Rozdział 35

1.7K 94 19
                                    

Stanęłam w końcu na podłodze w moim pokoju. Dzisiejszy dzień jak do tej pory był niesamowity. I....całowałam Czarnego Kota....chyba oszalałam do reszty! Chociaż nie powiem było przyjemnie, nigdy czegoś takiego nie czułam. Ale nie...Nie mogę tak o tym myśleć, zrobiłam to bo była taka konieczność. Muszę to wybić z pamięci bo może się to źle skończyć. Stanęłam przed lustrem. Kostium był wspaniały. Nagle usłyszałam kolejne piknięcie. Uniform w przeciągu dwóch sekund zniknął. Teraz byłam już zwyczajną nastolatką, no może poza tymi moimi miętowymi włosami. Na moje ręce upadła Chatti, ledwo łapała oddech.
- Chatti co się dzieje?!
- Nic. Zmęczyłam. Się. Musisz. Dać. Mi. Coś. Do. Zjedzenia. Najlepiej. Białą. Czekoladę.- wydyszała Kwami.
- Dobra. To idziemy do kuchni. Ja zjem jakieś śniadanie a tobie poszukam czekolady.
Kwami tylko przytaknęła.

Zbiegłam z prędkością światła na dół. Szybko zrobiłam kanapkę z salami i zaczęłam szukać białej czekolady. Jak na złość nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Przeszukałam całe pomieszczenie. Nic. Wściekłam się. Jak nie może być białej czekolady w domu?! To nieludzkie!!! Zrezygnowana otworzyłam ostatnią szafkę w kuchni. Jest. Biała czekolada! Porwałam ją szybko do ręki o wróciłam na górę. Ja zajadałam kanapkę a moja mała opiekunka pochłaniała kawałki czekolady jak odkurzacz. Kiedy zjadła już połowę beknęła głośno i powiedziała że już więcej nie zje. To dobrze. Zostanie dla mnie. Było widać po niej ze odzyskała siły, latała po całym pokoju i ponaglała mnie to szybszego spałaszowania kanapki. - No....Roxi ileż można jeść kanapkę?!!
-Dobła....jusz kończe- mówiłam z pełnymi ustami.
Później walnęłam się na łóżko.
- Chatti?
- Cio?
- Jaki był mój tata?
- Och...Thomas...zawsze uśmiechnięty, wesoły, niczego się nie bał, był gotów nawet zginąć dla dobra Paryża
- Hmm...fajnie.....
Niezręczna cisza.
- A....co się stało z nim i z mamą? Dlaczego mnie zostawili?
Kwami milczała. Spojrzała na mnie tylko i odwróciła głowę.
- Chatti...ty to wiesz. Powiedz. Proszę. Muszę wiedzieć....
Odwróciła się ponownie w moją stronę.
-  To nie wesoła historia....
- I tak chce ją poznać.
- Nie wiem czy powinnam....
- Błagam cię! Opowiedz mi.
- Nie wiem czy powinnaś wiedzieć....ale...niech ci będzie.

"Trójka przyjaciół, zwyczajne szkolne życie. Byli rok starsi od ciebie. Thomas, Joanna i Felix. Na codzień zwyczajni uczniowie, którzy już niedługo mieli rozejść się do innych szkół, a kiedy przychodził czas, zmieniali się w superbohaterów- Szarego Kota, Pawicę i Motyla. Nie mieli pojęcia o swoich ukrytych tożsamościach, dla każdego z osobna był to najpilniej strzeżony sekret. Była to jedyna rzecz o której nie mówili.
Mijały dni, zakończenie szkoły było już tuż tuż. Po całej ceremonii dla absolwentów Tom zaciągnął Joannę na szkolne boisko. Zostawili Felixa samego. Tom musiał coś powiedzieć dziewczynie. Zakochał się w niej po uszy. Rozmowa była długa, w końcu Asia zgodziła się zostać jego dziewczyną. Kierując się do wyjścia z boiska trzymali się za ręce. Wszystko to od początku obserwował Felix, jemu też zawsze podobała się Joasia, ale nie miał odwagi jej o tym powiedzieć. Zaprzepaścił szansę na miłość, nawet nie próbował zrobić czegokolwiek. Teraz jego serce rozrywał ból. Nowo upieczona para podeszła do niego z uśmiechem, on tylko popatrzył z bólem wypisanym w tęczówkach w oczy swojego przyjaciela, odwrócił się na pięcie i na odchodne rzekł, nie patrząc nawet w ich kierunku, że to koniec ich przyjaźni. Zniknął za budynkiem, stracili przyjaciela.
Za kilka dni odbyła się ostateczna bitwa z siłami zła. Mogli zginąć lub wygrać. Po ciężkim boju odnieśli sukces, wygrali, uratowali Paryż. Teraz mieli się ukryć. Nie ujawniać się póki znów nie pojawi się zagrożenie. Cała trójka postanowiła, że ukażą przed sobą swoje prawdziwe oblicza. Zrobili to choć nie powinni. W jednej chwili zniknęły wszystkie trzy maski. Nie mogli uwierzyć w to co widzą. Nikt nie odezwał się ani słowem. Felix otworzył usta, spuścił głowę. Przemienił się z powrotem i zniknął. Joanna i Tom patrzyli na siebie nie kryjąc zdziwienia. Byli tak zaślepieni miłością, że nawet nie zareagowali szczególnie na to co robił ich ex przyjaciel. Przytulili się do siebie. Ostatni raz dokonali przemiany, usiedli na dachu jakiegoś budynku i wtuleni w siebie obserwowali gwiazdy.
Mijały lata. Kontakt dawnych przyjaciół nie poprawił się ani trochę, jakby zapomnieli o sobie nawzajem. Kiedy twoja mama skończyła 20 lat urodziłaś się ty. Radości nie było końca. Czasem ja i Dussu musiałyśmy się tobą opiekować. Miesiące powoli upływały. Ty z bobaska stawałaś się roczną dziewczynką.
Rodzice zabrali cię pewnego dnia na spacer. Śpiewałaś coś pod nosem. Wszystko wyglądało wspaniale. Jednak nikt nie przewidział tego, że będzie to twój ostatni dzień spędzony z rodzicami. Zauważył was Felix. Skrył się i obserwował. Jego serce krwawiło po raz kolejny, kiedy cię zobaczył wpadł w szał. Przemienił się, już nie w Motyla, a w Władcę Ciem. Wybrał ciemną stronę mocy. Stanął na wprost waszej trójki. Ty przeraziłaś się nie na żarty.
- Witajcie moi jak to się mówiło hmm..." przyjaciele"?
- Czczego chcesz Felix?!- twoją mamę ogarnął niepokój. Felix był inny niż zwykle. W jego oczach wymalowała się żąda zemsty.
- Dam wam propozycję której nie radził bym lekceważyć..... Jeśli nie wyniesiecie się z Paryża, wasza córcia źle skończy....
- Felix, co ci się stało, Stary? Nie odzywałeś się 5 lat a teraz odwalasz to?!!
- To nie czas na opowieści o przeszłości Tom, oddajcie wasze Miracula i wynoście się z Paryża!!!
Krzyczał tak głośno że zakryłaś uszy.
- Nigdy ci ich nie oddamy!- mówiła stanowczo twoja mama.
- A założymy się - powiedział Władca z uśmieszkiem.
Rzucił się w waszym kierunku. Ty schowałaś się za koszem na śmieci. Oni walczyli, lecz bezskutecznie. Odebrał ich Miracula, bo nie zdążyli się przemienić. Było pozamiatane. Udało wam się uciec. Znaleźliście się w domu twojej cioci. Wyglądało to na zwyczajną wizytę. Rozmawiali, pili kawę. Później, kiedy Charlotte poszła do łazienki, rodzice pożegnali się z tobą, zostawili kartkę na stole, zaraz potem zbierali się "do domu". Ciocia nic nie podejrzewała, zostawli cię i zniknęli. Słuch po nich zaginął.
Felix obwiniał się za to co zrobił, pogorszył tylko całą sprawę, mógł spróbować to naprawić, ale tego nie zrobił.
Jechał samochodem i patrzył kontem oka na sześciokątne pudełka. Zalał się łzami, nie wiedział po co zrobił to wszystko. Żałował. Zdjął swoją motylą broszkę i wyrzucił za okno. Łzy płynęły strumieniami po jego policzkach. Nagle huk. Pisk opon. Poduszki powietrzne się aktywowały. Ciężarówka nie odniosła poważniejszych szkód. Samochód osobowy był wgnieciony z każdej możliwej strony. On już nie żył. Uderzenia było za silne. Nie miał szans. Odszedł. Pudełka z Miraculami leżały z niewyjaśnionych przyczyn na chodniku obok miejsca wypadku."

Nastała cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam wiele pytań, ale najważniejsze z nich było: czy rodzice jeszcze żyją?

Zabijcie mnie. Nie było mnie tu trochę. Nie mogę powiedzieć że nie miałam czasu, bo czasami miałam xD Ogólnie jestem patentowym leniem i mi się nie chciało 😁
Ten rozdział mnie wkurzył. Pierwszy raz pisałam część dwa razy. Za pierwszym razem z Felixa wyszedłby mi jakiś psychopata na poziomie level hard 😂😂😂 
No ale dobra. Walić to. Wyszło jak wyszło i chyba jest ok. (Tak musiałam kogoś uśmiercić, bo ....emmm...bo tak 😆😂) Serio nie miałam pomysłu na ten rozdział. Myślę już o zakończeniu, które będzie za w pierony dużo czasu bo mam jeszcze kilka pomysłów.  Pewnie was już nudzę 😂😂😂😂

Tutaj takie małe info. Do około 7 listopada rozdziały mogą się pojawiać rzadko, albo wcale. Muszę czytać głupie artykuły na olimpiadę z geografii i zazwyczaj robię to w weekendy, a jak już sobie przeczytam trochę to nic mi się potem nie chce i mam wszytko gdzieś. Także ten, no....jak nie będzie rozdziałów to obwiniajcie moją głupotę, bo nie wiem po jaką cholerę się zapisywałam na olimpiadę ;_;

Ok. Macie już pewnie dość mojego marudzenia 😝

❄❄Za niedługo pojawi się nowa książka na moim profilu. Nie będzie ona moja ,a mojej przyjaciółki. Będą to one shoty o charakterze horroru, creepypasty itd. Takie "psycho" jak ja to mówię. Według mnie moja bff pisze to genialnie, sto razy lepiej niż ja. Może wam też się spodoba. Zapraszam później do czytania. ❄❄❄

No to dzięki za przeczytanie rozdziału  i do napisania

Papatki

Chattie 😘😺

Jest 00:11. Brawa dla mnie. No czemu bym nie mogła sobie pisać po nocy 😂😂😂

Miraculum: Trochę inna historia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz