6. charing cross bridge, 1901

861 130 49
                                    

chociaż klimat londynu był okropny; wiecznie zanieczyszczony, brudny, monet wciąż malował go z, wydawałoby się, niekończącym się zapałem, jakby mgła miała zaraz opaść
_________

Sięgnął po pędzel piętnaście dni po kłótni z Hoseokiem. Dwadzieścia dwa dni po śmierci ojca.

Sumiennie moczył włosie w wodzie, obserwując, jak zaschnięta farba odkleja się od dna kubka i barwi wodę na brzydki, zgniłozielony kolor. Swój szkicownik miał otwarty na małej sztaludze, ustawionej na szklanym stoliku obok.

Otwarty na stronie ze studium twarzy Hoseoka; najpierw jego oczy (Yoongi nadal pamiętał, jak trudno było mu się do niego zbliżyć, jak trudno było udawać, że szkicuje coś, co jest za oknem), potem policzki, usta... zarys szczęki. Yoongi wciąż żałował, że zdołał przesunąć wzdłuż niej swoje palce zaledwie kilka razy.
Gdy przewrócił kartkę, na następnej stronie widział już złożone elementy. Złożone w uśmiechniętą twarz Hoseoka.

I chociaż w głowie nadal tkwił mu obraz Hoseoka zaciskającego drżące od płaczu wargi, łzy spływające mu z rzęs na policzki, krzyczącego przekleństwa... chciał jeszcze zobaczyć jego uśmiech.

Nawet jeśli tylko na płótnie.

W tle nie grała żadna muzyka. Namjoona nie było w domu, chyba odwiedzał znajomych (czyli Jimina). Od jakiegoś czasu Namjoon namawiał Yoongiego na spotkanie z terapeutką, a Yoongi byłby w sumie skłonny się zgodzić, nawet jeśli tylko po to, by przyjaciela uspokoić.

Pamiętał, jak zareagował, gdy Hoseok wyszedł, trzaskając drzwiami. Widział, jaki był... nawet nie zmartwiony, tylko - nie mógł uwierzyć. Tak jakby stracił nadzieję na to, by Yoongiemu mogło kiedykolwiek się polepszyć.

I chociaż od kłótni minęło 5 dni, Namjoon nadal chodził wokół Yoongiego na palcach. Z początku robił mu codziennie śniadanie, ale gdy po raz kolejny Yoongi nawet nie tknął swojego talerza, Namjoon zrezygnował.

Ale obiady wciąż mu przynosił.

Yoongi jadł (za namowami Namjoona), chociaż nie był głodny. Nie chciał sprawiać problemów, zwłaszcza że Namjoon miał w tym tygodniu ważne egzaminy. Codziennie zamykał się w pokoju na kilka godzin, puszczając głośno składankę albumów Mozarta.

Yoongi już był do tego przyzwyczajony. Czasami, gdy Namjoon uczył się do późna, Yoongi kładł się plecami na kanapie, wpatrywał w sufit i w końcu zasypiał do dźwięków Lacrimosa.
Potrafił spać wtedy nawet kilka godzin, co zdecydowanie było rekordem w ciągu ostatnich tygodni. Namjoon czasami chyba specjalnie puszczał jedynie requiemy, musiał zdać sobie sprawę, z jaką łatwością usypiały jego przyjaciela.

Ale zwykle, pomijając krótkie drzemki, Yoongi większość swojego czasu poświęcał na przeglądanie szkicownika. Uwiecznił w nim jedynie Jung Hoseoka.

Wpatrywał się w szkice tak długo, aż zaczęły mu świerzbić ręce. Zerwał się z kanapy i zaczął szukać płótna. Po całym mieszkaniu.
Zawsze kupował je co tydzień, bo niegdyś malował dużo, jednak przez ostatnie dwa i pół tygodnia nie wychodził z domu, a Namjoon nie sądził najwyraźniej, by płótna były mu potrzebne.

On zresztą sam tak myślał.

Aż do dzisiaj.

work of art;;yoonseokWhere stories live. Discover now