Rozdział 22 ♥

444 28 2
                                    

- Czemu on mi to zrobił, dlaczego... - mówiłam jak w kółko jak opętana.

- Spokojnie, już dobrze. Pójdziemy na policję, albo ja się nim zajmę z przyjemnością. - powiedział uśmiechając się podstępnie.

- Nie, nie, nikt nie może o tym wiedzieć, chciałabym aby pozostało to tajemnicą. - nie zamierzałam toczyć "wojny" z  własnym ojcem.

- Celeste, rozumiem, że to członek twojej rodziny, ale trzeba coś zrobić z tym draniem. - powiedział spokojnie.

- Zostawmy to. Obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz, nawet Elenie i Stefanowi. I nic mu nie rób, dobrze?

- Ahhh... No dobrze, ale jeżeli zmienisz zdanie to proszę, powiedz mi o tym. - odparł po chwili nie chętnie.

- Dziękuję. - powiedziałam spokojniejsza, miałam jednak przeczucie, że on coś kombinuje.

- Powiesz mi co się stało? Nie chcę cię naciskać, ale muszę wiedzieć dlaczego on ci to zrobił. - rzekł powoli i ostrożnie.

- No więc... Kiedy do niego przyszłam, było widać, że gdzieś się spieszy. Gdy zaczęłam go pytać o różne rzeczy, zdenerwował się i zaczął na mnie krzyczeć.

- I dlatego cię uderzył!? - Damon zaczynał się denerwować, jednak kiedy zobaczył, że w tym momencie bałam się każdego krzyku, uspokoił się. - Przepraszam, nie powinienem podnosić głosu. - złagodniał

- Nie dlatego to zrobił. - kontynuowałam - Kiedy rozmawialiśmy przyszła po niego, jego nowa dziewczyna. Jest może z 5 lat młodsza od niego i ma bzika na punkcie słodkich przezwisk. W końcu nie wytrzymałam i wypaliłam mu co o tym myślę. - głos zaczął mi się załamywać na to wspomnienie.

- Chodź tu do mnie. - powiedział Damon przytulając mnie jak pluszaka. - Nikt nie będzie cię tak traktować.

- Damon, jak się znalazłeś w moim mieszkaniu? - zapytałam siedząc mu na kolanach.

- Nie pamiętasz? No cóż, uznajmy, że przypadkiem. Kiedy wróciłem do domu nie miałem za dużo do roboty, więc przyjechałem do ciebie. Nikt nie otwierał drzwi, więc... wszedłem oknem sypialnianym. Kilkanaście minut później przyszłaś cała zapłakana, gdy się ciebie zapytałem co się stało, zaczęłaś jeszcze bardziej płakać i poprosiłaś, żebym przy tobie został, więc tak o to się tutaj znalazłem. - powiedział z miną bohatera.

- Dziękuję. - szepnęłam i przylgnęłam do jego torsu.

     ÷Damon÷

Gdy Celeste po raz kolejny zasnęła postanowiłem odwiedzić jej staruszka. Na miejsce dotarłem szybko, więc na wymyślenie przemowy nie miałem za dużo czasu.

- Dzieńdoberek, panie Morgan. - przywitałem się grzeczniutko.

- Czego tu chcesz, gówniara już Ci się poskarżyła!? - zaczął nie przyjemnie.

- Nie wstyd panu tak o córce się wyrażać? Chciałem tylko porozmawiać o tej jakże nie miłej dla obu stron sytuacji.

- Nie będziemy o tym rozmawiać. Sądziłem, że nie jesteś baranem, więc lepiej stąd znikaj bo popsujesz sobie reputację. - powiedział ironicznie i zawołał do środka - Już do ciebie idę koteczku.

- O, a więc ma pan gościa! Z chęcią poznam pana wybrankę - zadowolony zacząłem podążać w kierunku holu.

- O nie, nie będzie mi smarkacz się po domu pałętał! - zaczął zamykać drzwi, jednak za wolno jak na mnie.

Wziąłem głęboki wdech, żeby go od razu nie zabić i popchnąłem delikatnie drzwi. Gdy wszedłem do środka, zdziwiony ojciec Celeste szybko wstał z podłogi.

- Jak ty...- zaczął się cofać.

- Cii... Już nic nie mów, zrelaksuj się i zaprowadź mnie do swojej ukochanej. - uwielbiałem tą władze nad kimś.

- Damon to jest Sybil, bardzo ją kocham. A teraz proszę wyjdź i zostaw nas w spokoju. - powiedział Morgan ukazując mi swoją niewiastę.

- Stój tu i się nie ruszaj. - szepnąłem mu do ucha i podeszłem do przestraszonej kobiety w średnim wieku.

- Co tu się do cholery dzieje?!

- Ależ spokojnie droga pani, na co te wulgaryzmy? Chciałem tylko porozmawiać. - zacząłem iść w jej kierunku.

Okrążyłem ją i gdy zaczynałem drugiego kółko, zatrzymałem się gwałtownie przy jej plecach i wbiłem kły w jej szyję, po czym po chwili wyciągnąłem.

- Zostaw ją diable! - zaczął krzyczeć Danny.

- Zależy ci na nim? - zacząłem swój "wywiad" z Sybil.

- Tak, jest dla mnie bardzo ważny. - mówiła zauroczona kobieta.

- I co tu z wami zrobić? - zacząłem się zastanawiać - Zabić? Nie, Celeste mi zabroniła. Przemienić? Przereklamowane, niczego się nie nauczą. To może skręcić kark, a potem uzdrowić? Idealnie.

- Proszę Damon, zostaw nas. - błagał ojciec mojej Celeste.

- Jakoś ty nie miałeś litości dla własnej córki, więc czemu ja mam mieć litość dla osoby, której nie znam? - chciałem, żeby cierpiał.

Po chwili chwyciłam za kark stojącej przede mną kobiety i pomimo ich krzyków... CYK. I kobieta padła na ziemię.

- Nie, nie, nie! Ocal ją! Błagam cię! Obiecuję już nigdy nie podniosę ręki na Celeste.

- Jeżeli ona będzie chciała się z tobą spotkać, będziesz się cieszył, że chce spędzić czas z kimś takim jak ty. Nigdy więcej jej nie skrzywdzisz i dopóki ona nie będzie chciała się z tobą spotkać, masz się z nią nie kontaktować. - rozkazałem.

- Zrobię wszytko co tylko chcesz, tylko ją ocal.

Podeszłem do praktycznie martwej kobiety i podałem jej swojej krwi z lewego nadgarstka, po chwili Sybil zaczęła się przebudzać.

- Usunę jej wspomnienia o tym wydarzeniu, ale ty będziesz żył z tym faktem, że jeżeli zrobisz coś źle, to ona ucierpi, a nie ty. - zagroziłem mu, po czym podeszłem do kobiety i zmusiłem ją by po moim wyjściu zapomniała o tym co się stało.

- Dziękuję ci. - powiedział mężczyzna stojący jak decha pod ścianą.

- Lepiej się pilnuj. - ostrzegłem go -  Możesz się już ruszać. - odparłem i  wyszedłem z domu.

Byłem z siebie dumny. Facet dostał nauczkę i mam nadzieję, że dobrze ją zapamięta, jeżeli tak mu zależy na tej kobiecie.






Jesienna Miłość // Damon & CelesteWhere stories live. Discover now