Chyba Cię Kocham: Rozdział 4

1.3K 68 5
                                    


Jechaliśmy praktycznie całą noc. Tylko nie kiedy robiliśmy krótkie przerwy na nie, jakie " siku" Spojrzałam na godzinę w telefonie 4:37. A ja nie zmrużyłam, ani oka. Co prawda to prawda nie zasnę w samochodzie. Wy też tak macie? Bardzo uciążliwe. Jeszcze kilka godzin i będziemy na miejscu, jak ja się bardzo cieszę. Znów nie, jaki postuj. Wzięłam Dynamita na smycz i wygramoliłam się z samochodu cała odrętwiała.

- Jak myślisz Dynamit będzie tam lepiej? - Spytałam mojego towarzysza. Poszłam jeszcze po małe zaopatrzenie na stacje benzynową gorąca czekolada i coś na ząb dla mnie i mojego psa. Wybrałam hot-dogi. Wróciliśmy do samochodu.

- Mogłaś się chodź spytać czy też chcemy? - Oczywiście babcia już musiała. wcisnąć swój jeden grosz.

- Byliśmy daleko.

- To ja pójdę...- Za oferował się tato.

- Tato weź mi wodę, bo zapomniałam kupić. - Dałam mojemu psu jedną porcje, a za drugą wzięłam się do jedzenia...

- Mari! Patrz, co ona daje temu kundlowi! - Wrzasnęła babcia. Tak tak Mari to moja mama. Mama się obróciła do tyłu, a my od razu przestaliśmy jeść. Patrząc na nich.

- No przecież muszą coś jeść... Ciężko trenują... -Spojrzała na nas czule.

- Babciu nie nazywaj mojego psa kundlem, sama masz kundla. Siedzi z tyłu... - Burknęłam oschle.

- Uspokójcie się! Chce do jechać tam w spokoju... - Odezwał się ojciec, jak zawsze przychodzi na czas. Zabrałam się powrotem za jedzenie.

- Dynamit kumplu musisz mnie wspierać w tej diecie... - Poczochrałam go po głowię. A jednak byłam tak zmęczona, że zasnęłam.

-Laura! Wstawaj jesteśmy już... - Usłyszałam głos ojca przez słuchawki. Otworzyłam leniwie oczy. Wysiadając leniwie z samochodu.

- No to witaj Planico! - Powiedziałam bez przekonania. Chciałam by to zabrzmiało wesoło, ale wyszło jak wyszło. Cóż miałam udawać. Nie cieszyłam się. Nowy dom, szkoła, znajomi... Dom był duży. No przynajmniej wydawał się na duży. Wzięłam jeden karton i zaniosłam do przed pokoju.

- Mamo! Gdzie mój medal? - Szukałam na siedzeniu.

-W domu! - Więc wzięłam jeszcze jeden karton. Obróciłam się w stronę wyjścia. Był naprawdę ciężki. Kilka sekund. Poczułam paraliżujący ból w biodrach i nogach. Zacisnęłam zęby by nie krzyczeć. Wydałam z siebie jedynie cichy jęk. Leżałam na chodniku przed domem. Przez następne kilka sekund nie wiedziałam gdzie jestem, co się stało. Nic. Zero. Pustka. Świat wirował.

- Przepraszam. - Do mojej podświadomości wdarł się jakiś męski głos... Otworzyłam oczy szeroko. Raziło mnie światło. Odruchowo przyłożyłam dłoń do tyłu głowy. Na szczęście nic na niej nie było. Obejrzałam się za siebie. Wszystkie rzeczy z mojego kartonu leżały na chodniku. Jakaś pani z naprzeciwka pokiwała głową i poszła. Dopiero po chwili spojrzałam na mojego oprawce. Miał zieloną kurtkę podobną do mojej i czapkę z napisem " Gorenje". Przyjrzałam się chłopakowi był ode mnie wyższy i to o wiele i miał piwne oczy.

- Przepraszam jeszcze raz... - Podał mi dłoń. uścisnęłam jego dłoń. Miał takie ciepłe ręce. Podciągnął mnie na równe nogi. Mało co nie wpadłam na niego...

- Przewracam cię na ulicy, a ty już na mnie lecisz... - Uśmiechnął się lekko. Zajebioza. Właśnie poznałam kolejnego chłopaka, który myśli, że jest nie wiadomo kim. Kolejny dupek!

- Wcale nie! - Wrzasnęłam. Chłopak miał oparte dłonie o moje ramiona.

- Jak to? - Zdziwił się. Kolejny rozpieszczony jedynak, z którym muszę się użerać od samego rana! Zabrał dłonie z moich ramion. Padłam na niego. Zderzając się swoim ciałem o jego twardy tors.

-A teraz to co było? - Spytał. Szczerząc się w krzywym uśmiechu. Wywróciłam oczami.

- Twoja wyobraźnia za bujnie ci działa... - Wypięłam dumnie pierś. Robiąc głupią minę. Szybko pozbierałam moje rzeczy z chodnika. Nie czekając na fatygę chłopaka. Rzuciłam je do kartona.

- Dzięki za fatygę! Nie było trzeba!- Powiedziałam na odchodne. Szczerząc ząbki w złośliwym uśmiechu. Chłopak stał jeszcze chwile w miejscu po czym pobiegł w swoją stronę. 

No i mamy kolejny. Cieszy się ktoś? Heheh ta jego mina mnie rozwala... ( Ej naprawdę spałem na chodniku przed hotelem? Nic nie pamiętam.  )Haha :D 

Chyba Cię kocham ☆Domen Prevc {Korekta}Where stories live. Discover now