Siedem

3.8K 201 5
                                    

- Gabi.
- Chciałeś mnie widzieć.
Patrzyłam jak prawą ręką przeczesuje ciemne włosy, które bez tego gestu były już w nieładzie. Miałam wrażenie, że specjalnie mnie tu zaprosił, aby jeszcze bardziej zawstydzić. Jeśli tak, to udało mu się. Postanowiłam, że nie mogę mu tego pokazać, dlatego zwiesiłam głowę i wpatrywałam się w podłogę.
- Tak. Brakowało mi ciebie. - Zrobił krok w moją stronę.
- To ty, Panie, przestałeś ze mną się spotykać.
- Nie miałem wyboru.
- Każdy ma wybór, Panie. A ty w szczególności. - Kiedy tylko wypowiedziałam te słowa Alexander znalazł się tuż przede mną. Czułam ciepło jego ciała. Po chwili dwoma palcami uniósł moją głowę.
- Właśnie dlatego, że wszyscy nazywają mnie Panem, nie mogę. Moi rodzice, odkąd zobaczyli nas samych w sali, obserwują mnie na każdym kroku. Chciałem wtedy cię zobaczyć, ale zamknęli mnie. Kiedy udało mi się wymknąć, ciebie już nie było. - Gdy mówił patrzył mi prosto w oczy. - Później również mnie pilnowali, jak małe dziecko. Wszędzie musiałem chodzić z Madison. Chodziliśmy po parku, bo chciałem cię zobaczyć. Nawet nie wiesz, jak ucieszyłem się, gdy cię dziś zobaczyłem.
- Miałam odmienne wrażenie.
- Widziałem, że jesteś smutna. Czułem się winny.
Podszedł do okna i odwrócił się do mnie tyłem. Oparł ręce na parapecie i zwiesił głowę.
- Bo jesteś winny - szepnęłam. - Byłam smutna nim się pojawiłeś. Gdy zniknąłeś czułam się jeszcze gorzej - nadal szeptałam. Nie byłam pewna, czy mnie słyszy.
- Nadal chcesz wyjechać z miasta? - zapytał ni stąd, ni zowąd.
- Nie wiem. Dlaczego pytasz?
Odwrócił się w moją stronę. W pokoju było dość ciemno, ale w końcu moje oczy przyzwyczaiły się do tego.
- Jeśli powiesz, że nie chcesz mnie więcej widzieć, to pomogę ci wyjechać. Załatwię wszystko.
- Wystarczy, że powiem, że nie chcę cię więcej widzieć? - chciałam się upewnić.
- Tak.
Patrzyłam na niego szukając znaku, że żartuje. Ale nie doczekałam się.
- Dlaczego chcesz to zrobić?
Znów do mnie podszedł. Tym razem jednak nie opuściłam wzroku.
- Bo nie zniósłbym tego, że jesteś tak blisko, ale nie mogę z tobą porozmawiać. A skoro nie chciałabyś mnie widzieć, to swoją obecnością tylko sprawiałbym ci przykrość.
- Czyli zrobiłbyś to dla siebie?
- Dla nas obojga. Gabi, poznałem cię już trochę, ale to wciąż za mało. Chcę wiedzieć o tobie wszystko, chcę spędzać z tobą czas. Ale czy ty też tego chcesz?
Przez chwilę w głowie układałam wszystkie za i przeciw.
Za: będę mogła spędzić z nim więcej czasu. Przeciw: już jestem w nim zakochana. Co jeśli on nie czuje tego samego i w pewnym momencie się zbłaźnię?
- Chcę.
Zobaczyłam szeroki uśmiech na jego twarzy.
- Naprawdę?
- Tak.
Objął mnie, co wywołało przyjemny dreszcz.
- Świetnie - powiedział, gdy mnie puścił. - Tylko musimy się jeszcze bardziej ukrywać. Moi rodzice nie mogą się dowiedzieć o naszych spotkaniach. Nie chcę wiedzieć, co zrobią w przeciwnym razie. - Kiwnęłam głową na znak zgody. Ukrywanie się było mi na rękę. Choć wiedziałam, że to nie będzie łatwe.
Alexander chwycił mnie za rękę i zaprowadził na kanapę. Usiedliśmy obok siebie.
- Ale nasza umowa dotycząca nie zrwacania się do mnie per Pan obowiązuje.
- Dobrze - odpowiedziałam, choć nie zapytał. - Mogę cię o coś zapytać?
- O co tylko chcesz.
- Ty i Madison... Czy wy...? - nie potrafiłam wykrztusić tego zdania.
- Oglądałaś wiadomości, prawda?
- Jak każdy. W końcu to obowiązek.
- Prosiłem rodziców, aby uciszyli sprawę, ale widocznie mój rzekomy związek z Madison jest im na rękę.
- Rzekomy?
- Tak. Nic mnie z nią nie łączy.
- Ale to zdjęcie?
- To Madison mnie pocałowała. Wyjaśniłem jej, że nic z tego nie będzie.
- Dlaczego? Przecież jest ładna.
- Wygląd to nie wszystko. Oczywiście to pierwsza rzecz, która rzuca nam się w oczy, ale charakter też ma znaczenie. Z Madison okropnie się nudzę. Nie mamy wspólnych tematów, zainteresowań. Ona by ciągle chodziła po sklepach i kupowała ubrania. Mnie to zdecydowanie nie interesuje - zaśmialiśmy się. - Ale z tobą bardzo lubię spędzać czas.
- Jesteś jedyny - powiedziałam uśmiechając się smutno.
- Lubię być wyjątkowy - zaśmiałam się. Tym się różnimy. Ja wolę być taka, jak wszyscy.
- Gabi, co sprawiłoby ci najwięcej szczęścia?
Gdybyś znów mnie przytulił.
- W tej chwili jestem szczęśliwa. Zapytaj mnie kiedy indziej.
- Dobrze. Zapytam.
Rozmawialiśmy jeszcze kilka godzin, aż poczułam się zmęczona.
***
Otworzyłam oczy i z uśmiechem powitałam nowy dzień. Rozejrzałam się i ze zdzwieniem stwierdziłam, że nie jestem we własnym pokoju. Szybko się podniosłam, czym obudziłam osobę obok mnie. Księcia Alexandra!
- Co się stało? - zapytał sennie.
- Ty się jeszcze pytasz? Dlaczego spałam w twoim pokoju, w twoim łóżku?!
- Zasnęłaś. Nie miałem serca cię budzić, dlatego przeniosłem cię na łóżko. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że położyłem się obok.
- Alex! Przecież powinnam być w domu. Jeśli rodzice zobaczą, że mnie nie ma... Będę miała poważne kłopoty. A co jeśli dowiedzą się, że spotkałam się z tobą? Co powiedzą twoi rodzice?
Chciałam szybko wstać, ale brunet mnie zatrzymał, objął ręką, zmuszając do położenia się na tym wygodnym łóżku, i zamknął oczy.
- Alex - westchnęłam.
- Gabi, nie histeryzuj. Nikt się nie dowie. A rodzicom jakoś się wytłumaczysz. O... Poszłaś do sklepu.
- I wróciłam bez niczego - prychnęłam.
- Tego nie powiedziałem - otworzył oczy i spojrzał na mnie. - Podjedziemy po drodze do sklepu i po problemie.
- Co nie zmienia faktu, że powinnam już iść.
Westchnął, ale zabrał rękę.
- Nie spałem tak dobrze, odkąd wróciłem.
- Mam się doszukiwać ukrytego sensu w tym zdaniu? - zapytałam zbliżając się do drzwi prowadzących do łazienki. Alexander nagle pojawił się przy mnie.
- Tak. Musisz częściej zasypiać na mojej kanapie.
- Jeszcze o tym porozmawiamy - powiedziałam wchodząc do łazienki.
- W szafce jest zapasowa szczoteczka - usłyszałam zza zamkniętych drzwi.
Alex, gdy wyszłam, zajął łazienkę, wcześniej dając mi do zrozumienia, że nawet nie mam myśleć o wyjściu bez niego. Podeszłam więc do pianina, które stało w kącie. Służyło Księciu jako półka na książki. Zauważyłam głównie kryminały, przygodowe i science-fiction. Nim się spostrzegłam chłopak otworzył drzwi, którymi wczoraj weszłam do jego pokoju.
- Mój szofer już na nas czeka.
Szybko zeszłam po schodach. Rzeczywiście czekał już na nas samochód. Zanim jednak odwiózł mnie do parku weszliśmy do sklepu i Alex kupił kilka rzeczy, które miały umocnić moje kłamstwo. Kiedy kierowca zatrzymał się pożegnałam Księcia i już chciałam wysiąść, gdy powiedział:
- Czekam na ciebie dzisiaj.
- Będę.

Mój książęWhere stories live. Discover now