Rozdział 1: Gdzie jesteś?

1.1K 80 15
                                    

   Praca nad śniadaniem jak zwykle przebiegała pomyślnie. Rąk do pracy nie brakowało. Nawet kilka osób zgłosiło się na sprzątanie. Świetny humor towarzyszył każdemu, a im szybciej posprzątają, tym szybciej będą mogli wyjść z czterech ścian. Tak, na dworze była piękna pogoda. Zero chmur, zero deszczu, zero wiatru. Można było powiedzieć, że dziś już jest wiosna. U Armina i Erena sytuacja była trochę napięta. Wiele myśli krążyło po ich głowach. Nie wiedzieli tak naprawdę zrobić z sytuacją, która przytrafiła się im dziś rano. Zamiatając podłogi, tylko czasami spojrzeli sobie wymownie w oczy i oboje rozchodzili się w różne strony.

   Większość oddziału była już na nogach. Eren od razu zauważył jak słońce pojawia się na bezchmurnym niebie. Szybko ubrał się by móc pobiec do swych przyjaciół z szalonym planem wyśjcia na dwór, na piknik, albo coś podobnego. W pośpiechu otworzył drzwi wystrzeliwując prawie jak strzała. Ledwo zatrzymał się widząc swojego kompana i najlepszego przyjaciela Armina. Blondyn delikatnie uśmiechał się, a na przywitanie oprócz zwykłego "Dzień dobry" rzucił także:
-Ładna dzisiaj pogoda.
   Oboje od razu polecieli po Mikase. Właśnie powinna skończyć swój poranny trening, więc na pewno znajdą ją w pokoju. Radośnie zapukali, ale nikt im nie odpowiedział. Radośnie zawołali, ale wciąż panowała cisza. Chłopcy zaniepokojeni wymieniali się wzrokami. Może była chora? A może zasłabła? Choć Armin nie raz, ani nie pięć powstrzymywał Erena, by ten nie otwierał drzwi, to brunet nie chciał się posłuchać. Gdy tylko chwycił za klamkę i pociągnął drzwi do siebie zrozumiał, że były zamknięte na klucz. Nic nie rozumieli. Dlaczego Mikasa miałaby zamknąć się na klucz? Nawet jeśli zamknęła je przed kimś, to przed kim? W drużynie oprócz Leviego, który wyjechał miała samych przyjaciół. Ostatnio nawet Jean odpuścił sobie trochę, więc nie rozumieli o co chodzi. Czyżby dziewczyna chciała mieć spokój od nich? Od ukochanego braciszka Erena i najlepszego przyjaciela Armina? To nie mogło takie być. To do niej nie podobne.
   Gdy dalej się zastanawiając pierwsze podejrzenie padło na Jeana, który zaraz po wspólnej zabawie poprzedniego wieczoru mógł pójść do jej pokoju. Postanowili go przesłuchać , jak w nie jednej książce kryminalnej. Jean zajęty był robieniem jedzenia razem z Sashą i kilkoma innymi osobami. Nie mogli sobie pozwolić na świadków. Nikt nie mógł dowiedzieć się o tym, że z ich najlepszą przyjaciółką coś nie gra. Czekali na idealny moment, choć nie byli pewni czy ten w ogóle się pojawi. Na ich szczęście chłopak musiał iść do spiżarni i przynieść jakieś warzywa. Szybko ruszyli za nim starając się nie przykuwać niepotrzebnie uwagi. Korytarz którym zmierzali był długi i pusty, dlatego ciężko było się schować gdziekolwiek. Na szczęście gdy Jean przekroczył próg spiżarni, to oboje weszli za nim i zamknęli drzwi. Zaczęło się przesłuchanie...
   Zabawa z koniomordym trwała długo. Zachowywał się tak jakby nic nie wiedział, jednak chłopcy wiedzieli, że kłamie. Eren był ostry i wściekły, a Armin starał się go za wszelką cenę uspokoić. Wyglądało to jak głupi żart i takie pierwsze przypuszczenia miał przesłuchiwany przez co nie chciał współpracować i uczestniczyć w "zabawie". Jednak gdy Armin zabrał wreszcie głos w stronę oskarżonego i na spokojnie wytłumaczył mu wszystko, to poszło jakoś prościej. Jean faktycznie poszedł wieczorem do Mikasy, ale jak sam zapewniał, drzwi już wtedy były zamknięte. Przesłuchiwanie go był to fałszywy trop dla naszych dzielnych detektywów. Staracili jedynie czas, a problem z dziewczyną, a raczej zamkniętymi drzwiami do jej pokoju wcale się nie rozwiązał. Nie mogąc wymyślić nic pożytecznego i mądrego oddali się w wir pracy mając nadzieję, że Mikasa wreszcie wyjdzie z pokoju.

   Sprawa jednak jak zostało to wspomniane nie dawała im spokoju. Nawet siedząc przy stole wydawali się zamyśleni i lekko spięci. W głębi duszy były to jednak dwa niespokojne wulkany. Tak, nawet nasz kochany i spokojny Arminek nie potrafił utrzymać spokojnie widelca. Apetyt także im nie dopisywał. Sashy zrobiło się przykro na szczęście szybko załagodzili sytuacje. Nie obeszło się bez pytań "co się stało?" "czy wszystko dobrze?". Jednak nic nie powiedzieli, a Jean obiecał milczenie. Sprawa z widoku osób trzecich - niczego nie świadomych, wydawała się naprawdę dziwna. Nic niestety zrobić nie mogli. Po skończeniu posiłku część została pozmywać, a inni rozeszli się do pokoi. Armin i Eren postanowili jeszcze raz zajrzeć do Mikasy. Szybko wywinęli się od zmywania i ruszyli ku jej pokoju. Drzwi wciąż ani drgnęły, a wołając nie słyszeli odpowiedzi od dziewczyny.
-Cholera! W co ona sobie z nami pogrywa!- wrzasnął Eren kopiąc z całej siły w drzwi. Armin starał się go uspokoić, ale drzwi po chwili runęły w dół. Obaj chłopcy wpadli w panikę wiedząc, że dziewczyna ich zabije.
  Ich ciekawość wygrała i weszli do środka rozglądając się uważnie po pokoju. Łóżko pościelone, szafa nie ruszona, rzeczy na szafkach starannie ułożone. Wyglądało to jakby nikt tam nie mieszkał.
-Co do cholery...- zaczął Eren podnosząc z podłogi szalik dziewczyny. Czyżby ktoś ją uprowadził?Wten oboje zauważyli otwarte okno.
-To wygląda jakby uciekła...- blondyn wyjrzał przez okno i rozejrzał się.
-Co wy robicie w moim pokoju? - usłyszeli znajomy głos. To był nie kto inny jak Mikasa! Dziewczyna wyglądała jakby nie spała już drugi dzień z rzędu. Wcześniej nie dało się zauważyć u niej zmęczenia bo dziewczyna zawsze jest cicha i markotna, ale teraz to co innego.
-Mikasa gdzie byłaś całą noc?!- wrzasnął Eren.
-Nie ważne- dziewczyna ospale ruszyła korytarzem. Eren miał biec za nią lecz przyjaciel szybko go powstrzymał. Brunet jedynie westchnął patrząc jak dziewczyna odchodzi...

***
Posty będą miały mniej więcej taką długość :P
Wiem, że krótkie, ale nic na siłę jak to mówią!
I tak wstawiam wcześniej niż miałam, taki piątkowy prezent

Czas kiedyś musiał nas złączyć [EreMika] [SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz