1. Początek

36 3 2
                                    

   Może wam to wydawać się dziwne, ale w naszej krainie nastolatkowie nie żyją tak jak w innych krainach. Tutaj nie ma dyskotek, a po zmroku nikt nie wychodzi z domu. Ja nigdy nie widziałam gwiazd i świata nocą. Ludzie żyją w ciągłym strachu. W ciągu dnia myśliwi próbują odnalezć kryjówki wilkołaków i zastawić na nie pułapki. Tak, powiedziałam WILKOŁAKI. Ich stada 12 lat temu otoczyły naszą krainę. Od tego czasu żyjemy jakby "w niewoli". Ja uważam, że gdyby ludzie zostawili je w spokoju i po prostu ignorowali one w końcu by sobie poszły. Ale te stworzenia są bardzo dumne. Gdy myśliwi zaczęli na nie polować i - co gorsza - zabijać wilkołaki zaczęły się mścić. I tak jest do teraz. Ale wróćmy do tego pamiętnego dnia, kiedy wszystko się zmieniło...

   Był wieczór. Obserwowałam właśnie jak zza chmur wychyla się pełnia Księżyca, kiedy do pokoju weszła moja mama.
- Kochanie, okropnie dzisiaj boli mnie głowa. Chyba pójdę już spać. - Popatrzyła na mnie uważnym wzrokiem. - Tylko pamiętaj, nie rób żadnych głupstw. A przede wszystkim nie wychodz na zewnątrz. To bardzo ważne, kiedyś to zrozumiesz.
- Tak, jasne: wilkołaki. - Westchnęłam z rezygnacją. - Okej, obiecuję że nie wyjdę. Wystarczy?
- Wystarczy.
Jeszcze raz obrzuciła mnie badawczym spojrzeniem i wyszła. Odczekałam dla pewności 30 minut, po czym cicho otworzyłam drzwi i wyjrzałam do salonu. Mama spała na kanapie. To mogła być moja jedyna szansa. Na palcach podeszłam do przedpokoju. Przy drzwiach zawahałam się na ułamek sekundy. Coś mówiło mi, że to niebezpieczne i żebym tego nie robiła. Jednak zwyciężyła ciekawość. Cicho otworzyłam skrzypiące drzwi i przez chwilę stanęłam na progu chłonąc ciszę i ciemność. Nareszcie sama. Moja mama nie odstępowała mnie ani na krok. Czasami przesadzała. A może chodziło jej o coś innego? Teraz nie miałam czasu by się nad tym zastanawiać. Szybko zamknęłam drzwi i ruszyłam ścieżką w ciemny las. Nie czułam strachu, a jedynie ciekawość. Po chwili usłyszałam szelest. Odwróciłam się, ale nic nie zobaczyłam. Wzruszyłam tylko ramionami i poszłam dalej. Szłam już od jakiś 2 godzin. Powoli zaczęło mnie dopadać zmęczenie i głód. Popatrzyłam na zegarek. Zbliżała się północ. Przystanęłam łapiąc oddech. Gdy znowu spojrzałam w przód zobaczyłam parę żółtych oczu wpatrujących się we mnie. Sparaliżował mnie strach. Usłyszałam cichy warkot. Nagle z krzaków wyskoczyłciemby kształt i rzucił się na mnie wtapiając zęby w moje ciało. Krzyknęłam.
- "To wilkołak!"- zdążyłam tylko pomyśleć upadając. Potem pogrążyłam się w głębokim śnie pełnym bólu.

   Świtało. W jednym z domów niedaleko otworzyła oczy młoda kobieta.
- To nie mogła być prawda.- Szepnęła ze strachem budząc się z koszmaru. Szybko poszła do sypialni córki. Zapukała. Tracąc cierpliwość otworzyła z hukiem drzwi. Potwierdziły się jej najgorsze obawy.Pokój był pusty. Usiadła na łóżku chowając twarz w dłoniach.
- Dopadły ją.- Szepnęła.

Pod skrzydłami nocyWhere stories live. Discover now