~ 7 ~

8.2K 280 23
                                    

- Co ubierasz? - zapytałam Lilly. Właśnie szykowałam się na imprezę. Po chwili weszła do mojej garderoby.

- Własnie nie wiem, ale chyba założę tę czerwoną sukienkę. Wiesz, o którą mi chodzi? Tę obcisłą bez ramiączek.

- Yhym - pokiwałam głową - A co ja mam ubrać?

- Hmmm - zaczęła rozglądać się po mojej garderobie w poszukiwaniu idealnej kreacji. Po chwili jej wzrok zatrzymał się, a ona wyciągneła czarną matowa sukienkę do kolan. Góra była obcisła a dół lekko rozkloszowany- Tę!

- Dziękuję, co ja bym bez ciebie zrobiła - przytuliłam ją i poszłam do łazienki się ubrać.

Wzięłam szybki prysznic po czym wytarłam ciało puchowym ręcznikiem. Założyłam sukienkę i zabrałam się za suszenie włosów. Po skończonej czynności wyprostowałam je i ułożyłam. Zrobiłam jeszcze mocny makijaż i wyszłam z łazienki.

Ponownie weszłam do garderoby w poszukiwaniu idealnych butów.

Po chwili takowe znalazłam. Czarne matowe szpilki wysokości około 10 centymetrów. Szybko je założyłam i wróciłam do mojego pokoju.

Z szafki wyciągnełam czarną kopertówkę do której włożyłam pieniądze, telefon, chusteczki i jeszcze kilka potrzebniejszych rzeczy.

Wyszłam z pokoju i zeszłam do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś denny serial czekając na Lill. Po chwili usłyszałam kroki więc się obróciłam. To nie była moja przyjaciółka, tylko mój brat.

- A gdzie ty się wybierasz w takim stroju?

- Na podwieczorek do Królewny Śnieżki. Dostałam zaproszenie od niej i od siedmiu krasnolódków- powiedziałam sarkastycznie.

- A tak poważnie?

- Na imprezę do kumpla.

- Znam go? Kto to? Czym się zajmuję? Skąd go znasz?

- O Boże, wyluzuj. Znam go ze szkoły, jest w mojej klasie. Znasz, był u nas niedawno. Zajmuję się... Nauką?

- No dobra.

Usłyszałam następne kroki. Tym razem to była Lilly. Spojrzałam na zegarek. 19.30. Powinien już być.

Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek. Pocałowałam brata w policzek na pożegnanie i ruszyłam do holu wraz z Lilly. Otworzyłam drzwi i ujrzałam za nimi Aidena. Podwoził nas bo my nie znałyśmy drogi.

- Pięknie wyglądacie - powiedział mierząc nas wzrokiem.

- Ty też niczego sobie - powiedziała Lilly. To prawda. Miał czarne spodnie, białą koszulkę, która idealnie opinala jego mięśnie i na koniec kurtkę. No i oczywiście czarne buty.

- Jedźmy już - powiedziałam oschle i skierowałam się do pojazdu. Usiadłam na miejscu pasażera i czekałam na tę dwójkę. Po chwili przyszli i ruszyliśmy.

~~~~~~~~

Zatrzymaliśmy się przed biała willą. Wysiadłam z samochodu i nie czekając na resztę ruszyłam do domu. Gdy weszłam od razu uderzył we mnie zapach alkoholu. Poczekałam na Lilly i gdy ta weszła zaciągnęłam ją do kuchni.

Na początek wypiłyśmy po cztery shoty i ruszyłyśmy na parkiet. Tańczyłyśmy razem przez kilka piosenek, ale w końcu postanowiła pójść poszukać Briana. Nie jestem ślepa, wiem, że wpadł jej w oko.

Tańczyłam sama dopóki nie poczułam dłoni na swoich biodrach. Obróciłam się w stronę partnera i spojrzałam na niego. Blond włosy ułożone w artystyczny nieład, zielone oczy, tunele w uszach i kilka tatuaży.

Był przystojny.

Ale nie tak jak Aiden.

Chwila! Ja tego nie pomyślałam!

Zaczął całować mnie po szyi. Oddałam się pieszczotą. Domyślałam się o co mu chodzi. Po chwili zaczął mnie ciągnąć na piętro jednak ja się wyrwałam.

- No chodź maleńka, wiem, że tego chcesz - wymruczał. Bez zawahania zamachnęłam się i uderzyłam go w nos, z którego zaczęła lecieć krew. Prawdopodobnie jest złamany.

- Masz rację, chciałam to zrobić - powiedziałam i kopnęlam go w krocze przez co zawył i upadł na podłogę. Po całej sytuacji poszłam do kuchni po drinka nie zwracając większej uwagi na tłum gapiów.

~~~~~~~~

Chyba wypiłam troszeczkę za dużo. Ale tylko troszeczkę!

Wpierw cztery shoty, następnie drinka, kolejne dwa, zawody kto wypije najwięcej shotów, ktore wygrałam, wypijając ich chyba około dziesięć w pół minuty, chyba ze trzy piwa i na koniec jeszcze jednego drinka.

Ale nie jestem pijana! Jestem w pełni trzeźwa!

Była już czwarta nad ranem i nie było już prawie wcale ludzi. Aiden zaoferował podwieźć mnie i Lilly, bo on dzisiaj wcale nie pił, robił za kierowcę. Zgodziłyśmy się.

Już po dziesięciu minutach byłyśmy w domu. Z trudem zdjęłam buty nie chcąc nikogo obudzić. Moje plany legły w gruzach gdy dostrzegłam palące się światło w salonie. Po chwili z pokoju wyszedł mój brat.

- O której to się wraca do domu?! - wydarł się.

- Nie marudź i daj mi spać - mruknęłam i ruszyłam w stronę schodów lekko się chwiejąc. I teraz najtrudniejszy moment.

Włożyłam jedną stopę na pierwszy schodek i podpierając się na poręczy zaczęłam wchodzić coraz wyżej. W końcu jednak straciłam równowagę i poleciałam do tyłu. Na szczęście Matt mnie złapał.

-Ja cię lepiej zaniosę- powiedział i wniósł mnie na górę i do mojego pokoju, po czym oświadczył, że idzie jeszcze po Lilly.

Zdjęłam sukienkę i rzuciłam się na łóżko. Po chwili poczułam jak ogarnia mnie błogi sen.

~~~~~~~~

Obudziłam się koło południa z okropnym bólem głowy. Kac morderca nie ma serca. Kto w ogóle wymyślił kaca? Jakiś ułom chyba. Zabić zanim złoży jaja.

Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Zaczęłam przeszukiwać szafki w poszukiwaniu tabletek przeciwbólowych i szklanki wody.

Po chwili znalazłam to czego szukałam. Wzięłam dwie tabletki i zostawiłam resztę dla Lilly.

Nie miałam ochoty na śniadanie więc wróciłam do pokoju i umyłam zęby, po czym rozczesałam włosy i ubrałam się w czarny top i krótkie spodenki. Założyłam buty na koturnie i zrobiłam mocny makijaż.

Wyszłam z łazienki i spakowałam kilka rzeczy do mojej czarnej torebki. Postanowiłam iść na śniadanie do Starbucksa.

Ponownie weszłam do kuchni i wzięłam tabletki przeciwbólowe i wodę po czym poszłam zanieść je Lilly.

Spała, więc zaczęłam ją budzić. Po chwili otworzyła oczy i spojrzała na mnie zaspana.

- Wstawaj śpiąca królewno. Tu masz tabletki i wodę - wskazałam na stolik nocny - I wstawaj bo idziemy do Starbucksa na śniadanie - nie ruszała się - No już, już, bo wrócę z wiadrem lodowatej wody - powoli wstała, jęcząc - Czekam na dole, widzę cię tam za dziesięć minut.

Zeszłam do salonu i czekałam na nią na kanapie. Zeszła po określonym czasie.

- No to idziemy - powiedzialam, po czym ruszyłyśmy do mojego samochodu i pojechałyśmy do Starbucksa.

~~~~~~~~

Dotarłyśmy tam po kilku minutach i od razu rozpoznałam twarze 'wspaniałej czwórki'. Pokiwałam im i razem z Lilly dosiadłyśmy się do nich.

Shadow Of DeathWhere stories live. Discover now