Sześć

3.8K 210 6
                                    

Następnego dnia znów śpiewałam w parku, jednakże moje myśli mimowolnie uciekały do Księcia. Nie mogłam się doczekać naszego spotkania, choć troszkę się bałam, co Alexander chce mi powiedzieć, że musimy się spotkać w takim miejscu.
Kiedy nadeszła godzina osiemnasta nie mogłam dłużej śpiewać. Dlatego poszłam na miejsce spotkania. Minęło pół godziny, godzina, półtorej, a Książę się nie pojawił. Zaczekałam jeszcze dwadzieścia minut i smutna, wróciłam do domu. Byłam zawiedziona, ale nie tym, że Alexander nie przyszedł, ale sobą. Myślałam, że następca tronu może chcieć spędzać ze mną czas tak po prostu! Ale ludzie nie są tacy. Każdy oczekuje czegoś w zamian, a co ja mogę mu dać? Tak właściwie, nie mam nic.
Weszłam do domu, zostawiłam pieniądze rodzicom, wzięłam resztki z obiadu i poszłam do siebie. Ze łzami w oczach położyłam się. Jednak nie mogłam zasnąć. Wpatrywałam się w ekran telefonu, który podarował mi Książę, ale nie doczekałam się żadnej wiadomości. Nie spałam jeszcze kilka godzin, aż wreszcie poczułam się zmęczona.
Przez następny tydzień nie miałam sił, aby śpiewać, co powodowało złość moich rodziców. Nie mogłam im powiedzieć, co się stało - nie uwierzyliby.
Gdy minął tydzień od mojego niedoszłego spotkania z Alexandrem pojechałam za miasto. Chciałam zobaczyć restaurację, w której byłam z Księciem. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że muszę to zrobić. Trochę tak, jakbym miała zapomnieć o Alexandrze.
Kiedy tam dotarłam, nie weszłam do środka. Obeszłam restaurację naokoło. Chciałam zobaczyć taras, gdzie Książę wybrał dla nas stolik. Kiedy wreszcie znalazłam dobre miejsce zobaczyłam, że kilka stolików jest zajętych. Nie wiem, dlaczego mnie to zdziwiło. Słyszałam śmiech, strzępki rozmów, choć nie rozumiałam słów. Jednak nawet z tej odległości mogłam zobaczyć, jak wiele różni mnie od tych ludzi. Nigdy nie będę jak oni. Nigdy nie będę dość dobra dla Alexa. To zdanie, które pojawiło się w mojej głowie, pomogło mi zrozumieć, że pomimo, iż wzbraniałam się przed tym, to zakochałam się w Księciu. Może Alexander domyślił się, i dlatego nie przyszedł na spotkanie?
Nie przypuszczałam, że odpowiedź na to pytanie przyjdzie tak szybko. Gdy chciałam wrócić do domu zobaczyłam go na parkingu. Z Madison. Wchodzili do restauracji śmiejąc się. Przez moment chciałam podejść do niego, ale nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć. Pewnie wpatrywałabym się w niego, aż w końcu przeprosiła za swoje zachowanie i uciekła. Postanowiłam odpuścić sobie najbardziej żenującą część tego przedstawienia i po prostu poszłam.
Kolejne dni nie wiele się różniły. Aż nadszedł ten dzień.
Jak co dzień oglądałam wiadomości. Annabeth jak zwykle uśmiechała się, jakby to był najlepszy dzień w jej idealnym życiu. Nie skupiłam się na tym, co mówiła, aż pojawiło się zdjęcie Alexandra i Madison. Całujących się.
- Z przykrością muszę poinformować wszystkie dziewczęta, że Książę Alexander nie jest już do wzięcia. Z tego, co udało nam się ustalić jego wybranką jest Madison Dixon, która przyjechała niedawno w odwiedziny do Księcia razem z Amelią - jej matką.
Czułam łzy w oczach, a Moore kontynuowała.
- Czy śliczna Madison zostanie Panią Jones? Następczynią tronu? - Zrobiła budującą napięcie przerwę. - Na tym kończymy dzisiejsze wydanie. Dobrej nocy.
Tata wyłączył telewizor, a ja bez słowa poszłam do siebie. W głowie wciąż słyszałam głos Annabeth.
Książę zabawił się uczuciami głupiej poddanej. I złamał jej serce. Idealny scenariusz na film. Tyle, że nie mogę spodziewać się szczęśliwego zakończenia. A przecież to jest najważniejsze w gatunku filmów romantycznych. Mimo że każdy spodziewa się jak będzie wyglądała ostatnia scena, to i tak potrafi się wzruszyć i powiedzieć ten oklepany tekst: ,,Jakie to romantyczne.". Wiem, bo kiedyś oglądałam filmy, a nawet chodziłam do kina. I choć było to już dość dawno, to nadal pamiętam trudne, a jednak szczęśliwe związki głównych bohaterów. Dlaczego życie nie jest tak łatwe i idealne? Ktoś może powiedzieć, że wtedy byłoby nudne. Ale czasem życie jest monotonne, pomimo kłód rzucanych nam pod nogi przez los. Czy nie lepsze byłoby nudne, ale dobre? Choć, czy gdyby było z góry ustalone, to poznałabym Księcia? Zapewne nie. Czy to dobrze? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony Alexander dał mi wiele radości. Jednak z drugiej, teraz czuję się jak wrak człowieka.
Rano, jak zawsze, poszłam do parku. Próbowałam wrócić do normalności. Ale moje próby spełzły na niczym, gdy zobaczyłam Księcia i jego wybrankę. Widziałam uśmiech na jego twarzy. Kiedy mnie zobaczył natychmiast posmutniał. Przeszli obok mnie, Alexander wrzucił banknot i poszli dalej. Czułam napływające łzy, jednak za wszelką cenę próbowałam je powstrzymać. Z zadowoleniem stwierdziłam, że udało mi się.
W parku spędziłam jeszcze kilka godzin. Gdy się pakowałam zauważyłam karteczkę. Westchnęłam. Znowu ktoś dał mi nadzieję na banknot, tak na prawdę wrzucając papierek?
Już miałam wyrzucić śmieć, gdy zobaczyłam słowa napisane na odwrocie. ,,Bądź dziś w parku o dziesiątej wieczorem. Przyjedzie mój szofer. A."
Moje myśli krzyczały, że nie mogę iść, że Książę znów mnie wystawi. A jeśli ktoś mnie zobaczy, jako nic nieznaczący obywatel, będę miała kłopoty.
Jednak serce się radowało z możliwości spotkania Alexa.
Ostatnio zbyt często słucham serca. Ale wcześniej wciąż byłam posłuszna umysłowi. Pora wyrównać statystyki.
Dziesięć minut przed umówionym spotkaniem wymknęłam się z domu. Szłam pustymi ulicami i modliłam się, aby nikt mnie nie zobaczył i, aby szofer Księcia się zjawił.
Punkt dziesiąta w umówione miejsce przyjechał samochód.
- Wsiadaj. Szybko.
Zrobiłam, co kazał bez zastanowienia.
- Zawiozę cię pod tajne przejście. Musisz przejść na drugą stronę. Za krzewami będzie czekać na ciebie służka Księcia. Nic nie mów. Idź za nią. Zaprowadzi cię do pokoju Księcia.
- Zrozumiałam.
Gdy się zatrzymał, wysiadłam. Przeszłam na drugą stronę ulicy, a później między wysokimi krzewami. Zastanawiałam się ile pająków i innych robaków żyło między gałęziami. Dlatego zanim podeszłam do służącej Księcia spróbowałam zetrzeć rękoma wrażenie, że chodzi po mnie stado pająków.
Służka widząc mnie weszła przez drzwi do środka.
- Uważaj na głowę - powiedziała prowadząc mnie niskimi korytarzami oświetlonymi jedynie latarką, którą trzymała w dłoni. - To tu - powiedziała wskazując drzwi. - Książę czeka na ciebie - dodała zanim odeszła.
Zapukałam i weszłam do środka. Przede mną w półmroku stał Alexander. Bez koszulki.
- Witaj Panie.

Mój książęWhere stories live. Discover now