II ROZDZIAŁ (No kto by się spodziewał, że po pierwszym będzie drugi...)

323 34 14
                                    

Bella

-Jeff rusz dupę!-Krzyknęłam lekko poirytowana tym gdzie siedzi mój logicznie (Wyczuj sarkazm) myślący przyjaciel, który przyjaźni się ze mną tylko dla tego że mam czekoladę w kieszeni.

-Oj oj.. daj się jeszcze raz przejechać!-Siedział na motorze i zrobił minę ,,I tak nie obchodzi mnie twoje zdanie, ale się pytam".

-JEFFREY'U PAWLE MARIOLO ADAMIE TURNER! CZY MAM CI PRZYPOMNIEĆ, ŻE SIEDZISZ NA KARUZELI DLA 4-LATKÓW I WYDAJESZ ODGŁOSY JAKBYŚ SIĘ DUSIŁ KOTEM POD WODĄ?!-Wrzasnęłam na niego. Już mam go dość.

~2 GODZINY PÓŹNIEJ~

-Jeff.. co my robimy na imprezie jakiegoś dzieciaka? I czemu ty jesteś w stroju klauna?-Strzeliłam FacePlama.

-Cichaj.. dostaje za to kasę-Mruknął zadowolony.

-Dobra.. too działał!-Przewróciłam oczami.

-Dzieci! Chcecie usłyszeć kawał?-Powiedział tym swoim ,,ćpunskim" głosem. To się źle skończy..

-No więc.. Jedzie mała Ania na rowerku..ii... przejechał ją autobus-Wiedziałam-Czemu Ania nie płacze? Bo kierownica przebiła jej płuca.

-Jeff!-Krzyknęłam. Złapałam jego rękę i pociągnęłam za sobą do naszego domu.

-Co?-Spytał jakby nigdy nic.

-Co?..Ty się pytasz ,,Co?"-Opadłam na kanapę-Nie mam do ciebie już sił.

-Ammm.. A masz czeko-czeko-czekoladę?-A on tylko by o jednym.

-Ehh.. mam-Wyciągnęłam z kieszeni mały czekoladowy baton i wręczyłam mu. Ten wydał cichy pisk i zajął się zajadaniem, cały był od czekolady.. na co ja zachichotałam.

-Z czego się śmiejesz?-Popatrzył na mnie czerwonymi oczami.

-Popatrz w lustro..-Zaczęłam się głośno śmiać. Ten podszedł do lustra wiszącego koło nas na ścianie.

-No co.. widzę tylko przystojnego i mądrego demona-Nie zapomniałam wspomnieć, że jest demonem, a ja Aniołem-I do tego skromnego... taak jestem najskromniejszą osobą na tym marnym, bez-jednorożcownym świecie.

-Taa.. ty jesteś skromny, a ja to Święty Mikołaj-Burknęłam.

-Hmm.. prawda.. trochę przytyłaś i jesteś podobna do niego.

-Coś ty powiedział?!

-Nie słyszałaś? Powinnaś iść do logopedy z oczami, bo nic nie słyszysz-Próbował zabłysnąć.

~NAZAJUTRZ RANO~

-Aaaaa!!! Zabijgozabijgozabijgozabijgo!-Oo! Super.. narkoman wrzeszczy. Stanęłam w progu do kuchni, gdzie Jeff stał na blacie z miotłą w ręku.

-Co znowu?-Spytałam rozbawiona.

-P-p-p-p--p-p-p-p-p-pająk!-Język mu się plątał. Jak wrzasnęłam i już po chwili znalazłam się koło niego z gitarą.

-Gdzie?!?!-Piszczałam. Ten pokazał na małego, ohydnego i przerażającego pająka na środku kuchni.

-Co myślisz o przeprowadzce?-Zapytał przestraszony.

-To nie pomoże! Trzeba spalić ten dom!-Krzyknęłam.

-Ty idziesz po zapałki, ja po benzynę.

-Nie! Nie zejdę z tego dopóki on nie zniknie!-Zaprotestowałam.

-Uff.. miałem nadzieję że to powi...chwila.. gdzie ten pająk?-Popatrzyliśmy na siebie. 

~15 minut później~

-No.. dom spalony.. tylko, gdzie my się teraz wprosimy?-Zapytałam.

-Hmm.. Marek? (Kanato)..

-Możliwe..


UWAGA UWAGA! 

POMYŚLAŁEM ŻE ZAWSZE NA KONIEC BĘDĘ PISAŁ JAKIŚ KAWAŁ, ŻEBYŚCIE SIĘ CHOĆ TROCHĘ ZAŚMIALI :D 

- Przychodzi baba do lekarza. Panie doktorze jestem chora na skleroze.

- Od kiedy?

- Co od kiedy?

Taak wiem to było suche jak woda ;-;

Lub Bella stojąca w płonieniach

Taak.. Bella w płonieniach...




Zjarane Przygodny Jeffa i BelliWhere stories live. Discover now