Rozdział 3

488 38 2
                                    

Obudziłam się o trzeciej rano i nie mogłam już usnąć. Siedziałam i myślałam o tym co się stało. Nie powinnam w to tak łatwo uwierzyć ale wiedziałam, że to prawda. Ostatecznie siedziałam przy stole i piłam herbatę. Co jakiś czas wyglądałam przez okno.

***

Zapięłam rower i weszłam do szkoły. Kiedy odkładałam worek z szatni obok dobiegły mnie odgłosy kłótni. Głosy wydawał się być takie znajome...

-Musisz być bardziej ostrożny! - Podkradłam się do drzwi.

-Spokojnie nikt nic nie wie. - Poznałam po głosie, że to był Robert i Dymitr.

-A co z dziewczyną? - Zapytał Robert.

-Jane i Jared się nią zajęli. - Ściszył głos.

-Te pół mózgi?!

-Spokojnie już zapewne jej nie zobaczymy. - Przestraszyłam się, cofnęłam i wpadłam w ławkę. Narobiłam sporego hałasu. Szybko na niej usiadłam i odwiązałam buty. Tak z przyzwyczajenia. Potem z powrotem zaczęłam je spokojnie wiązać. Z szatni wyszedł Robert. Wyglądał na zaskoczonego moim widokiem. Nie dziwię się. Mieli mnie sprzątną, uciszyć raz na zawsze. A tu taka niespodzianka.

-Czy coś się stało? 

-Długo tu jesteś? - Wyglądał jak by szukał czegoś. 

-Nie dopiero przyszłam. - Skłamałam.

Przyglądałam się dokładnie Robertowi, który chwilę później zniknął.  Akurat do szkoły wszedł Kamil. Gdy mnie tylko zobaczył podszedł szybkim krokiem i zrobił coś czego nigdy wcześniej nie zrobił. Przytulił mnie. To było mega dziwne. Nie wiem dla czego ale zrobiłam to samo. - Jeszcze dziwniejsze.

-Martwiłem się o ciebie.

-Ale coś się stało?

-Znaleźli zamordowaną dziewczynę w łazience. Nie powiedzieli kogo znaleźli, a ty zniknęłaś. - Dziwne... Czy to jest związane z tym piskiem?

-Spokojnie, jestem tu. 

***

Pani Warkolak wybrała mi miejsce. Oczywiście za dużego wyboru nie było.

-Hej, jestem Jacek. - Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie.

-Cześć, Martyna.

Pani Warkolak opowiadała przez dwie godziny o różnych zwyczajach,tradycjach i historii wilków. Było to ciekawe. Naprawdę niby oczywiste rzeczy ale można słuchać całymi dniami. Potem kręciłam się  trochę po ,,korytarzu'' a właściwie ścieżce w lesie (chyba jeszcze tego nie zaakceptowałam) gdy wpadłam na Sebastiana.

-Cześć i jak pierwsza lekcja?

-Cóż...ujdzie. 

-Jutro jest sobota... Masz jakieś plany?

-Raczej nie...

-A mogę cię zaprosić na spacer po górach.

-Tak, jasne.

-To super. O dziewiątej? - Ożywił się.

-Ok.

Po kilkunastu minutach byłam już w domu. Na zegarku było dwadzieścia po dwudziestej. Przebrałam się w piżamę i postanowiłam pójść spać... Zapowiadała się bezsenna noc... Czyli taka typowa dla mnie.

-------------------

Kochane wilczki♥ 

Przepraszam za tak krótki rozdział ale nie miałam takiego pomysłu, żeby stworzyć coś mega. Mam jednak pomysł na rozdział 4 i to mnie pociesza. Liczę, że mimo wszystko nadal będziecie odwiedzać watahę :) 

ZagubionaWCzasie

Wataha [zawieszone]Where stories live. Discover now