16

7.1K 274 35
                                    


Kochani, pod spodem znajduje się bardzo ważna informacja dotycząca kolejnych rozdziałów. Bardzo proszę, abyście ją przeczytali :)


Minął już tydzień, odkąd późnym wieczorem, razem z Justinem odwiedziliśmy sklep z elektroniką. W zasadzie przez cały ten czas, starałam się rozgryźć oba urządzenia. Przyznam szczerze, że tak jak na początku nie miałam ochoty z nich korzystać – zważając na to jak drogie były i że zakupione były bez mojej zgody – tak teraz nie mogłam się od nich oderwać. Telefon który podarował mi Justin był moją nową zabawką. Nawet nie wiedziałam, że te urządzenia mają w sobie tyle pożytecznych jak i marnujących czas aplikacji. Całymi dniami nie wypuszczałam telefonu z rąk. Grałam w różne gry, albo wydurniałam się robiąc zdjęcia na snapchacie, dodając do nich różne zabawne filtry. 

Nie rozmawiałam z mamą odkąd wysłałam jej pieniądze. Bałam się tej rozmowy, ponieważ uświadomiłam sobie jaką głupotę strzeliłam. Przecież mama widząc sumę przelaną na swoje konto, na pewno teraz odchodzi od zmysłów i zastanawia się jak to jest możliwe że tyle zarobiłam. Muszę wymyślić jakąś dobrą wymówkę, bo nie powiem jej przecież że jestem prywatną dziwką milionera, który dał mi te pieniądze za usługi jakie mu oferuję. Zabiłaby mnie.

Wczoraj podczas kolacji, Justin powiadomił nas, że całą czwórką wybieramy się na bal charytatywny, który miał odbyć się właśnie dziś. Wstałam więc wcześnie rano, zrobiłam poranną toaletę i od razu zniknęłam w swojej garderobie, zastanawiając się nad odpowiednią kreacją na wieczór. 

Postawiłam na długą, suknię koloru turkusowego wykonaną z szyfonu, która idealnie podkreślała moje kształty i ukazywała moje zgrabne nogi. Góra była przekładana na krzyż, zaś delikatnie rozkloszowany dół, nadawał jej lekkości i zwiewności. Dodam do niej złoty pas, założę buty w kolorze nude, dobiorę małą kopertówkę i będzie dobrze. 

Margaret stwierdziła, że nie posiada sukienki odpowiedniej na tą okazję, dlatego też wyciągnęła od Justina pieniądze i postanowiła iść do centrum zrobić zakupy. Oczywiście musiałam jej towarzyszyć bo dziewczyna jęczała cały poprzedni wieczór, że nie da sobie rady sama. Niechętnie się na to zgodziłam, gdyż zwyczajnie mi się nie chciało, ale po przemyśleniu sytuacji, postanowiłam dołączyć. Pomyślałam, ze to nie jest głupi pomysł, żeby w tym czasie zahaczyć o fryzjerkę i makijażystkę, które odpowiednio przygotują mnie do wyjścia.

Łaziłyśmy po różnych butikach, w nadziei że blondynka znajdzie coś odpowiedniego.

- Może ta? – spytała, wskazując na krótką, czerwoną sukienkę sięgającą do połowy ud.

- Margaret – westchnęłam, kręcąc głową na boki – Takich sukienek masz w swojej szafie chyba ze sto – jęknęłam, patrząc na kolejny wybór dziewczyny.

- No to co ja zrobię, że tylko seksowne kiecki mi się podobają? – powiedziała, uśmiechając się zadziornie.

- Chodź – powiedziałam do dziewczyny i ciągnąc ją za sobą, poprowadziłam ją z dala od tego sklepu. 

Sukienka nie była zła, ale z pewnością nie była odpowiednia na taką okazję. To musiało być coś z klasą. Coś co nie będzie zbytnio rzucało się w oczy, ale mimo wszystko będzie przyciągało uwagę i powodowało zachwyt zarówno mężczyzn jak i kobiet.

Przechodząc obok kolejnego drogiego butiku, zauważyłam na wystawie czarną długą suknię, wykończoną koronką i z wysokim rozcięciem po bokach. Lustrując figurę blondynki, stwierdziłam, że ta może być odpowiednia.

- A ta? – wskazałam palcem na czarną suknię.

- Czy ja wiem...

- Oj, przestań. Chodź, przymierzysz ją – warknęłam, po czym ciągnąc ją za rękę weszłam do sklepu. 

King Of Cocaine |J.B|Where stories live. Discover now