rzeczywiście nie będąc pewną. Poprawiła swoje włosy, dodając: - Nagle się tam pojawiłam, zostałam na trochę, ale tak naprawdę - sam wiesz - nie należę donikąd.

Chociaż miała nadzieję, że chłopak odezwie się jeszcze chociaż jednym słowem, nie powiedział niczego. Jak zwykle.

- Słomkowi tu są - wypaliła nagle, spoglądając z uwagę na plecy chłopaka. Smukły i wysoki wojownik mórz prawie nie zareagował na jej słowa, aż nagle nie dodała: - czy nadal planujesz to, o czym mi wtedy mówiłeś? - Nie musiała mówić kiedy, ani co konkretnie jej mówił. Obawiała się, że gdzieś wokół może być ktoś, kto z chęcią podłapałby co ważniejsze informacje z ich rozmowy. Jeśli ktoś tu jest, kto nie powinien o tym wiedzieć, Law nie odpowie mi na to wprost, albo odpowie jakąś bzdurą lub powie "nie teraz", coś w tym stylu. A ja znów zmienię się w Zamaskowaną.

- Owszem - odparł przeciągając sylaby. - Ale nie spotkałem jeszcze ich kapitana.
- Monkey D. Luffy, Słomiany Kapelusz... Ja również chcę go spotkać - powiedziała.
- Zamierzasz się do niego przyłączyć? - spytał wprost.

Tak jak ty - chciała mu odpowiedzieć, lecz zamiast tego odparła:

- Ciekawi mnie kim naprawdę jest. Gazety... to wszystko kłamie - wiem. Ale ja słyszałam o jego czynach zupełnie inaczej niż zwykli ludzie.

Nie rozmawiali więcej na ten temat.

Kai założyła ponownie swój szal, lecz zamiast zamilknąć, rzuciła w stronę Lawa:

- Idę ich szukać. - Rzuciła mu maleńki ślimakofon. - Jak ich znajdziesz, dzwoń od razu.

Chłopak zerknął na urządzenie, po czym jego czarne, zimne oczy ponownie spojrzały na Kai. Jakby mówił "jasne" lub "idź", lecz chłopak nie odezwał się ani słowem.

Kai wybiegła korytarzem na dwór, tym samym, którym dosłownie przed chwilą szła z Lawem. Jakąś częścią jaźni marzyła o tym, że po tak długim czasie rozłąki, będą ze sobą rozmawiać i rozmawiać, lecz w większości wiedziała, że będzie tak jak dotychczas zwłaszcza, że nie miała pojęcia czy jest tutaj bezpiecznie.

Lubię to ciszę - stwierdziła pewnego dnia i tak samo powiedziała chłopakowi, gdy jeszcze byli młodsi. Siedzieli wówczas na burcie statku. Choć co chwila dmuchał chłodny, nocny wiatr, a na niebie malowało się mnóstwo jaśniutkich punkcików, nie zamierzali wchodzić do kajut. Siedzieli w milczeniu tak długo, jak długo Kai nie odzywała się ani słowem.

- Jesteś piratem - przypomniała mu po raz setny, sama przełykając fakt, że chciałaby nim zostać. - Według tego, do czego zmusza mnie ojciec, niedługo zajdę daleko jako członkini marines. - Tym razem to ona nie patrzyła na niego, a on chłonął swoimi pustymi i czarnymi jak noc oczami każdy jej ruch. - Kiedy staniemy naprzeciw siebie, z katami w dłoniach, z posępnymi minami na ustach, z... - urwała. - Po tak długim czasie, znów będzie taka cisza? - Nie smuciła się z tego powodu, wręcz przeciwnie - cały czas się uśmiechała. Rękoma obejmowała swoje kolana, które całe drżały, zastanawiając się przy tym, co odpowie jej Law.

Teraz, gdy biegła przez budynek, rozmyślała o tym, jak mogła lubić tą ciszę. Nie. Nie myśl o tym teraz. Masz znaleźć Luffyego - upominała siebie, lecz pomimo tego nadal wracała umysłem do chłopaka, z którym jeszcze przed chwilą rozmawiała. Mamy podobny cel. Przynajmniej częściowo. Jeśli znajdę Monkey D. Luffyego, to nie dość, że po pierwsze go - rzecz jasna - spotkam, to jeszcze zostanę - być może - na znacznie dłużej z Lawem.

Znalazła się tuż naprzeciw ogromnych drzwi. Czy Smoker i G-5 nadal są za nimi? Z resztą nieważne. Nie miała przecież już odwrotu. Musiała wyjść na dwór i zmierzyć się z tym co zobaczy za nimi.

Jestem Zamaskowaną - piratką, która mimo braku doświadczenia znalazła się bardzo blisko szczytu i nadal się na nim utrzymuje. Jestem Kai - członkinią marines, która doskonale zna możliwości G-5, pamięta ich taktyki i typowe zachowania. Pokonam ich. O ile nadal tam są.

Podeszła do ogromnych, metalowych drzwi. Stalowe okucia pobłyskiwały straszliwie. Co spotka ją za chwile, gdy tylko je otworzy? Musiała się o tym przekonać... 


-------

Ps.1- Zdaję sobie sprawę z licznych wtrąceń, kiedy Kai coś mówi.(Jest to celowy zabieg i chociaż może być nieco denerwujący :3nie zamierzam go usuwać, czy pomijać, ponieważ dzięki temu jestwyraźniejsza różnica między wypowiedziami bohaterów.

Ps.2- Pomimo że staram się w miarę naśladować sposób mówienia ibycia bohaterów, to głónie przez różne tłumaczenia z jakimi sięspotykamy w mandze/anime jest to trudne i bardzo mylące.Przepraszam.

Bardzo dziękuję wszystkim za czytanie i już teraz zapraszam do następnego rozdziału! :)  






Dziewczyna z kataną.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz