Rozdział 5

13.1K 387 32
                                    

Po śniadaniu, które odbyło się w wyśmienitej atmosferze przyjechał wujek z ciuchami dla Rosie. Pogadał jeszcze trochę z rodzicami, a ja z bratem i dziewczyną o szkole. Dzisiaj niedziela, a to znaczy, że jutro zaczynamy nową szkołe. Myślę, że z nauką nie będzie większych problemów, bo zawsze jakoś sobie radzimy. A co do zaklimatyzowania się wśród uczniów też nie mam dużych obaw. Mam nadzieje, że przyjmą nas w swoje szeregi. Rosie opowiadała, że przy szkole jest klub sportowy. Myślę spróbować w nim swoich sił. Może akurat mi się uda. Moją mocną stroną zawsze była piłka nożna. Matt jakoś nigdy za tym nie przepadał. On niekiedy tylko wyjdzie na siłownie albo pobiegać, ale uwielbia za to grę na gitarzę. Muszę przyznać, że ma do tego talent. Jutro do szkoły mamy na 8, a że szkoła znajduję się stosunkowo blisko to dojazd nie zajmię nam dużo czasu. Zwłaszcza, że oboje jeździmy na motorach. Nie ścigamy się, po prostu tak dla siebie, żeby niekiedy się przejechać i poczuć tą adrenalinę. Teraz oglądam z tatą i Matt'em mecz. Mame gdzieś wywiało. Pewnie odpoczywa albo gotuje coś. Ta kobieta uwielbia gotować i wychodzi jej to świetnie. Zresztą mi też, nie chwaląc się oczywiście. Zawsze podpatrzę jak ona coś przygotowuję, a potem próbuję sam pod jej okiem. Mecz się skończył naszą wygraną, ale to towarzyski, więc wielkiej euforii nie ma. Poszedłem do swojego pokoju po bokserki, żeby wziąć szybki prysznic. Teraz łazienka i idę spać. Jest 21, ale dzisiaj jestem wyjątkowo zmęczony. Nie wiem czym, ale tak jest. Starzeje się chyba. Po prysznicu, wróciłem do pokoju i ległem na łóżko. Zacząłem myśleć o jakiś bzdurach, a w pewnym momencie do głowy wkroczyła...tajemnicza szatynka.Pierwszy raz myślę o dziewczynie. Zwłaszcza o dziewczynie z którą nie spałem. Fajnie. Teraz będzie mi zawracać głowę, a tak pewnie jej nigdy nie spotkam. Nawet nie wiem czy bym chciał ją spotkać...- tak rozmyślając zapadłem w głeboki sen.

Rano:

Obudziłem się kilka minut po 6. Wstałem i ogarnąłem się do szkoły. Założyłem czarne rurki i do tego bluzkę z krótkim rękawem. Potem założę jeszcze kurtkę na motor, ale nie teraz, bo bym się ugotował. To cholerstwo nie przepuszcza powietrza prawie w ogóle.Włosy ułożyłem w artystyczny nieład, czyli jak zawsze.Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni, w której byli już rodzice i o dziwo mój brat. Przecież mówiłem już, że on jest zawsze spóźniony, a teraz co, ale to nawet dobrze.Po śniadaniu tata pojechał do pracy, a my do szkoły. Tyle, że on samochodem, a my motorami. Uwielbiam ten wiatr wiejący prosto we mnie. Najlepiej jeździ się bez kasku, ale biorąc pod uwagę to, że chce jeszcze pożyć zakładam go. Kilka razy jechałem bez. Zajebiste uczucie. Gdy dojechaliśmy do szkoły, poszliśmy do sekretariatu po plan lekcji. Gdy już wyszliśmy zatrzymał nas dyrektor i powiedział, że zaraz wyznaczy kogoś, żeby oprowadził nas po szkole. Już chcieliśmy mu powiedzieć, że sobie poradzimy i kuzynka nam pomoże, ale on zawołał jakąś dziewczynę:

-Panno White, mam do Ciebie prośbę...- dalej już nie słuchałem, bo zauważyłem ją...

***

Bardzo krótki, ale musiał być taki dodany

Nie wiem czy to opowiadanie jest tak złe, bo widzę, że kilka osób czyta, a nie widać, żeby się komuś podobało. Jeżeli Ci się podoba, proszę daj gwiazdkę. Dużo czasu to nie zajmuję, a mnie motywuje.

Nie będę przerywać pisania. To dopiero początek. Liczę, że jak akcja się rozkręci to przybędzie czytelników. Dziękuję każdemu głosującemu i czytającemu. Jesteście kochani :*

Dotrę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz