3. springtime in giverny, 1886

1K 207 106
                                    

ogród moneta w giverny był dla niego czymś specjalnym

monet kochał go malować, a spontaniczność jego pędzla wzruszała wielu

_________

Zerkał ukradkiem na pracującego Hoseoka.

Słońce przebijające się przez brudne szyby pracowni padało na jego sylwetkę. Dziś miał na sobie prześwitujący czarny t-shirt, a jego dżinsy zgrabnie przytulały jego umięśnione nogi...

Yoongi zmarszczył brwi, kolejny raz przyglądając się jego łydkom.

Delikatnie podkreślił mięśnie, dopiero podczas rysowania uświadamiając sobie, że ich kształt jest idealny. Ścisnął swój szkicownik mocniej, a jego lewa dłoń mocniej przycisnęła ołówek do kartki.

Nie planował rysować Hoseoka. Naprawdę nie... ale gdy widział sztukę - musiał ją uwiecznić. Nie kontrolował tego odruchu, tak jakby coś go swędziało i bez myślenia się drapał.

Sunął ołówkiem po kartce, powoli przelewając na papier obraz przed sobą.

Pragnął ująć jego wyrazistość... Coś, co zaintrygowało go, od kiedy Hoseok się do niego uśmiechnął. I pomimo tego że jego uśmiech kłamał, Yoongiego coś do niego ciągnęło.

Niczym ćmę do światła.

Wziął głęboki oddech. Szkic był gotowy... Nie był dobry, w oczach Yoongiego zbyt koślawy, miejscami nieproporcjonalny i, przede wszystkim, nie oddawał... piękna Hoseoka.

Yoongi nie umiał inaczej ubrać tego w słowa, nigdy nie był w tym dobry, ale... tak, ta aura otaczająca Hoseoka musiała być pięknem.

Ta wyrazistość, szczerość i... nawet to niezrozumienie. Piękno.

Yoongi nie chciał niszczyć tego szkicu. Gdy to w końcu zrozumiał, poczuł się nagle lżej. W końcu.

W końcu stworzył coś, czego nie pragnął zrujnować; porwać na kawałki, przebić pięścią czy potraktować płomieniami.

Zamknął szkicownik i cisnął go do torby, próbując skupić się na swojej pracy domowej.

Jednak co chwilę przyłapywał się na tym, że zamiast malować - obserwował Hoseoka oddychającego sztuką przy sztaludze.

_________

Po dwóch tygodniach cały jego szkicownik wypełnił się Jung Hoseokiem.

Mniejszymi lub większymi szkicami jego dłoni, ust, oczu... Również pleców, sylwetki i... czymkolwiek, co akurat Yoongi musiał uchwycić.

Bo światło tak przepięknie reflektowało na jego włosach.

Bo akurat stał tak, że mięśnie jego łydek były idealnie podkreślone.

Bo po prostu oddychał sztuką. Żył sztuką.

Był sztuką.

Yoongi nagle zaczął zauważać Hoseoka wszędzie.

Uświadomił sobie, że chodzili do tej samej kawiarni, szukali w bibliotece książek na tych samych regałach, na uczelni błądzili tymi samymi korytarzami i kupowali przybory malarskie w tym samym sklepie.

I jakimś sposobem Hoseok zawsze go przyciągał. Nawet podczas robienia czegoś tak trywialnego jak czekanie na kawę czy wybieranie odpowiedniego koloru farby...

Właśnie w takich momentach Yoongi najczęściej nie mógł oderwać od niego wzroku.

Obserwował, jak Hoseok przygryza wargi w wahaniu lub jak niecierpliwie bawi się swoimi palcami, kompletnie nieświadomy tego, że jego sama obecność maluje w głowie Yoongiego obrazy.
A potem... jak wreszcie odbiera swoje zamówienie i obdarowywuje baristę najpiękniejszym uśmiechem na świecie... Na co, według Yoongiego, w ogóle nie zasłużył.

work of art;;yoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz