Maybe Something More?

Rozdział 1

Nareszcie skończyłam tą klasę.. Ten rok się ciągnął w nieskończoność. Ale na szczęście już są wakacje. Muszę się spakować bo za dwa dni wyjazd nad Morze z przyjaciółmi i naszym księdzem, który jest najlepszym dorosłym.

- Hejka już jestem!
- Siemka
- Jeju już czekamy na ten autobus 40 min. Może się nie spóźni tak jak na naszej ostatniej wycieczce.
- O patrz Sierra, już jedzie wykrzyczał Matt. Był on zielonookim, wysokim szatynem z dołeczkami, które ukazywały się podczas uśmiechu.
Pakując nasze walizki do bagażnika głos księdza który mówił, że najpierw wchodzą najstarsi nas dobił.
- Zostały nam tylko miejsca w pierwszej połowie autobusu, powiedział Daniel, który był dość niski jak na swój wiek, ale nikomu z nas to nie przeszkadzało bo swój wzrost zastapił dobrym poczuciem humoru.
- No cóż nie mamy innego wyboru, mówiąc ze śmiechem w głosie powiedziała Alison
Gdy każdy zają swoje miejsce jeszcze cały autobus rozmawiał do późnej nocy. Podczas gdy już wszyscy spali wraz z Alison i Spencer usiadłyśmy na dwóch miejscach i zaczęłyśmy śpiewać rożne piosenki i udawać, że mówimy po francusku. Daniel jak zawsze nas uciszał bo stwierdził ze nie może przez nas usnąć.
Gdy o godzinie 10 dotarliśmy na miejsce poszliśmy na śniadanie. Pózniej zaczęła sie kłótnia o domki. Chciałyśmy mieć z chłopakami domek ale jednak przez jednego opiekuna nam nie pozwolono.
Następnie poszliśmy popływać w Morzu i tak minęło resztę dnia. Przez następny tydzień świetnie się bawiłam z przyjaciółmi. Poznaliśmy pomiędzy pływaniem, opalaniem się i zwiedzaniem nowego kolegę Erica, który okazał się być przyjazny do czasu.

Ten wyjazd byłby dla mnie zwykła wycieczka z przyjaciółmi i znajomymi gdyby nie fakt, że coraz bardziej zaczynałam lubić Matta.

***

Hejka w sumie to był taki przed rozdział dalszego rozwoju wydarzeń.
Jeśli jesteście ciekawi co będzie dalej zachęcam i do dalszego motywowania mnie zachęcam do dawania gwiazdek. Taka mała rzecz a cieszy 😁