~9~

6.1K 361 62
                                    

  Obudziłam się z głośnym hukiem, spadając z łóżka. Otworzyłam zaspane oczy i nie zdziwiło mnie to co tam zobaczyłam. Muffin jak gdyby nigdy patrzył na mnie z góry i zaszczekał, kiedy poruszyłam ręką.

- Muffin znowu?! - jęknęłam i ściągnęłam kołdrę z łóżka - Daj mi spać, jest jeszcze rano - owinęłam się nią i próbowałam zasnąć na podłodze.
Chwilę później drzwi do mojego pokoju zostały otworzone z impetem, przez co zwierzak zeskoczył przestraszony, akurat na mój brzuch.

- Muffin - sapnęłam, łapiąc się za bolące miejsce. Zamknęłam oczy i próbowałam uspokoić oddech. Nie, żeby coś, ale ten zwierzak jest ciężki jak dla mnie.

- Co się stało? - rozpoznałam głos Clifforda, który po chwili znalazł się obok mnie.

- Dajcie mi spać - otworzyłam oczy i spojrzałam w górę na roześmianą twarz blondyna - Tak bardzo śmieszne, a teraz wyjdź z pokoju.

- Dobra jak sobie księżniczka życzy - powiedział i ruszył w stronę drzwi. Jednak zamiast wyjść, zatrzymał się - Miś! - krzyknął i rzucił na pluszaka. Czy tak powinien zachowywać się dwudziestodwuletni mężczyzna, widząc dużego misia?

- Mike daj mi spać! - jęknęłam, na co ten prychnął.

- W takim razie ja zabieram tego pana ze sobą - oznajmił i wstał, ciągnąc misia ze sobą.

- Zostaw to! - krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę. Chłopak nie spodziewał się tego, przez co wylądowaliśmy na podłodze w korytarzu. Znaczy ja na nim, a on częściowo na pluszaku.

- Twoje kości mi się wbijają - powiedział, próbując mnie zepchnąć.

- Przykro mi - oparłam głowę na łokciach, wbijając je w jego plecy.

- Chrissy to nie jest śmieszne - syknął. Sekundę później poczułam ciężar kładący się na mnie. Odwróciłam głowę i spojrzałam z niedowierzaniem na Muffina.

- Jeszcze jego tu brakowało - mruknęłam - Dlaczego ten pies zawsze kładzie się gdzie tylko popadnie?

- Ty go tak nauczyłaś - sapnął Michael, próbując złapać oddech - Dobra ten pies waży więcej niż ty. Czym ty go karmisz?

- Karmą, a czym? - przewróciłam oczami - Gdzie są chłopaki? - zapytałam.

- Na dole - odpowiedział.

- Calum! - wrzasnęłam.

- Czego chcesz?! - krzyknął z dołu.

- Zawołaj Muffina!

- Muffin jedzenie! - pies jak na zawołanie zerwał się ze swojego miejsca, biegnąc na dół.

- On jest wiecznie głodny - zauważył Clifford.

- No co ty - westchnęłam i przekręciłam się, kładąc obok niego. Ten odwrócił głowę w moją stronę i w milczeniu przyglądał mi się - Coś się stało? - zapytałam.

- Tak... znaczy nie - szybko poprawił się i wstał - Biorę tego misia ze sobą - podniósł pluszaka i przytulił.

- Nie - prychnęłam i wstałam, podchodząc do niego - Odnieś go do pokoju.

- Nope - mruknął, wtulając twarz w miękki materiał.

- Gorzej niż dziecko - pokręciłam głową i odwróciłam w stronę schodów - Jak skończysz miziać się z moim misiem, to zejdź na dół - powiedziałam i gdy chciałam zrobić krok, złapał mnie w talii - Hmm? Co takiego? - odchyliłam głowę, by spojrzeć na jego twarz.

- Nic takiego - uśmiechnął się i wzruszył ramionami.

- Puścisz mnie?

- Nope - pocałował mnie w głowę i wziął na ręce w stylu panny młodej.

- Wiesz, że mam nogi? - spytałam, opierając głowę o jego tors.

- Tak i co w związku z tym? - ruszył w stronę schodów.

- Że mogę normalnie chodzić? Nie musisz mnie nosić - zamknęłam oczy i ziewnęłam - Jezu, dlaczego ten pies musi budzić mnie rano?

- Jeśli trzynasta dla Ciebie to rano to nieźle - odpowiedział, cicho się śmiejąc.

- Oj cicho bądź - mruknęłam w jego klatkę piersiową, na co ten podrzucił mnie lekko - Uważaj!

- Nie upuszczę Cię Chriss - zaśmiał się - Możesz mi zaufać.

- Yhym - mruknęłam pod nosem i czekałam aż ten postawi mnie na ziemię.

- A wy co? - zapytał Ashton, podniosłam głowę i spojrzałam w jego stronę.

- A co miało być? - spytałam i spróbowałam wyswobodzić się z uścisku Clifforda, przez co upadłam na podłogę. Wszyscy oprócz mnie wybuchli śmiechem.

- Ile razy jeszcze spadnę na podłogę - jęknęłam i podniosłam się - Po co mnie budziłeś tak rano? - swoje pytanie skierowałam do Muffina, który siedział obok Calum'a. Pies zaszczekał i zamerdał ogonem, a chłopacy spojrzeli na nas jak na idiotów.

- Czyli jak nas nie było, rozmawiałaś z psem? - odezwał się Hemmings, próbując zdusić śmiech.

- Możliwe - wzruszyłam ramionami i usiadłam obok Ashton'a. Wykorzystując chwilę nieuwagi, wzięłam jego kubek z kawą i napiłam się.

- Chrissy zrób sobie swoją - westchnął z rozbawieniem i zabrał mi naczynie.

- Ashi...

- Nie - przerwał mi.

- Ashti...

- Nadal nie.

- Ashti.

- Nie i idź mi stąd - zrobiłam tak jak powiedział i ruszyłam do salonu, a za mną Muffin.

- Chociaż ty za mną idziesz - zaśmiałam się i usiadłam na kanapie, a on położył się obok mnie. Włączyłam telewizor i zaczęłam głaskać zwierzaka. Z tego co zdołałam zauważyć spędza dość sporo czasu z Calem. A to co mówił Mike, jednak okazuje się prawdą. Widać czasami, że nie przepada za Hemmings'em, co jest dziwne.

- Posuń się - powiedział głos za mną, a po chwili na kanapę wskoczył Calum.

- A ty co? Małpa czy jak? - spytałam, nie przestając głaskać psa.

- Z tego co pamiętam to człowiek - spojrzał na moją rękę, która zatapiała się co chwilę w sierści - Ile on ma już lat?

- Pięć - odpowiedziałam - A co?

- Nic tak tylko pytam - posłał mi uśmiech. Po chwili do salonu weszła cała reszta.

- Co jednak się stęskniłeś? - zapytałam, a Ashton spojrzał na mnie i pokręcił głową, siadając na podłodze.

- To co działo się przez ten rok? - spytał, a wzruszyłam ramionami.

- Co chciałbyś dokładnie wiedzieć?

- Jak sobie radziłaś i co się ogólnie działo. I nie mów, że było w porządku i nic ciekawego - wszystkie pary oczu skierowane były na moją osobę.

- Ciężko. A jak myślałeś, że może być? Po prostu cholernie ciężko. A u was?

- Normalnie i spokojnie - odpowiedział Luke, a Michael spiorunował go wzrokiem.

- Spodziewałam się - uśmiechnęłam się sztucznie - Wasze życie w porównaniu do mojego w tamtym czasie, to pestka. Po tobie widać, że raczej cieszyłeś się z mojego wyjazdu. Chociaż na początku było inaczej - widziałam jak jego twarz poczerwieniała lekko i odwrócił wzrok ode mnie - No właśnie. Mogłeś, chociaż zrobić coś w tym kierunku.

- Ej młoda spokojnie - Calum objął mnie ramieniem i przysunął do siebie. Położyłam głowę na jego torsie i obserwowałam jak Ash i Mike wymienili między sobą spojrzenia.

- Było minęło - powiedział, wzruszając ramionami - Nie wrócimy przecież do przeszłości. Nie naprawimy błędów, które popełniliśmy albo nie. Więc skończmy ten temat.

- Wszystko jest najlepiej skończyć - szepnęłam, czując w kącikach oczu łzy. Wtuliłam się bardziej w Calum'a, który zaczął głaskać mnie po plecach.  


~~~~~~~~~~~~~~~~
Przez to, że napisałam kilka rozdziałów do innej książki, którą planuję za jakiś czas opublikować, nie miałam weny na ten. Według mnie jest nudny, ale lepsze to niż nic.

Missy wraca do żywych, czy mi się zdaje?

Napiszcie mi co sądzicie o tym rozdziale, bo dla mnie jest bez sensu.

Pytania do bohaterów zrobię raczej jutro, bo dzisiaj jeszcze chemia mnie wzywa.

Do następnego kochani xx

Homecoming || lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz