siebzehn➵die Zeichnung

2.6K 226 94
                                    

- Gdzie zamierzasz mnie zaprowadzić? - zapytałaś przeczesując wzrokiem okolicę. Miałaś wrażenie, jakby wszystkie hotele czy ośrodki wypoczynkowe prześcigały się w piękniejszym ozdobieniu budynku na Boże Narodzenie. Wszędzie pełno było metalowych wizerunków jeleni, sań Świętego Mikołaja, czy też choinek.

- Do odludnego miejsca, gdzie zapuszczają się tylko największy zapaleńcy - odparł uśmiechając się pod nosem patrząc przed siebie. Gwałtownie spojrzałaś na profil jego twarzy.

- Zapaleńcy? Nie sądziłam, że korzystasz z usług prostytutek - wypuściłaś powietrze z ust.

- Tylko czasami - nie zmieniał wyrazu twarzy.

- Em, okej, kiedy najczęściej?

- Kiedy czuję się cholernie samotny.

- W jakich gustujesz?

- W dziewczyneczkach o [nie Twój kolor włosów] włosach, [nie Twój kolor oczu] oczach, [nie Twój wzrost] wzroście - przewrócił oczami, jakby marzył o Kryształowej Kuli wieńczącej sezon.

- W takim razie bardzo mi przykro, ale nie mogę być twoją prywatną prostytutką, opis zupełnie nie zgadza się z produktem - westchnęłaś z udawanym smutkiem.

- No cóż, będę musiał jakoś to przeżyć - skrzywił się.

Posmutniałaś.

"Ale on naprawdę tak nie myśli, prawda?"

Spojrzał na ciebie. Zauważył.

- Ej no, nie smuć się, przecież ja się tylko zgrywam! - odparł i spróbował cię połaskotać, lecz w żaden sposób to na ciebie nie podziałało.

- Gruba warstwa swetrów plus kurtka skutecznie odpierają takie ataki - pstryknęłaś palcami formując z nich rewolwer. Prychnął.

- Bywa i tak - wzruszył ramionami.

Mijaliście stoiska z pamiątkami, przez co zaczynałaś mieć podejrzenia, że zbliżacie się do centrum miasta.

- Jeszcze jakieś trzy minutki i będziemy na miejscu - Andi zdawał się czytać w twoich myślach. Na głównym rynku roiło się od turystów przeróżnego pochodzenia. Dopatrzyłaś się nawet grupki Azjatów, którzy gdyby nie ich zwinne ruchy, bez problemu mogliby zostać zadeptani przez arcywysokich Holendrów i Szwajcarów. Po kilkunastu kolejnych krokach przystanęłaś, by przyjrzeć się dzieciom bawiącym się na drewnianym placyku zabaw. Niektóre chowały się pod zjeżdżalniami, podczas gdy reszta rzucała w nie śnieżkami. Ich kolorowe kurtki wyróżniały się wśród panującej wszędzie bieli.

- Halo, stacja Andi, mamy problem, czeski statek kosmiczny [Twoje imię] właśnie zawisł pomiędzy atmosferą a przestrzenią kosmiczną, nic nie wskazuje na to, aby miał wrócić do lotu - ścisnęłaś usta w cienką linię i powoli odwróciłaś się w stronę Niemca.

- Coś ty powiedział? - odrzekłaś zgrzytając zębami.

- Halo, stacja Andi, mamy problem, czeski statek kosmiczny [Twoje imię] właśnie się przegrzał - podskoczyłaś i pacnęłaś go w tył głowy zrzucając mu z łepetyny jego fioletową czapkę z napisem "Milka".

- Zwariowałaś?! - odparł podniesionym głosem - Jeszcze ją uszkodzisz!

- Nie muszę się o to martwić, twoja głowa jest dostatecznie uszkodzona - uniosłaś lewą brew.

- Nie o nią mi chodziło! Moja biedna fioletowa czapeczka! - starał się być całkowicie poważny, jednak w połowie zdania załamał mu się głos i nagły chichot wydobył się z jego ust.

Twarze wszystkich zgromadzonych wokół obróciły się w waszą stronę.

- Pour l'amour de dieu! - usłyszałaś zza drewnianej konstrukcji - Voici Andreas Wellinger, tiens!

Następny głos dobiegał z uliczki, którą wyszliście na placyk.

- Ei voi olla totta! Tässä keskellä kaupunkia! - chłopak w kurtce w geometryczne wzory wskazał palcem na waszą dwójkę. Ni stąd ni zowąd mnóstwo osób o różnych datach urodzenia zaczęło iść, biec, czołgać się wprost do was.

- Rozumiesz którykolwiek z tych języków? - zapytałaś, twoje oczy miały dostać oczopląsu od spoglądania na każdą pojedynczą osobę.

- Nie, aczkolwiek ten pierwszy głos był głosem francuskim, drugi fińskim - odparł i uśmiechnął się. Wokoło was zgromadziła się grupka około dwudziestu osób. Najmłodsza osoba zdawała ci się mieć 9 lat, najstarsza natomiast 25. Próbowałaś wyłowić wyrazy twarzy ludzi spoza grupki, stojącej po przeciwnej stronie ulicy, czy też przyglądających się temu zamieszaniu z bezpiecznej odległości.

- Ja być twoja wielka fanka - odparła kalecząc lekko język angielski dziewczynka o czapce z wyszytą pandą.

- Bardzo się cieszę - powiedział unosząc kąciki ust, niepewnie wyciągnęła pomiętą kartkę papieru ze swojej kieszeni. Andreas ją rozwinął, zobaczył rysunek wykonany z pewnością przez ową dziewczynkę. Podała mu czerwoną kredkę do rąk.

- Proszę dla Alice - Andi machnął piśmidłem po kartce.

- Proszę bardzo - oddał jej kartkę, podziękowała i pobiegła w stronę sylwetek dwójki ludzi stojących obok zjeżdżalni. Ścisnęłaś prawy kącik ust.

"To z pewnością jej rodzice"

Zrobiłaś szybki przegląd osób stojących wkoło was. Zwróciłaś uwagę na kilka mocno wymalowanych dziewczyn, które zdawały ci się być w wieku Andiego. Patrzyły się z widoczną pogardą w oczach wprost na ciebie, szeptały coś sobie wzajemnie do ucha, lustrowały każdy szczegół twojego ubrania. Przełknęłaś ślinę. Postanowiłaś o nich nie myśleć ani na nie nie spoglądać.

Jednak długo to nie trwało.

W przeciągu kilku kolejnych sekund dopchały się wprost do was. Ich sztuczne uśmiechy sprawiły, że miałaś ochotę wsadzić je do pudełka z napisem "Barbie Fashonistas" i wystawić na aukcji Allegro.

- Cześć Andiiii - przeciągnęła znacząco samogłoskę. Okręcała kosmyk swych blond włosów wokół palca wskazującego i lekko mlaskała żując gumę. Dwie inne stały tuż obok niej dziwnie wydymając swoje usta i mrugały oczami zalotnie. Doszłaś do wniosku, że nie mają zielonego pojęcia na temat sportu, a jedynie doszkalają się Internetem w poszukiwaniu ładnych buziek. Odwróciłaś twarz. Poczułaś się gorsza w stosunku do nich.

- W Internecie ganiają plotki, że jesteście parą, ale w naszym przekonaniu może to być jedna z twoich sióstr, jest dosyć podobna, nie sądzisz?

Jego mina zrzedła. Dotknął twojej dłoni patrząc się na blondynkę. Cofnęłaś rękę. Obrócił twarz w twoją stronę. Na ułamek sekundy rozwarł szeroko oczy. Zrozumiałaś, niemalże niewidocznie pokiwałaś głową.

Poczułaś ciepło jego dłoni pomimo minusowej temperatury, a on splótł wasze palce.

- Nie jesteśmy rodzeństwem, my jesteśmy parą - odparł, a ty uśmiechnęłaś się niemrawo.

- Doprawdy? - blondynka nie potrafiła w to uwierzyć. Pokiwałaś głową na tak, przygryzłaś wargę.

"Wdech, wydech, wdech, wydech" - powtarzałaś sobie w głowie, by przypadkiem się nie zapowietrzyć i zemdleć na środku szwajcarskiego Engelbergu.

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵

Andi rozpoczyna umowę😮

Jak wrażenia?😁

Auf Wiedersehen!💃

hehe(͡° ͜ʖ ͡°)

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵

Milka boy = [reader] x [andreas wellinger] 🍫Where stories live. Discover now