~ 20 ~

4.5K 179 7
                                    

Usiadłam sama w ostatniej ławce. Nauczycielka weszła do klasy i wszystkie rozmowy ucichły. Lekcja się zaczęła.

- Rose - zaczęła sprawdzać obecność. No tak, jestem pierwsza w dzienniku.

- Jestem - mruknęłam i wróciłam do bazgrania po okładce zeszytu.

Nauczycielka zaczęła dalej sprawdzać obecność. Skończyła po chwili.

- Dobrze, dzisiaj dyżurną jest Rose, podejdź do tablicy i zapisz temat.

- A jaki jest temat?

- Podejdź do tablicy to ci podam.

- Okey - wstałam z miejsca i powolnym krokiem ruszyłam do tablicy - To jaki temat? - zapytałam nauczycielki.

- Utrwalenie i uzupełnienie wiadomości z pisowni wyrazów pod względem ortograficznym - podyktowała mi a ja zapisałam - W środę napiszemy dyktando, radze się nauczyć - ostrzegła nauczycielka.

- Mogę już usiąść?

- Tak, oczywiście, Rosie.

Poszłam więc do mojej ławki i w niej usiadłam po czym otworzyłam zeszyt i napisałam temat. Postanowiłam się dziś pobawić w grzeczną i pilną uczennicę, ciekawe jak długo będzie mi się chciało. Oparłam głowę na ręce i zaczęłam słuchać pani.

-Będę wam podawała różne wyrazy a wy po kolei będziecie podchodzić do tablicy i je zapisywać, oczywiście wcześniej zapiszecie je w zeszycie, chodzi o to żeby każdy sprawdził siebie.

Zaczęła dyktować wyrazy a każdy po koleji podchodził do tablicy. Oczywiście nie obyło się bez wygłupiania ze strony chłopaków, przez co na tablicy co jakiś czas pokazywały się banalne błędy. W końcu nadeszła moja kolej, podeszłam do tablicy i czekałam na wyraz.

- Pszczoła - poważnie? Takie łatwe? Pffff, prościzna! Zapisałam wyraz na tablicy i wróciłam do ławki.

Następne osoby podchodziły, ja byłam jeszcze kika razy i tak minęła cała lekcja. Gdy zadzwonił dzwonek spakowałam się i chciałam wyjść ale zatrzymała mnie pani.

- Rose, mogłabyś podejść do mnie na chwilę? - spytała patrząc na mnie a ja skinęłam głową - Widzę jak się starałaś na lekcji, więc dostajesz pięć, tak trzymaj. Możesz iść.

Aha, spoko. Byłam sobie miła przez jedną lekcję i już pięć. Czemu nie? Coraz bardziej lubie tę nauczycielkę.

Dobra, co teraz? No tak, plastyka.

Udałam się pod salę i akurat zadzwonił dzwonek. W końcu to pięcio minutowa przerwa. Weszłam do sali i tak jak poprzednio usiadłam w ostatniej ławce przy oknie, to moje ulubione miejsce. Nauczycielka, która wyglądała jak nawiedzona, weszła do klasy.

- No dobrze, dziś daje wam wybór. Możecie narysować co chcecie, ja pod koniec lekcji ocenie. Dowolna taktyka, zostawiam wszystko wam.

Proszę państwa, i tak się to robi. Kobietka wie jak załatwić sobie wolną godzinę. Zaczęłam myśleć nad tym co by narysować, aż w końcu wymyśliłam. Narysowałam upadłego anioła, chyba wiadomo dlaczego.

Podpisałam się i oddałam pracę, po czym wróciłam na miejsce i się spakowałam. Po około dwóch minutach zadzwonił dzwonek a ja wyszłam z klasy.

Panie i panowie! Teraz najgorszy przedmiot - chemia!

Ja tu chyba umrę. Nie mam zamiaru bawić się w good girl przy tej babie.

Podeszłam pod salę, a po chwili dołączyła do mnie Lilly, Sky i Jane.

- Co narysowałaś na plastyce? - zapytała Jane.

- Hey Jane, jak miło mi cię widzieć, co u ciebie? - zapytałam sarkastycznie.

- No hey, wszystko okey. A teraz gadaj co narysowałaś - zarządała.

- Upadłego anioła.

- Skąd ten pomysł? - spytała Lilly, jakoś nie jest dziś zbyt ogarnięta.

- To nazwa naszego gangu - mruknąłem.

- A, rzeczywiście! - wykrzyknęła a ja spojrzałam na nią litościwie.

- A wy? Co narysowałyście? - spytałam.

- Parę idącą na plaży - powiedziała rozmarzona Lilly. Z nią serio się coś dzieje. Chyba się dziewczyna zakochała.

- Dziewczynę na motocyklu - powiedziała Jane.

- Twoje lamborghini avendor na drodze.

- Wyszło dobrze? -wszystkie pokiwały głowami - jak nam odda to mi pokażecie, a ja pokaże wam.

- Okey - potwierdziły wszystkie i wtedy zadzwonił dzwonek.

Weszłyśmy do klasy i tym razem usiadłam z Lilly. Wciąż w tej samej ławce.

Wiedźma weszła i zaczęła pieprzyć o jakiś roztworach czy chuj wie czym. Po około dziesięciu miutach męki drzwi otworzyły się z hukiem, a przez nie wszedł Matt.

- Dzień dobry, przepraszam, że przeszkadzam ale chciałbym zwolnić Rose, Lilly, Sky, Jane, Aiden'a, Brain'a, Shawn'a i Collin'a.

- Chcesz mi zabrać mniejszą połowę klasy? - mniejszą połowę? Połowy przecież są takie same! I w tym momencie oczywiście musiałam się wtrącić.

- Przepraszam bardzo, ale polecam się pani cofnąć do podstawówki, ponieważ każdy powinien wiedzieć, że nie ma mniejszej połowy. Połowy są takie same - powiedziałam przemądrzałym głosem wstając, przez co jeszcze bardziej ją wkurzyłam.

- Może pan ich zwolnić - powiedziała w kierunku mojego brata, a ja w tym czasie podeszłam do okna, otworzyłam je i weszłam na parapet. Lekcje miałam na parterze, mega nisko. Zeskoczyłam pokazując przy tym środkowy palec nauczycielce i ruszyłam do auta mojego brata czekając na reszte. Sky i Jane zeskoczyły oknem tak jak ja a reszta poszła normalnie przez drzwi.

Sztywniacy.

Już po chwili wszyscy byliśmy przy niebieskim Bugatti.

- No więc, bracie, jaki był powód tego, że zabrałeś mnie z mojej ulubionej lekcji? - powiedziałam sarkastycznie.

- Nie dziękuj - powiedział szczerząc się jak mysz do sera - A powód był taki, że mamy misję. Gang z którym współpracujemy, Killers, ma problem z gangiem Devils. Musimy im pomóc i właśnie z tego powodu mamy dziś akcję. Wszystko omówimy z szefem gangu Killers, Andy'm. Właśnie do niego jedziemy. Rose, Ty będziesz prowadziła jedno auto, ja drugie. Jedziesz z dziewczynami.

- Okey - ruszyłam do auta którym przyjechała dzisiaj Sky, czyli do czarnego Ferrari 488 spider i wsiadłam na miejsce kierowcy. Sky usiadła obok mnie a dziewczyny z tyłu. Matt ruszył pierwszy a ja jechałam za nim.

Po dziesięciu minutach juz wysiadaliśmy z aut. Baza gangu znajdowała się w lesie, była wielka, ale dobrze ukryta, dzięki czemu trudno było ją dostrzec. Weszliśmy na teren obiektu, i od razu zostalismy zauważeni przez strażników.

- A wy dokąd? - podeszło do nas dwóch z nich.

- My do Andy'iego - powiedział spokojnie mój brat.

- Po co przyszliście?

- Musimy obgadać plan... - zaczął mój brat ale mu przerwałam.

- Ughhh, wpuścicie nas czy nie? Mamy ważną sprawę i coraz mniej czasu. No dalej, ruszcie dupe i nas przepuśćcie - po chwili namysłu posłuchali i odeszli a my mogliśmy spokojnie wejść do budynku.

Chwile po wejściu ponownie sie odezwałam.

- I tak się to robi! - powiedziałam do mojego brata i pokazałam mu język na co on przewrócił oczami.

- Dobra, chodźcie za mną - mruknął mój brat i zaczął prowadzić nas przez różne korytarze. W końcu dotarliśmy do gabinetu. Mój brat zapukał i po chwili usłyszeliśmy donośne ''Proszę'', więc weszliśmy.

- Przyszliśmy obgadać plan ataku - powiedział mój brat po wejściu.

- Usiądźcie.

Shadow Of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz