10 | right here

3.2K 328 236
                                    

ɪ ᴅᴏɴ'ᴛ ʙᴇʟɪᴇᴠᴇ ᴀʟʟ ᴛʜᴇ ʟɪᴇs ᴛʜᴀᴛ ʏᴏᴜ'ᴠᴇ ʙᴇᴇɴ ᴛᴏʟᴅ

- • -

Przed Alice stał średniowysoki mężczyzna o dość jasnych, poprzeplatanych nitkami siwizny włosach i chłodnych, lazurowych oczach, w których odbijała się wyraźna niechęć do wszystkiego, co istniało. W okularach czy bez, sprawiał wrażenie martwego emocjonalnie. Za nim stał dużo większy kolega, jego zupełne przeciwieństwo. Z twarzy przypominał średnio rozumnego psa. Typowo. W porównaniu do niebieskookiego nie patrzył na kobietę, a wodził gdzieś bez celu nieobecnym wzrokiem.

- Coś się stało? - zaszczebiotała, brzmiąc bardziej podejrzanie niż niewinnie. Wymuszony uśmiech wcale tego nie poprawił.

- Wiemy, że tu jest. - Alice przestała się psychicznie szczerzyć, przekonując się o bezcelowości tych wysiłków. - Obiekt 311. Laufeyson. Loki.

Obiekt?

- Nie znam - skłamała, a ten cały agent-jak-mu-tam Clarkson dobrze o tym wiedział. - To już wszystko? Mogę wrócić do łóżka?

Mężczyzna patrzył na nią dłuższą chwilę, która zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Została przerwana jednym, stłumionym brzdęknięciem z pokoju obok. Lewa brew lekko zadrżała, a Alice mentalnie przybiła sobie piątkę z twarzą.

- Piesek? - zapytał ironicznie, unosząc te swoje niespokojne brwi.

- Tak - odparła z pewnym zająknięciem.

Gdzieś z tyłu głowy wykiełkowała myśl, że to nie byłby zły pomysł, gdyby Lokiemu udało się zmienić w niewinnego kundelka. Jednak on ani myślał o używaniu magii. Znaczy... myślał, ale z marnym skutkiem. Niektóre rzeczy mają to do siebie, że lubią psuć się w najmniej odpowiednim momencie.

Loki niechętnie wychylił się zza drzwi. Clarkson zmierzył go wzrokiem pełnym pogardy i wyższości oraz zszokowania. Skazaniec się poddał i to dobrowolnie. Podejrzane, doprawdy. Ale Loki nic nie kombinował. Na ironię wszyscy wierzyli mu, kiedy kłamał, a nie kiedy był szczery. Plus panoszył się po mieszkaniu prawie nago, co nie rokowało dobrze w oczach Clarksona.

- To może ja włożę spodnie - mruknął jakby do siebie. - Miejmy to już za sobą...

Pogodził się ze swoim losem. I tak prędzej czy później by go znaleźli, gdziekolwiek by się nie ukrył. Albo zrobiłby to ktoś inny, jeszcze gorszy od S.H.I.E.L.D. Postanowił czekać na wszystko, co miało go spotkać. Jakieś wymyślne sposoby tortur? Fury byłby zachwycony, ostatnio nie miał okazji się popisać swoją fantazją. A może zabiją go od razu? Nie mógł niczego przewidzieć, co potęgowało i tak nasilające się z każdą sekundą kłucie w żołądku. Za pierwszym razem, kiedy miał do czynienia z ludźmi tej organizacji, był pewnym siebie władcą chcącym zemsty. Teraz sprawa malowała się nieco inaczej.

Tymczasem Alice podpierała ścianę między drzwiami wejściowymi a pokojem, wyczekując Lokiego, który przerwałby niezręczną ciszę. W ciasnym korytarzu, w którym stali, panowała gęsta atmosfera. Do tego stopnia, że można by ją kroić nożem.

- Skujcie mnie, czy co tam chcecie. - Wyciągnął ręce przed siebie, a momentalnie na chudych nadgarstkach Lokiego znalazły się dwa połączone łańcuchem kółka z grubego metalu.

Przyglądała się, gdy go wyprowadzali. Mogła zrobić tylko tyle - stać i bezczynnie patrzeć, jak bezczelnie go popychali, by pokazać, jak nisko upadł i jak mało znaczy. Był tylko numerkiem. Jednym z wielu. Nikim.

ILLUSION        ❪ loki laufeyson ❫ ✓Where stories live. Discover now