#3

2.5K 210 81
                                    

Po wyjściu z przedziału, w którym siedzieli huncwoci, poszłam na spotkanie dla prefektów, które miało się zacząć za pół godziny. Nie widząc żadnej innej możliwości, co mogłabym robić w czasie kiedy oczekiwałam na spotkanie postanowiłam podjąć ponowną próbę zrozumienia historii magii.

Przeczytałam niecały jeden rozdział, kiedy do pomieszczenia wparowali pozostali prefekci. Kilku było nowych. Kojarzyłam tylko Lucjusza Malfoya, który reprezentował Slytherin. Reszta najprawdopodobniej było rocznik niżej, ponieważ nie wiedziałam kim byli. Przyjrzałam się dokładnie ich twarzom i śmiało mogłam stwierdzić kto jest z którego domu, pomimo, że nie mieli na sobie szat. Miłe uśmiechy, które kierowane były w moją stronę dawały mi jasno do zrozumienia, że dwie dziewczyny były puchonkami. Zaraz obok nich siedział brunet oraz czarnowłosa dziewczyna, którzy najwyraźniej byli znudzeni sytuacją, jak i towarzystwem.

Przeskoczyłam szybko wzrokiem na drzwi od przedziału, które się powoli otworzyły. Moim oczom ukazały się dwie postacie chłopców z mojego rocznika. Widząc kogo nosi na spotkanie jęknęłam w duszy. Moim oczom ukazał się wściekły Severus Snape. Jego włosy były w różnych kolorach brązu oraz czerwieni. Zaraz za nim stał uśmiechnięty od ucha do ucha James Potter. Przeklnęłam cicho pod nosem i wsunęłam się bardziej w siedzenie, kiedy chłopak usiadł obok mnie.

- No wiesz, Evans? Nie powiedzieć mi, że będziesz razem ze mną prefektem? Nie ładnie. - Zacmokał chłopak, patrząc na mnie z uśmiechem.

- Nie rozmawiamy ze sobą, Potter. - odpowiedziałam cicho, przesuwając się jak najbardziej w kierunku okna.

Spotkanie minęło szybko, ale i nudno. Przez całą godzinę czułam na sobie wzrok Snape'a, a później próbował chyba coś do mnie powiedzieć, ale wręcz wybiegłam z przedziału.

Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, słuchać, czy nawet patrzeć na niego. Nie ufałam temu człowiekowi i jedyne co chciałam, to odciąć się od niego.

Ruszyłam szybko z powrotem do mojego pierwotnego przedziału, w którym siedziały Dorcas i Anne. Opowiedziałam im szybko co było na zebraniu oraz jakie mamy hasło do wierzy na pierwszy tydzień. Później chwilę porozmawiałyśmy o zbliżającym się roku szkolnym.

Po kilku godzinach byłyśmy już przebrane w swoje szkolne szaty i jechałyśmy powozami w kierunku wielkiego zamku.

Na całe szczęście udało mi się uniknąć Pottera, który znów rzucał do mnie jakimiś dziwnymi tekstami.

Później wszystko minęło jakoś za szybko. Jak co roku Tiara Przydziału zaśpiewała swoją pieśń, a później dobrała uczniów do domów. Do Gryffindoru w tym roku dołączyło tylko dziesięć osób, co mnie zdziwiło, ponieważ do Slytherinu dołączyło prawie szesnaście. Na prawdę nie mam pojęcia, gdzie oni się pomieszczą.

Co prawda, ja sama nie patrzę na osoby przez pryzmat domu, w jakim się znajdują, ale było to nadzwyczaj dziwne, ponieważ większość tych dzieci było z rodzin śmierciożerców.

Zignorowałam dziwny niepokój, który mnie ogarnął, żeby chwilę później zjeść kolację i porozmawiać z przyjaciółmi.

Po mojej lewej jak zawsze siedziała Dorcas, która gadała jak najęta o swoich wakacjach w Grecji. Na przeciwko mnie spokojnie jedząc siedziała Anne, a obok niej Marlena, która była naszą współlokatorką.

Nie wiem kiedy, ale obok mnie nagle znalazł się Potter, który od razu objął mnie ramieniem.

- Czy ty masz popędy do samobójstwa? - Warknęłam na niego. Nie wiem co od sobie wyobraża, żeby traktował mnie tak jak traktuje. Nie rozmawiamy ze sobą.

Break The Rules | Jily |Where stories live. Discover now