Cz. 2 || XXI.

969 88 17
                                    


Harry

Nigdy nie przestaniemy słuchać głosu serca.

To jak echo odbija się w mojej pustej głowie. Nawet nie jestem w stanie wyrazić tego, co czuję. Nagle wszystko jest inaczej. Na naszych twarzach nie ma tych reklamowych uśmiechów, a nasze dłonie nie przylegają do siebie, jak zawsze. Po prostu panuje cisza, która zakleja nam usta. Nie możemy nawet szeptać, jakby to było zakazane. Od początku drogi nie spojrzałem na nią nawet na moment. Słyszałem jak pociągała nosem, co oznacza, że po jej twarzy spływały łzy. Ale co było powodem jej płaczu? To, że zdradziła swojego chłopaka, czy to, że wszystko między nami nagle stało się takie obce? Teraz będziemy udawać, że nic się nie wydarzyło?
Biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze ustami. Boję się tego, co spotka nas jutro. Więc co czuję, myśląc o kolejnych minutach? Jak nazwać uczucie, które właśnie opanowuje moje ciało?
Zatrzymuję samochód pod jej domem i wyłączam silnik. Teraz ta cisza jest jeszcze bardziej intensywna. Kładę dłoń na kierownicy i lekko ją ściskam, próbując pozbyć się negatywnych emocji. Ponownie biorę wdech i wydech. Przygryzam od środka policzek, jakby to miało pomóc mi w myśleniu. Nic z tego. Jest jeszcze gorzej.

- Przepraszam - słyszę nagle jej drgający głos.

Przymrużam oczy, marszcząc przy tym brwi.

- Za co? - pytam, nadal patrząc na widok przez przednią szybę.

- Nie powinnam z nim rozmawiać - łapie za moją dłoń, a ja pierwszy raz odkąd jesteśmy w samochodzie kieruję na nią swój wzrok.

Ma opuchnięte oczy, a usta zaschnięte. Pojedyncze kosmyki opadają na jej twarz, ale chyba jej to nie przeszkadza.

- To przecież twój chłopak - zabieram dłoń. - Nie powinnaś go ignorować.

- Wiesz, że Colin nie jest dla mnie tak ważny, jak ty - chowa włosy za ucho. - Chcę wszystko zakończyć, jak wrócę.

- W porządku - odwracam wzrok. - Chyba powinnaś spędzić trochę czasu z rodziną.

- Harry - łapie za moje przedramię. - Przestań - śmieje się lekko i niepewnie. - Wrócimy teraz do twojego mieszkania i wszystko będzie jak zawsze - kładzie dłoń na moim policzku. - Zrobisz nam herbatę, a ja w tym czasie pościelę łóżko, które zawsze pachnie twoimi perfumami. Później obejrzymy komedię, przy której będziemy zwijać się ze śmiechu. Wszystko będzie jak dawniej - ostatnie zdanie szepta ze łzami w oczach.

- Daj nam czasu - odwracam głowę.

- Nie mamy czasu - poprawia się na siedzeniu. - Został nam tydzień, Harry - spuszcza głowę.

- Odezwę się do ciebie.

- Zrób to teraz.

- Muszę przemyśleć kilka spraw - odchrząkuję. - A teraz proszę, wejdź do tego domu i spędź czas z rodziną.

Daniell

Łzy cisną mi się do oczu. On mówi poważnie.
Wiem, nie powinnam odbierać tego cholernego telefonu, ale byłam zdenerwowana, nie myślałam trzeźwo. Jeżeli to zniszczy moją relację z Harrym, to sobie tego nie wybaczę. Jak mogłam być taka głupia?
Bez słowa odpinam pas i otwieram drzwi. Wysiadam, po czym zabieram moją torbę z tylnego siedzenia. Ruszam wzdłuż kamiennej ścieżki, aż zatrzymuję sie przed drewnianą powłoką. Odwracam się i patrzę przez szybę samochodu w jego zielone oczy. Oblizuje swoje wargi i odpala silnik. Odjeżdża, a jedyne o czym myślę, to to, że nie powiedziałam mu najważniejszego.

Her hands. ||Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz