IX.

1.6K 130 15
                                    

Harry

Harry zarzucił na plecy płaszcz i skierował się do wyjścia. Zignorował cały świat, by zobaczyć ją. Daniell Wood, która tego dnia wyglądała zapewne tak pięknie, jak każdego. Pewnie jej brązowe włosy były rozwiewane przez wiatr, niebieskie oczy miały ten swój blask, a lekko rozchylone usta, aż prosiły się o spojrzenie. Myślami wciąż krążył wokół niej, chociaż na świecie było dużo innych, równie pięknych kobiet. Czy Harry był zakochany w Daniell? Nad tą odpowiedzią można by było długo polemizować. W końcu nie znał jej na tyle, żeby wyznać co robił w poprzednich latach, czy zwierzać się ze spraw rodzinnych. On jej ufał, podziwiał ją i chciał jej szczęścia.

Tak, kocham ją - pomyślał, chociaż nie był tego do końca pewien.

Zobaczył ją w oddali. Miała na sobie czarne jeansy, zieloną bluzę z numerem 94 i skórzaną kurtkę, która dodawała jej tego czegoś. Podszedł do niej i szeroko się uśmiechnął. Właśnie tak na niego działała.

- Spóźniłeś się minu... - zawahała się. - Co ty masz na ręce?! - zapytała, otwierając szeroko oczy.

- Gips - powiedział niepewnie.

- Skąd? - podniosła brwi.

Martwiła się o niego, a w sumie była przerażona, że mogło stać się coś gorszego.

- Ze szpitala - przewrócił oczami. - Idziemy?

- Uciekasz od tematu - stwierdziła. - Nie ładnie, panie Styles - pokręciła palcem wskazującym.

Ruszyli przed siebie. Co jakiś czas owiewało ich chłodne powietrze, przez przejeżdżające obok samochody. Mimo to cieszyli się ze spotkania. Mogliby rozmawiać godzinami.

- Czemu nie było cię w szkole? - zapytał nagle.

- Stwierdziłam, że skoro cię nie ma, to idę na wagary - wzruszyła ramionami.

- Chwila, moment... - Harry zatrzymał się na chwilę. - Byłaś na wagarach?

- Tak - zaśmiała się.

- Ugh... - mruknął zirytowany pod nosem.

- Hm? - podniosła jedną brew.

- Chciałem, żebyś ten pierwszy raz przeżyła ze mną - westchnął, a Daniell oblała się rumieńcem.

Weszli do lokalu, z którego ciepło biło aż na zewnątrz. Zajęli ich ulubiony stolik i zamówili ulubioną herbatę żurawinową.

- Więc? - zapytała, spoglądając na biały gips usztywniający jego rękę.

- Potknąłem się i uderzyłem ręką w ścianę - odparł, a Daniell przymrużyła oczy.

Nie wierzyła w jego słowa. Musiało stać się coś gorszego, o czym nie chciał rozmawiać.

- Dobrze, nie nalegam - odwróciła wzrok od jego zielonych oczu, gdy obok niej pojawiła się starsza pani z tacą.

- Smacznego - ciepło się uśmiechnęła, co odwzajemnili.

Daniell

Po chwili zabrali się za spożywanie żurawinowej herbaty. Brunetka czuła się dziwnie. Chyba się stresowała. Nie wiedziała jak zacząć rozmowe, i jak zacząć temat dyskoteki.

- Co się dzieje? - zapytał Harry z troską.

- Nie, nic - otrząsnęła się i lekko uśmiechnęła. - Po prostu... - zaczęła. - Nie, to głupie - zaśmiała się pod nosem.

Her hands. ||Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz