#9

161 21 0
                                    

Chyba naprawdę powinnam wrócić do moich codziennych ćwiczeń, ponieważ krótki trucht do skrzydła szpitalnego po Dorcas, a następnie na błonia po Alice, która czytała książkę, był naprawdę męczący. Oderwałam swoją przyjaciółkę od Franka Longbottoma i ruszyłam wkurzona do Hogsmeade, z dziewczynami po obu stronach mojego ciała.

- Lily, możesz w końcu wyjaśnić nam o co chodzi? - Zapytała Dorcas, poprawiając swoją torbę na ramieniu. 

- Właśnie, Evans. Co ty taka wściekła? 

Zatrzymałam się gwałtownie, a moje współlokatorki zrobiły to chwilę po mnie. Odwróciłam się do nich przodem, aby po chwili zadać im nurtujące mnie pytanie.

- Wiedziałyście, że Anne rozsiewa o mnie plotki? - Zapytałam zła.

- Co? Jakie niby plotki, Lily? - Zapytała Dorcas, zakładając ręce na piersi.

- Podobno gada, że robię ludziom zadania za kasę. - Poprawiłam swoje włosy i westchnęłam głośno, spoglądając na przyjaciółki. - Dlaczego nic mi nie powiedziałyście?

- Bo nic takiego nie słyszałyśmy. - Powiedziała Alice, spoglądając w między czasie na Dorcas. - Ale naprawdę, tylko to Cię tak wkurzyło? Przecież to praktycznie nic, a pogadać mogłaś z nią o tym w dormitorium. Nie musiałaś nas zaciągać aż tutaj. - Dziewczyna zachichotała, pokazując ręką na znak, który kierował prosto do miasteczka.

- Nie tylko to! - Pisnęłam. - Całe jej zachowanie ostatnio! Zachowuje się dziwnie. Cały czas robi rzeczy, jakby chciała nas wymazać ze swojego życia.

- Evans ma racje. - Powiedziała Dorcas, patrząc na Alice. - Trzeba z nią pogadać.

- Dobra, pogadajmy z nią. - Wzruszyła ramionami. - Ale chodźmy najpierw do Hogsmeade. Mamy dokładnie... - Dziewczyna spojrzała na zegarek. - Cztery i pół godziny do meczu. Czyli jakieś trzy godziny w miasteczku. 

- Ale... - Zaczęłam.

- Nie, Lily. Bez żadnych dramatów, później pogadamy z Anne, teraz mamy wolne, sobota jest. 

Bez kolejnych sprzeciwów kiwnęłam głową, na znak zgody. Skierowałyśmy się do Miodowego Królestwa, żeby uzupełnić zasoby w naszej szafce, w dormitorium. Zakupiłyśmy mnóstwo cukierków, kilka paczek czekoladowych żab i fasolek wszystkich smaków. Następnie skierowałyśmy się do Trzech Mioteł, aby coś zjeść. 

Cały wypad do miasta wyszedł naprawdę dobrze. Dorcas mnie namówiła, żebym kupiła uroczy, lawendowy sweterek oraz dodatkowe tenisówki. Ona sama kupiła dwie sukienki, a Alice stwierdziła, że zakupy nie są do końca jej bajką, więc zrezygnowała z zakupów.

Kiedy postanowiłyśmy wracać do zamku, żeby zająć dobre miejsca na trybunach, akurat wpadłyśmy na Anne. Dziewczyna niefortunnie została uderzona przeze mnie drzwiami od miodowego królestwa. Zaraz za blondynką stał Potter i Black, wraz z Remusem. Peter od razu podbiegł do dziewczyny, na co większość z nas się zdziwiła. Mysie włosy chłopaka były rozwiane na różne strony, a jego policzki stały się zaróżowione, kiedy podawał Anne torbę z jej rzeczami.  

Niestety małą chęć pomocy zepsuła sama blondynka, która nawet nie patrząc na chłopaka, prychnęła głośno i wyrwała mu torbę z rąk i nie dziękując. 

Wychowanie na poziomie przedszkolaka, nie ma co.

- Świetnie, dziewczyny już po Ciebie wróciły, możesz sobie iść? - Zapytał ironicznie Syriusz, na co zmarszczyłam brwi.

- Powiedziałeś "wróciły", Syriuszu? - Zadała pytanie Alice.

- No tak, przecież mnie zostawiłyście i poszłyście sobie na zakupy. - Powiedziała Anne, na co ja otworzyłam szeroko usta, bo... co?

Break The Rules | Jily |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz