Rozdział 38

7.8K 176 16
                                    

Dzisiaj zakończenie roku szkolnego, jak ja kocham ten dzień. Jadę po Ane, razem z Mattem z czego nie jestem zadowolony, ale nie miałem wyboru. Potem prosto do szkoły na rozdanie świadectw i do domu. Te wakacje będą cudowne, bo z Aną. Podjechałem pod jej dom i wysiadłem zostawiając Matta w aucie. Siedział w przodzie. Tego mu nie zabronie. Ana otworzyła mi drzwi w czarnej sukience. Prosta bez żadnych ozdobników, długość do połowy ud i delikatny dekolt. W koczku i ledwo widocznym makijażu wyszła ze mną. Ja byłem ubrany w garnitur. Z krawatem! Jak mama mi powiedziała, że jak tego nie założe to wyjdę na idiote to myślałem, że zwariowała. Wiem. Trzecia klasa itd no ale bez przesady. Jak będę tam jedyny w garniturze to chyba zrobię krzywdę mojej mamie! Nie no, nie mógłbym, a po drugie na pewno nie będe sam. Jest też Matt. Po przywitaniu z Aną wsiadła do auta i przywitała się z Mattem. Musimy naprawić nasze stosunki w trójkę. Boli mnie to, że nie odzywam się z bratem, który całe życie był mi cholernie bliski i wyciągał z nie jednego bagna. Dojechaliśmy do szkoły i Matt poszedł już, a ja z Aną staliśmy przy aucie.

-Alan, spróbuj pogodzić się z Mattem. Źle czuję się z tym,że to przeze mnie-powiedziała cicho, a ja odwróciłem wzrok.

-Zróbmy tak. Spotkamy się w trójkę i spróbujemy to jakoś wszystko naprawić. Nie jest mi miło tak traktować mojego brata, który jest mi bliski od zawsze-odpowiedziałem, a dzwonek zadzwonił. Chwyciłem rękę Any i poszliśmy w kierunku sali. Przez pół godziny była jakaś akademia, a po tym wyszedł dyrektor i zaczęło się rozdawanie świadectw trzecioklasistą.

-Matthew Collins-wywołali mojego brata jako pierwszego i odebrał świadectwo.

-Lucas White-poszedł brat Any. Widziałem, że rodzice byli wzruszeni. Ojciec dumny, a mama płakała.

-Alan Collins-teraz ja! Ana pocałowała mnie szybko i wyszedłem.-Nasz kapitan drużyny. Chciałem ci pogratulować również tego. Mam nadzieję, że na głównym meczu o puchar kraju będziesz z nami?

-Oczywiście. Jeszcze tydzień i wygramy!-powiedziałem na całą salę, a wszyscy zaczęli klaskać.

-Takie podejście rozumiem-powiedział i uścisnął moją dłoń. Odeszłem i wróciłem do Any. Potem wywołali Chrisa, który nawet teraz żartował z dyrektorem. Było ciekawie. Każdemu dyrektor powiedział jakieś miłe słowo. Po godzinie cała uroczystość dobiegła końca. Stałem przy samochodzie i czekałem na Ane kiedy podszedł Matt.

-Ummm Matt słuchaj. Męczy mnie ta sytuacja. Spotkajmy się w trójkę i unormujmy nasze stosunki. Jesteś moim bratem i wiem, że to co się wydarzyło to była pomyłka.

-Mam lepszy pomysł.Wyjedźmy do domku nad jezioro całą paczką. Chce cię przeprosić za to co się wydarzyło. Ja nie chciałem. Nie zrobiłbym ci tego.

-Wiem. Zgoda?

-Zgoda-powiedziałem i po męsku się przytuliliśmy. Podeszła Ana.

-Pogodziliście się?

-Tak-powiedziałem.

-Ana ciebie też chciałem przeprosić. Nie byłem wtedy świadomy...-powiedział Matt.

-Rozumiem-powiedziała.-Wybaczam, bo ja też nie jestem bez winy.

-Mogę przytulić moją bratową?-zapytał mnie Matt.

-Możesz idioto-powiedziałem i zaśmiałem się. Matt ją przytulił. Wreszcie jest wszystko na miejscu.

-Co Ana sądzisz o wyjeździe nad jezioro całą paczką?-zapytałem ją.

-Fajny pomysł. A gdzie?

-Nasza ciotka ma domek. Zajebista okolica. Myśle, że jakbyśmy porozmawiali to by nam go użyczyła na tydzień-powiedział Matt.

Dotrę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz