Akihiro

144 21 5
                                    

------------------------

Kai doskonale pamiętała, jak przystąpiła do marynarki. Przez pierwsze kilka tygodni nie potrafiła się odnaleźć. Ze względu na swoją płeć nie traktowano jej tak, jak pozostałych. Dodatkowo należała do najmłodszych kadetów, a teraz, do najmłodszych wśród przyjętych. Po jakimś czasie przywykła do tego, a umiejętności, które posiadała połączone z codziennymi treningami i wyrzeczeniami pozwoliły jej na zajęcie honorowego miejsca wśród marines. Wyjątkowo szybko zaczęła jeździć w teren. Chociaż kazano jej, jako niedoświadczonej, trzymać się z tyłu, pewnego dnia zdarzyła się misja, podczas której nie miała innego wyboru, jak stanie w pierwszej linii ognia. I to samotnie.

Wezwano dwa oddziały. Kai z początku sądziła, że to stanowczo za dużo ludzi, lecz szybko przekonała się, że to o wiele za mało. Sądzili, że piraci opanowali strategiczny punkt w mieście, tymczasem okazało się, że zajęli je całe. Zamiast kilkudziesięciu, znalazło się kilkuset wspierających ich, z którymi marines musiało walczyć.

W pewnym momencie oddział, w którym znajdowała się Kai, został rozbity. Pozostali marines kazali Kai jak najszybciej uciekać. Chciała. Lecz gdy spojrzała za siebie dostrzegła, że to niemożliwe. Za sobą nie widziała nic więcej jak ruiny. Dokąd niby mam uciekać? Nie przedostanę się na statek. Jedyna możliwość to pokonanie ich.

Podniosła się z ziemi. Wiedziała, że sama sobie nie poradzi, lecz po za nią, byli jeszcze inni - ci najsilniejsi, i ci najbardziej zdeterminowani, by przeżyć. Było ich mało, stanowczo za mało, lecz skoro nie mieli już nic do stracenia, musieli próbować.

Wyrwała z rąk trupa szablę. Nie zginę! - pomyślała, rzucając się na wroga. Zaatakowała. Kiedy ten padł nieżywy, zwróciła się do pozostałych przy życiu marines.

- Za mną! - krzyczała do nich, starając się zmotywować ich do walki. Ci jednak nie chcieli jej słuchać.

Mają mnie za gówniarę, która nic nie umie - pomyślała z przerażeniem. Muszę im udowodnić, że warto za mną iść, nim każę im to zrobić. Kretyni.

- Nie to nie! Gińcie sami! - Beze mnie. 

Zacisnęła dłoń na rękojeści. Po czym zaczęła biec przed siebie.

Z tego, co pamiętała przywódca tej pirackiej bandy stworzył swoje centrum dowodzenia w jednej z wież. Z początku nie potrafiła jej odnaleźć swoim wzrokiem. Była pochłonięta walką. Chociaż świetnie walczyła, to była dopiero jedna z pierwszych misji, na których rzeczywiście trzymana przez nią broń została użyta. Nie umiała więc jeszcze sobie radzić.  

Oberwała w głowę rękojeścią miecza. Zachwiała się, lecz nie pozwoliła sobie upaść. Spojrzała na atakującego. Była to szczupła kobieta z dzieckiem przy cycku. Czemu miesza się w walki w takim stanie? Nie było jednak czasu do namysłu, bo kobieta zamachnęła się ponownie, tym razem zamierzała uderzyć ostrzem. Kai zasłoniła się, lecz wiedziała, że to nie pomoże. Musiałaby odpłacić kobiecie tym samym, aby ta wreszcie ją przepuściła.

- Zabiliście mojego męża! - krzyczała nieznajoma, atakując. W jej czarnych oczach błyszczały łzy. - Wy! Wy przebrzydli piraci! Co on wam zrobił?!

- Nie jestem piratem! - krzyknęła Kai, starając się obronić.

Nie dziwiła się, że kobieta nie poznała jej jako marines. Kai zgubiła gdzieś swoją kurtkę, a cała reszta stroju po tej walce nie wyglądała już jak mundur marines. Dziwiło ją jednak, że wzięto ją za pirata, a nie za zwykłą mieszkankę miasta.

- A ta broń?! - krzyczała kobieta, nie przestając atakować. - Zabito nią mojego męża!
- Zabrałam trupowi! Nie miałam się czym bronić! - odpowiedziała. - Uwierz mi!
- Kobiet nie przyjmują do marines. Nie tak młodych jak ty!
- Uspokój się!
- Udowodnij to!

Dziewczyna z kataną.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz