16.

2.7K 219 12
                                    

Następnego dnia umówili się, że wszyscy spotkają się już na miejscu. Anioły poleciały, a Magnus zgarnął resztę. W samochodzie i tak by się wszyscy nie pomieścili.

- Jak wasi rodzice? - Magnus chciał zająć czymś głowę. Martwił się o swojego Anioła. Dyrektor wciąż był przecież omotany, a Alec wyglądał na zdenerowanego przed wejściem do Siedziby Aniołów. 

-Moi byli wściekli za trochę nieobecności w szkole, ale opowiedziałem im, że pomagałem Aniołom i dali mi spokój - wszyscy spojrzeli na Simona - no co, oni nie uwierzyli, a ja przynajmniej powiedziałem im prawdę. Straszne, że nikt nie uwierzy w historię z acapulco, musimy to powtórzyć! - Raphael się roześmiał. Doskonale pamiętał moment, w którym Simon to krzyknął i uwolnił się z rąk Przeklętego. To było bardzo w jego stylu. Nawet w sytuacjach kryzysowych potrafił żartować.

-Moi dali mi szlaban.. - Clary posmutniała - więc muszę dzisiaj wrócić przed nimi. No i była pogadanka, że się na mnie zawiedli i że już nigdy nie pozwolą mi nigdzie nocować. Mam nadzieje, że ich nigdy potrwa nie dłużej niż miesiąc, zaraz wakacje! -  teraz to brzmiało bardzo optymistycznie, ale wczoraj rodzice urządzili jej niezłe piekło. Gdyby tylko wiedzieli.. 

-Czy tylko ja wyszedłem z tego bez szwanku?

-Jeśli chcesz mogę Ci przyłożyć. -Simon mrugnął do Raphaela, cały czas na ręce miał ślad po uderzeniu biczem.  Podziwiał Magnusa, on ledwo zniósł jedno uderzenie..ten ból był nie do opisania.

-Nie dzięki - chłopak się skrzywił - a Twoi Magnus?

-O dziwo, zauważyli moją nieobecność. Trochę pogadali, ale miałem dobrą wymówkę. No i odwiedziłem wczoraj Camille. Nie wiem czy uda nam się ją udobruchać, myśli, że bawiliśmy się bez niej.

-Bardzo dobrze się bawiliśmy! - Simom uśmiechnął się radośnie -  Co jej powiedziałeś? 

-Nie dała mi dojść do słowa - wszyscy zaczęli się śmiać. 

-Myślę, że do końca roku jej przejdzie. No wiecie.. dziewczyny - Clary spiorunowała Simona spojrzeniem.

-Magnus..nadal chcesz wyjechać po szkole? - Raphaela dręczyło to pytanie. Przyjaciel przed poznaniem Aleca nie myślał o niczym innym. 

-Tak, ale.. nie tak szybko jak zamierzałem. Wyjadę razem z Aleciem..

-Ale będziesz nas odwiedzał, co? - przyjaciółka spojrzała na  niego smutna. Po tym wszystkim co razem przeszli jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Nie wyobrażała sobie, że Magnus nie będzie uczestniczył w ich życiu.

-Clary co to za pytanie! Oczywiście, że tak. Nie wytrzymałbym długo bez durnych żartów Simona, narzekań Raphaela i Twojej nadmiernej troski.

-Dzięki Magnus, to było..niezwykle miłe. Brzmiało jak..deklaracja.

-Dzięki Raphciu - przyjaciel do niego cmoknął - Poza tym Alec mógł się rozmyślić..

-Oczywiście, no wiesz wczoraj tak sobie skoczył za Tobą na prawie pewną śmierć.

-Piękna pogoda, może wybierzemy się potem nad jezioro? - Clary nie chciała wracać już nigdy do przygód z wczorajszego dnia. Alec zapewniał, że ich rany się zagoją, ale ona czuła, że to wszystko na zawsze ich odmieniło i  nic nigdy już nie będzie takie samo. Chociaż teraz widziała to wszystko w jaśniejszych barwach niż wcześniej. 

-Wiesz Clary, chyba na jakiś czas mam dosyć wody - Magnus spojrzał radośnie na przyjaciółkę. Gdyby nie obecność Aleca w nocy na pewno by nie spał, tylko przy nim czuł się bezpieczny. Ale Magnus nie chciał o tym wszystkim zapominać. Na pewno nie o tych dobrych i miłych chwilach. 

Uratować AniołaWhere stories live. Discover now