Następnego dnia umówili się, że wszyscy spotkają się już na miejscu. Anioły poleciały, a Magnus zgarnął resztę. W samochodzie i tak by się wszyscy nie pomieścili.
- Jak wasi rodzice? - Magnus chciał zająć czymś głowę. Martwił się o swojego Anioła. Dyrektor wciąż był przecież omotany, a Alec wyglądał na zdenerowanego przed wejściem do Siedziby Aniołów.
-Moi byli wściekli za trochę nieobecności w szkole, ale opowiedziałem im, że pomagałem Aniołom i dali mi spokój - wszyscy spojrzeli na Simona - no co, oni nie uwierzyli, a ja przynajmniej powiedziałem im prawdę. Straszne, że nikt nie uwierzy w historię z acapulco, musimy to powtórzyć! - Raphael się roześmiał. Doskonale pamiętał moment, w którym Simon to krzyknął i uwolnił się z rąk Przeklętego. To było bardzo w jego stylu. Nawet w sytuacjach kryzysowych potrafił żartować.
-Moi dali mi szlaban.. - Clary posmutniała - więc muszę dzisiaj wrócić przed nimi. No i była pogadanka, że się na mnie zawiedli i że już nigdy nie pozwolą mi nigdzie nocować. Mam nadzieje, że ich nigdy potrwa nie dłużej niż miesiąc, zaraz wakacje! - teraz to brzmiało bardzo optymistycznie, ale wczoraj rodzice urządzili jej niezłe piekło. Gdyby tylko wiedzieli..
-Czy tylko ja wyszedłem z tego bez szwanku?
-Jeśli chcesz mogę Ci przyłożyć. -Simon mrugnął do Raphaela, cały czas na ręce miał ślad po uderzeniu biczem. Podziwiał Magnusa, on ledwo zniósł jedno uderzenie..ten ból był nie do opisania.
-Nie dzięki - chłopak się skrzywił - a Twoi Magnus?
-O dziwo, zauważyli moją nieobecność. Trochę pogadali, ale miałem dobrą wymówkę. No i odwiedziłem wczoraj Camille. Nie wiem czy uda nam się ją udobruchać, myśli, że bawiliśmy się bez niej.
-Bardzo dobrze się bawiliśmy! - Simom uśmiechnął się radośnie - Co jej powiedziałeś?
-Nie dała mi dojść do słowa - wszyscy zaczęli się śmiać.
-Myślę, że do końca roku jej przejdzie. No wiecie.. dziewczyny - Clary spiorunowała Simona spojrzeniem.
-Magnus..nadal chcesz wyjechać po szkole? - Raphaela dręczyło to pytanie. Przyjaciel przed poznaniem Aleca nie myślał o niczym innym.
-Tak, ale.. nie tak szybko jak zamierzałem. Wyjadę razem z Aleciem..
-Ale będziesz nas odwiedzał, co? - przyjaciółka spojrzała na niego smutna. Po tym wszystkim co razem przeszli jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Nie wyobrażała sobie, że Magnus nie będzie uczestniczył w ich życiu.
-Clary co to za pytanie! Oczywiście, że tak. Nie wytrzymałbym długo bez durnych żartów Simona, narzekań Raphaela i Twojej nadmiernej troski.
-Dzięki Magnus, to było..niezwykle miłe. Brzmiało jak..deklaracja.
-Dzięki Raphciu - przyjaciel do niego cmoknął - Poza tym Alec mógł się rozmyślić..
-Oczywiście, no wiesz wczoraj tak sobie skoczył za Tobą na prawie pewną śmierć.
-Piękna pogoda, może wybierzemy się potem nad jezioro? - Clary nie chciała wracać już nigdy do przygód z wczorajszego dnia. Alec zapewniał, że ich rany się zagoją, ale ona czuła, że to wszystko na zawsze ich odmieniło i nic nigdy już nie będzie takie samo. Chociaż teraz widziała to wszystko w jaśniejszych barwach niż wcześniej.
-Wiesz Clary, chyba na jakiś czas mam dosyć wody - Magnus spojrzał radośnie na przyjaciółkę. Gdyby nie obecność Aleca w nocy na pewno by nie spał, tylko przy nim czuł się bezpieczny. Ale Magnus nie chciał o tym wszystkim zapominać. Na pewno nie o tych dobrych i miłych chwilach.
YOU ARE READING
Uratować Anioła
FanfictionMALEC! Alec jest Aniołem zabijającym Przeklętych. Magnus jest zwykłym nastolatkiem. Dlaczego ich drogi się krzyżują? I co ma z tym wszystkim wspólnego Izzy?