Rozdział V

34 7 0
                                    

W czasie gdy Hermiona była w ministerstwie, w celu poddania się procedurze zdjęcia maskowania tożsamości, Ginny z Orihime i Rukią przeglądały nowy numer Żonglera, w celu znalezienia rubryki prowadzonej przez koleżankę Luny. Aries była genialną, aczkolwiek leniwą pisarką i tylko dzięki jej rubryce z najczęściej śmiesznymi opowiadankami, lub fragmentami pisanej przez nią powieści, Ginny i Hermiona w ogóle decydowały się z początku kupować tę gazetę. Po wydarzeniach z piątego roku, gdy Prorok Codzienny był pod całkowitą kontrolą Knota, a Żongler jako jedyny podawał rzetelnie informacje nie było czarodzieja w Anglii, który by go nie czytał. Japonki szukały z Wesleyówną, gdyż po znalezieniu archiwalnych numerów gazety i przeczytaniu wspomnianej rubryki same się wkręciły w twórczość Aries. Gdy w aktualnym numerze znalazły zamiast wytęsknionego odcinka Przygód Kasjopei Bane*, artykuł zastępczy spod pióra Ksenofiliusa Lovegooda o jakichś niestworzonych istotach, w aurach dziewczyn dało się wyczuć rządzę cierpienia na winnych całej sytuacji. Przechodzący opodal Ichigo teatralnie przełknął ślinę i tylko przyspieszył kroku. Może i na co dzień Rukia i Orihime były delikatne, kulturalne i taktowne ( nie licząc przyjacielskich kłótni z resztą paczki), jednak gdy ktoś lub coś je zezłościło najlepiej było zniknąć z pola rażenia. Rozmyślania dziewczyn na temat kary dla leniwej pisarki przerwało pojawienie się sowy z Ministerstwa Magii. Gdy tylko Ginny odwiązała list od nóżki ptaka, ta odleciała. Na kopercie w miejscu adresatów byli wypisani : Harry Potter, Ron Weasley, Ginny Weasley. Widząc nazwiska całej paczki dziewczyna chwyciła za różdżkę, użyła zaklęcia pogłaśniającego na samej sobie i zawołała:

- Chłopaki zejdźcie do ogrodu, przyszedł list do nas wszystkich. - Po chwili zarumieniła się, gdyż jej koleżanki z którymi jeszcze chwilę temu knuła zemstę, kuliły się na trawie trzymając się za uszy. Nie mając nic na swoje usprawiedliwienie, mruknęła tylko - wybaczcie dziewczyny.

Po chwili od „Epickiego wrzasku" na podwórze wyszedł lekko zaspany Ron i zapytał:

- Jaki list jest tak ważny, żeby mi przerywać drzemkę?

- Z ministerstwa braciszku, z MINISTERSTWA! - Ruda wytłumaczyła sprawę bratu drukowanymi literami.

- Mówisz list z ministerstwa, ciekawe czego Kingsley od nas chce? - Harry wygłosił swoją opinię otwierając przesyłkę.


Szanowna młodzieży!

Piszę do was, żeby was poinformować że przedwczoraj wieczorem Hermiona przybyła do mojego biura z prośbą o poddanie jej testom wykrywającym uroki zmieniające tożsamość. Dzisiaj wczesnym rankiem nasz specjalista w tej dziedzinie zakończył zdejmowanie znalezionych czarów ( a przynajmniej tych które potrafił). Okazało się że wasza przyjaciółka była pod wpływem wielu wcześniej wspomnianych formuł, kilku z nich nie dało się zdjąć, a i nie było to konieczne. Aby zaoszczędzić wam szoku napiszę wam co udało się ustalić:

Hermiona jest czarownicą czystej krwi, pochodzenia Azjatyckiego. Odkryliśmy również że jest metamorfomagiem. Przekazuję prośbę o pojawienie się w ministerstwie, Panna Granger twierdzi że wasza obecność pomoże jej pozbyć się szoku. Szczegółów dowiecie się na miejscu. Minister Magii Kingsley Shacklebolt


- Ładne rzeczy. A Mionka całe życie myślała że jej rodzice to mugole. Komuś musiało nieźle zależeć, żeby jej prawdziwym rodzicom zrobić na złość skoro obłożył ją całą stertą takich zaklęć - głośno myślał Potter.

- Muszę się z tobą zgodzić Harry. Takich czarów nie używa się dla zabawy. Najczęściej dla zemsty lub z obawy przed późniejszymi zdolnościami osoby, na którą to jest nakładane. - Ginny miała łeb na karku nie tylko od przebywania ze starszą gryfonką. Chodź przez jej stałe siedzenie w babskich piśmidłach lub latanie na miotle można było zapomnieć jaka naprawdę jest inteligentna.

- Na samą myśl o minie tej nadętej Farbowanej Fretki, gdy się dowie o „prawdziwym JA" Herm aż mi się chce płakać ze śmiechu. - Ron dorzucił idiotyczny komentarz.

Po kilku minutach od otrzymania listu cała ekipa szła wielkim holem w ministerstwie magii, w kierunku gabinetu ministra. Gdy tam doszli, Kingsley już na nich czekał.

- Ministrze, gdzie jest Miona? - Harry martwił się o przyjaciółkę, przez co zdążył zapomnieć o uprzejmości.

- Też miło mi cię widzieć Harry - Shacklebolt jakby nie zauważył braku kultury bruneta.

- Hermiona jest w ministerialnej bibliotece, stwierdziła że aby zapomnieć o szoku poszuka czegoś na temat jej prawdziwej rodziny.

- Przecież w liście który dostaliśmy nie było nic konkretnego o jej rodzinie - zdziwiła się Ginevra.- Nic konkretnego się nie dowiedzieliśmy, ale w chmurze która powstała po zdjęciu z niej zaklęć fałszujących były symbol księżyca i Herb Klanu Shiba, cokolwiek to znaczy - odpowiedział czarnoskóry.

- Czy pan przed chwilą powiedział Klan Shiba? - spytał Ichigo.

- Tak, co cię tak zdziwiło młodzieńcze? - spytał minister

-A to mnie zdziwiło, bo ja pochodzę z tego klanu. Nie wiem co tu może oznaczać ten księżyc, ale faktem pozostaje, że ta dziewczyna jest moją bliższą lub dalszą krewną. - Kurosaki nie zostawił nikomu pola do manewru.

- To zaoszczędzi nam mnóstwa problemów. Jak sądzisz jak bardzo możecie być spokrewnieni? - powiedział Harry z wyraźną ulgą.

- Zważywszy że jedyna osoba zaginiona w naszym klanie na chwilę obecną, to moja siostra bliźniaczka, to chyba właśnie wam odpowiedziałem - skomentował rudy Japończyk, zostawiając wszystkich ze szczękami na podłodze.

Gdy wytrzeszcz i niedowierzanie minęły Kingsley kazał jakiemuś urzędnikowi zaprowadzić swoich gości do biblioteki - działu z wszystkim, co jest wiadome na temat magicznych rodzin. Idąc za gościem, który okazał się Bibliotekarzem, „Złota kompania" zdążyła się zgubić w plątaninie przejść i korytarzy Ministerstwa. Gdy doszli na miejsce zobaczyli swoją przyjaciółkę w jej dotychczasowym wyglądzie, siedzącą przy stole na którym znajdowały się chyba wszystkie księgi o Japońskich rodach posiadane przez angielski księgozbiór. Harry widząc Mionę z zdeterminowaniem przeglądającą opasłe woluminy, aczkolwiek z coraz większym zniechęceniem malującym się na twarzy, postanowił ją na chwilę odciągnąć od jakże zajmującego zajęcia.

- Mionka, jak się czujesz? Co się stało? - Potter autentycznie martwił się o przyjaciółkę, bowiem była dla niego jak siostra której nie miał. Rodzeństwo było jedynym czego Harry komukolwiek i kiedykolwiek zazdrościł.

- Hej, Harry. Jestem trochę wstrząśnięta, nie wiem czy się śmiać, płakać a może wściekać. W kilka godzin moje dotychczasowe życie posypało się jak domek z kart. - „szatynka" chlipała w ramie przyjaciela.

- Słyszeliśmy od Kingsleya że szukasz informacji o rodzie Shiba, może ci pomożemy - do rozmowy wtrąciła się ruda.

- Bardzo wam dziękuję <chlipnięcie>, może zabierzecie się za tamte książki? - zaproponowała starsza gryfonka.

- Wstrzymaj konie kobieto, a co gdybym ci powiedział że mam tutaj jednego z twoich prawdziwych krewnych we własnej osobie? - Ron był gotowy na wszystko byle nie dotykać jakiejkolwiek literatury, nawet jeśli cały misterny plan Harry'ego i Ginny się miał sypnąć w tej samej chwili.

- Ron! Nawet mi tu nie żartuj - Hermiona się ofuknęła, Ichigo zdjął zaklęcie Translator duplex i zaczął rozmawiać z siostrą:

- To nie był żart!

- Ichigo. O co ci chodzi?

- Jesteś moją siostrą bliźniaczką - Hermiona popatrzyła na chłopaka spod byka.

- Jeśli mi nie wierzysz to podaj mi Veritaserum.

W dalszych radościach z odnalezienia się rodziny nikt już nie przeszkadzał, po tym gdy Rukia i Inoue powiedziały w czym rzecz gdyż Anglicy nie rozumieli nic z wymiany zdań.


Po powrocie z Ministerstwa „Ekipa" doznała jeszcze większego szoku niż wtedy gdy Ichigo od tak powiedział że jest bratem Panny-Wiem-To-Wszystko. Hermiona pokazała im swój podstawowy wygląd - z racji że jest metamorfomagiem może wyglądać jak chce, a dotychczasowy wygląd był tylko po to by nie pomylili jej z kimś innym.

Auror -Shinigami. Gdy Shino zawitało do Hogwartu (BARDZO WOLNO PISANE)Where stories live. Discover now