Rozdział 1

32.5K 713 190
                                    

Moja szkoła tańca, kocham ją. Moja to oczywiście przenośnia, ja tu tylko pracuję. Uczę tańca towarzyskiego. Mam dwadzieścia pięć lat skończyłam Broadway Dance Center. Ciężko pracuję całymi dniami, ale to kocham. Nie mam chłopaka, nie mama przyjaciół. Mam mamę i tatę, z którymi mieszkam w wielkim domu. Zawdzięczam im wszytko co mam. Bez nich nie była bym tu gdzie teraz jestem.

- Dziękuję wszystkim i do zobaczenia po weekendzie- właśnie skończyłam swoje zajęcia. Jest już późno, więc ubieram płaszcz, zamykam szybko salę i wychodzę z budynku. Zima jest w tym roku wyjątkowo mroźna na dodatek pada śnieg i ledwo widzę gdzie idę. Nagle słyszę, że ktoś gwiżdże, odwracam się z nadzieją, że to, któryś z moich uczniów albo uczennic, ale zauważam tylko mężczyznę w płaszczu do kolan z kapturem na głowie. Niby normalny widok o tej porze roku, ale robię się dziwnie niespokojna, zwłaszcza, że od głównej ulicy dzieli mnie jakieś trzysta metrów. Przyśpieszam kroku i w tym momencie ląduję na tyłku

- Nic się pani nie stało?- zakapturzony mężczyzna podchodzi do mnie. Nie widzę dokładnie jego twarzy, ale widzę, że jest przystojny. Ma chyba ciemne włosy

- Tylko się poślizgnęłam- uśmiecham się speszona, a on pomaga mi wstać

- Może panią gdzieś podwiozę, mam tu samochód- pokazuje zaparkowanego obok Astona Martina. Głupio mi, że źle o nim pomyślałam

- Złapię taksówkę

- Niech pani nie będzie głupia, jest zimno, sypie śnieg...

- Dobrze, niech będzie- zgadzam się, bo jest naprawdę bardzo zimno. Wsiadamy do samochodu, mężczyzna włącza ogrzewanie i już po chwili jest ciepło i przyjemnie- Jak pan ma na imię?

- Tom, a Ty?

- Zara- przedstawiam się i podaję mu adres. Podczas jazdy prawie nic nie widać, śnieg zasypał wszystkie drogi. Po chwili zauważam jednak, że nie jedziemy w stronę mojego domu- Co Ty robisz? Ja mieszkam tam- wskazuję drogę, odwracam głowę w jego stronę, a on trzyma w ręku broń z której do mnie mierzy

- Uspokój się ,to nikomu nic się nie stanie- zaczynam płakać

- Wypuść mnie. Moi rodzice Ci zapłacą. Proszę

- Myślisz, że potrzebuję pieniędzy skoro jeżdżę takim autem? Kretynka- zaczynam się szamotać, chcę otworzyć drzwi, ale są zamknięte. Zaczynam je kopać, a on łapie mnie za włosy i pociąga w swoją stronę- Nie szalej, bo Cię zabiję- widzę, że się zamierza i uderza mnie...

Budzę się obolała w jakimś łóżku, otwieram oczy. Pokój w którym się znajduję jest wielki i ekskluzywny. Na nocnym stoliku stoi szklanka z wodą i tabletki, rozglądam się po pomieszczeniu i wstaję. Niepewnie otwieram drzwi i wyglądam na korytarz. Wychodzę i słyszę jakieś głosy idę w ich stronę

- Na razie będzie tutaj- to głos faceta, który mnie porwał

- Ale szefie po co? Tam by się szybciej nauczyła jak być posłuszną- nie mam pojęcia o czym rozmawiają

- Skończyłem rozmowę, ja ją nauczę...- na te słowa zaczynają się śmiać

- Ma się rozumieć, najpierw szefuńcio chce mieć panienkę dla siebie. Trzeba wybadać ile jest warta- oni chcą mnie sprzedać! Uciekam do pokoju i zamykam drzwi, niestety z nerwów je puściłam i lekko trzasnęły. Siadam na łóżku i podciągam nogi pod brodę, okropnie boli mnie głowa

- Obudziłaś się- drzwi otwierają się z hukiem- Dlaczego nie zjadłaś tabletek?

- Pieprz się- odburkuję- Masz mnie wypuścić!

Gdyby nie ONA (ukończona)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن