~29~

5.3K 343 233
                                    

  Od rozmowy z chłopakami minął już miesiąc. Miesiąc rozmyślania nad za i przeciw wyprowadzce. Nie wiem dlaczego, ale Ash i reszta zrobiła się dla mnie milsza, chociaż Mike trzyma się nadal na dystans. Nie to co Luke, który ewidentnie próbuje nawet i w małym stopniu się zbliżyć. Gdzie nie pójdę to ten czeka i po jakiejś chwili do mnie dołącza. Na szczęście mogłam o tym zapomnieć podczas urodzin Jamesa, które odbyły się niedawno. Prezent mu się spodobał i ode mnie. Impreza się udała i to zasługa wyłącznie Davida, który naprawdę się postarał. To chyba pierwszy raz, kiedy aż tak się zaangażował w zorganizowanie czegokolwiek, pomijając oczywiście nasz wyjazd w trasę i koncertu, który mieliśmy jakiś tydzień temu. Oczywiście nie mógł się on odbyć bez mojego brata i reszty, skąd się o tym dowiedziałam? Kilka naszych fanów zaczepiło nas po tym jak opuściliśmy klub. Część z nich jak zwykle chciała, żebyśmy im coś przekazali, ale byli też tacy, którzy nawet nie przepadali za nimi. Więc w skrócie mogę powiedzieć, że przez ten miesiąc było ciekawie.

Zbliżała się już godzina dwunasta, czyli zostało jeszcze kilka godzin do wywiadu chłopaków, na którym muszę być razem z nimi. Pomimo tego ile razy próbowałam się dowiedzieć od nich bądź mojego menadżera nikt nie wie dlaczego. Mogę się założyć, że Modest! Management znowu coś wymyślił i ja jestem w to zaplątana.

- Chriss ruszaj się! Samochód już jest! - krzyknął Ashton uderzając pięścią w drzwi mojego pokoju.

Spojrzałam ostatni raz w lustro i biorąc telefon, wyszłam z pomieszczenia. Zeszłam na dół gdzie czekali już wszyscy. Założyłam szybko czarną ramoneskę i martensy, po czym spojrzałam na Luke'a, który przyglądał mi się.

- Wychodź, a nie się na nią tak patrzysz - burknął Michael i popchnął go lekko w stronę drzwi. On jako jedyny z nas jest tak nastawiony do tego wywiadu. Co prawda mieli mieć teraz przerwę na odpoczęcie od tego stresu związanego z trasą, ale zmusili ich do niego. Nie chcę mieszać się w ich sprawy z menadżerem, więc po prostu zostawiam to bez komentarza. Wyszłam z domu i skierowałam w stronę busa, który stał na naszym podjeździe. Wsiadłam jako pierwsza do niego i zajęłam miejsce na samym końcu przy oknie. Po chwili usiadł obok mnie Luke, a za to przy nim Mike. Przed nami byli Ash i Cal, którzy zajęci byli swoimi telefonami. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy, próbując wymyślić, dlaczego muszę jechać z nimi. Żaden z nas nie odzywał się do siebie co było normalne przed wywiadami. Może czasami zdarzało się nam zamienić kilka słów, ale i tak większość czasu panowała pomiędzy nami cisza. Jednak kiedy poczułam jak Luke próbuje zwrócić moją uwagę na niego, niechętnie spojrzałam w jego stronę.

- Co? - spytałam, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Nic - wzruszył ramionami, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.

- To po co mnie zaczepiasz?

- A nie mogę? - odpowiedział pytaniem, na co Michael cicho prychnął.

- Daj mi myśleć nad tym czego oni ode mnie chcą.

- O ile się założymy, że pewnie chodzi o relacje pomiędzy nami - odezwał się farbowany blondyn.

- Pewnie tak - westchnęłam.

- Nie wiemy tego - Hemmings spojrzał kątem oka na Clifforda, który poprawił swojego snapback'a.

- Może i tak, ale tego można się po nich spodziewać - powiedział.

***
- Wy sobie żartujecie tak? - zaśmiałam się zdenerwowana. Ashton razem z resztą stali zdezorientowani tym co ogłosił ich menadżer.

- Nie, a tobie raczylibyśmy zacząć to już teraz. Za... - spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku - jakieś półgodziny zaczyna się wywiad i lepiej, żebyście się dogadali między sobą - wyszedł z garderoby, zostawiając naszą piątkę samą.

- I po ja tu przyjeżdżałam? - mruknęłam do siebie i usiadłam na podłodze. Oparłam łokcie na nogach i ukryłam twarz w dłoniach.

- I tak, gdybyś tu nie przyjechała, to oni by Cię tu przywieźli siłą - odpowiedział Ashton i klęknął przede mną - Ale nie przejmuj się tym.

- Jak niby? - podniosłam wzrok na niego, a potem na blondyna stojącego w kącie pomieszczenia i wpatrującego się tępo przed siebie - Kolejny raz. Kolejny raz Ash - powtórzyłam - Jesteśmy jakimiś zwierzętami w zoo, że mamy się pokazywać z kimś na pokaz? No tak przepraszam jesteśmy tylko marionetkami w ich rękach. Oni robią z nami co chcą. Dlaczego dałam się w to wciągnąć? A no tak, nie miałam nic nawet do gadania.

- Chrissy uspokój się - Ashton położył swoją dłoń na mojej nodze, ale ją zrzuciłam.

- Nie będę się uspokajała - podniosłam głos - I po co tu jestem? Żeby dziennikarka zapytała się o wasze związki i kiedy Hemmo się odezwie, mam wejść tam i przytulić się do niego, czy jak?!

- Właśnie chodzi nam o to - powiedział ich menadżer z wielkim uśmiechem na twarzy, wchodząc do pomieszczenia - Macie kilka minut, więc jazda na swoje miejsca - skierował się w stronę chłopaków, których po chwili już nie było. Podszedł do mnie, na co podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć.

- I co jeszcze? - odezwałam się.

- Dowiedziałaś się co masz robić, więc liczę na to, że nie zepsujesz nic. Wiem, że ze strony Hemmings'a nie mam się o co martwić, ale z twojej - zeskanował mnie wzrokiem - Może być ciężej. Tylko pamiętaj zrób coś źle, a twoja kariera, jak i nastawienie fanów do ciebie runie.

- Jasne gróź mi jeszcze - prychnęłam.

- Ja nie grożę, ja ostrzegam Chrissy - powiedział i odwrócił się do mnie tyłem - Widzę Cię za chwilę przy chłopakach. Ktoś musi odpowiedzieć na kilka pytań - wyszedł z pomieszczenia.

Siedziałam przez chwilę analizując każde słowo, które skierował w moją stronę. Jeśli przestanę lub zrobię coś nie tak to mogę się pożegnać z karierą, co jest mało ważne dla mnie, ale nie dla Jamesa czy Davida. Przeze mnie nasz zespół będzie nie będzie miał szansy na rozwinięcie się, nad czym pracujemy od dawna z chłopakami. To będzie tylko i wyłącznie moja wina. Luke nic nie zrobi i to jest wiadome, on nawet nie umie się postawić ich menadżerowi, bo wie do czego jest zdolny. Pomału też się już tego dowiaduję.

Wstałam z podłogi i skierowałam w stronę miejsca, gdzie ma się odbywać wywiad z chłopakami. Stanęłam kawałek od ich menadżera, który się tylko do mnie uśmiechnął i czekał na rozpoczęcie tego wszystkiego. Tego nawet nie można nazwać wywiadem, oni muszą mówić to co on im każe. Ale oni nie mają nic do gadania.

Ashton siedział obok Calum'a na jednej z kanap, a drugą zajmowali Luke z Michaelem. Dość wysoka blondynka z niebieskimi oczami zapatrzonymi w kartki, które trzymała w dłoni, nawet nie zwracała uwagi na to co dzieje się wokół niej. Jednak kiedy podszedł do niej jeden ze stażystów ożywiła się i oddała mu papiery. Uśmiechnęła się szeroko patrząc na czwórkę chłopaków naprzeciwko niej. Założyła nogę na nogę i przywitała się do kamery. Wpatrywałam się w nią myśląc nad tym jak bardzo teraz udaje. Kiedy odpowiedzieli oni na ogólne pytania dotyczące kolejnej płyty, trasy i piosenek, przyszedł czas na pytania skierowane bardziej w ich prywatną stronę.

- To jak chłopcy? Macie już kogoś? - zapytała.

- Moją jedyną miłością jest i zawsze zostanie pizza - pierwszy odezwał się Mike z wymuszonym uśmiechem.

- Możliwe, że mam kogoś na oku - odpowiedział Ashton.

Bracie mam nadzieję, że chodzi Ci o Caluma, bo nie wybaczę sobie jak to będzie jakaś dziewczyna.

- A ty Calum? Luke?

- Nie mam nikogo - brunet wzruszył ramionami.

- Ja za to mam już kogoś - powiedział blondyn.

- Zdradź nam kto jest tą szczęściarą.

- Jest to pewna brunetka, która tak się składa, że jest tu aktualnie z nami - spojrzał przez chwilę w moją stronę, ale szybko przeniósł wzrok na dziennikarkę.

- Czyżby to ta dziewczyna, o której myślę? - w odpowiedzi skinął głową z uśmiechem.

- Właśnie ona.

- Więc na co czekamy? Niech tu przyjdzie - klasnęła w dłonie. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w ich stronę. Dziewczyna przyjrzała mi się i uścisnęła rękę - Siadaj i opowiadajcie, dlaczego znowu do siebie wróciliście i czemu wcześniej zerwaliście.

Chciałam usiąść pomiędzy Luke'iem, a Mike'iem, ale blondyn pociągnął mnie tak, że usiadłam na jego kolanach. Chłopak pocałował mnie w skroń i oparł swój podbródek na moim ramieniu.

- Miłość nie wybiera - zaśmiałam się, a na razem ze mną.

- Wyglądacie uroczo - stwierdziła.

- Rozstaliśmy się z powodów prywatnych.

- Źródła doniosły mi, jak i całemu światu, że rozstaliście się przez pewną dziewczynę, która ostatnio była też z wami na jednej z imprez. Czy to prawda?

- Nie - odpowiedział blondyn od razu.

- Na pewno? Nasze źródła są jak najbardziej wiarygodne i nie sądzę, żeby było inaczej.

- Widocznie jednak w tej sprawie dostałaś złe informacje - objął mnie mocniej w talii.

- Dobrze więc - odchrząknęła - Pytanie do Chrissy od jednej z fanek chłopaków: gdyby nie sławny brat i chłopak to wasz zespół nigdy by nie istniał?

- Co to za pytanie? - oburzył się Ashton.

- Nigdy nie wiadomo - odpowiedziałam spoglądając kątem oka na blondyna - Gdyby nie oni to i tak byśmy dalej grali, a to czy mamy fanów, czy nie, nam nie przeszkadza. Robimy to dla siebie i jeśli komuś się to podoba to świetnie.

- Czyli potwierdzasz, że gdyby nie Ashton nie osiągnęlibyście nic?

- Mówię tylko, że ja, tak samo, jak David i James nigdy nie myśleliśmy, że będziemy grać koncerty dla dość sporej grupy ludzi.

- Dobrze - powiedziała - To już koniec na dzisiaj kochani - zwróciła się w stronę kamery - Ma nadzieję, że nowa płyta 5 Seconds Of Summer ukaże się nam niedługo, a teraz dziękuję i do zobaczenia - pomachała i spojrzała na nas. Uśmiechnęła się lekko i wyszła z pomieszczenia.

Wstałam z kolan Luke'a i nie zwracając na nikogo uwagi, ruszyłam w stronę garderoby.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam państwa serdecznie!
I co? Chcieliście Lussy to macie Lussy! Co z tego, że przymusowo jako zlecenie, ale jest! Co sądzicie, że może się zdarzyć dalej? Dziękuję wam za tyle pomysłów co do tej książki. Jesteście kochani! 

Kto jak zwykle nie ma weny i pisze rozdział z przymusu? Ta pani, którą bardzo dobrze znacie lubielizaki :(

Mam dla was złą wiadomość. Otóż 31.01.17 wyjeżdżam zagranicę na tydzień i nie wiem czy będę miała dostęp do internetu. Mam nadzieję, że napiszę wtedy chociaż kilka rozdziałów na zapas. Możliwe, że tak jak w wakacje (jeśli ktoś to pamięta) postaram się wstawić je podczas siedzenia na stacjach paliw przez tamtejsze wi-fi. Aż mi się przypomniały te piękne czasy w Chorwacji, gdzie praktycznie w każdej wolnej chwili pisałam rozdziały, bo miałam aż taką wenę. Eh... chciałabym, żeby to wróciło ;-;

Dobra nie będę was zamęczać. Wiecie już w razie czego gdyby mi się nie udało, że rozdział będzie później.

Całuski i do następnego xx

Homecoming || lrhWhere stories live. Discover now