I po raz kolejny przeprowadzka. To zaczyna się już robić uciążliwe, ale trzeba to robić, kiedy jakiś psychopata wybrał sobie ciebie za nastepną ofiarę. I do tego masz być jego największym trofeum. Mogliby go już w końcu dopaść i miałabym w końcu święty spokój. I tak dobrze, że w każdym kraju mamy przynajmniej jedną bazę. Przynajmniej jestem na bieżąco.
Tym razem padło na jakże piękne miasto - Madryt, z którego przed trzema laty uciekłam w poszukiwaniu wolności. Bez upierdliwych rodziców i ich perfekcyjnego syna. Tak, mój brat Nico był dla nich ideałem, dobre zachowanie, najlepsze oceny. A ja? Zwykła dziewczyna. Cichutka, nie wychylająca się poza przeciętność. Ale zawsze w głębi siebie czułam, że to życie jest moim więzieniem. A ja dążyłam do wolności. I oto wracam tu, ale już nie jako Alejandra Rufesé. Teraz jestem...- Ariel... - usłyszałam westchnięcie po drugiej stronie.
Tak, teraz jestem Ariel. Oczywiście to tylko mój pseudonim, ale wszyscy tak mnie nazywają. Nikt nie zna mojego prawdziwego nazwiska, oprócz mojego szefa. I niech tak lepiej zostanie.
- Leo.. - tym razem ja westchnęłam. - Czemu nie możesz do mnie wpaść chociaż na kilka dni?
- Bo mam dużo ważnych spraw do załatwienia, takich jak Frankie i w ogóle nie mam czasu na nic innego, jeśli nie chcę, żeby pewna gangsterka pożyła sobie jeszcze kilka lat. - powiedział z pretensją.
- Cholera by wzięła Frankiego. - syknęłam. Przez tego jebanego psychopatę mój najlepszy przyjaciel nawet nie może mnie odwiedzić. - Przecież tu też możesz pracować..
- Dobrze wiesz, że to zbyt niebezpieczne. - przerwał mi. - Jeżeli by mnie wtedy znaleźli, to ty byłabyś w niebezpieczeństwie. A moja najlepsza gangsterka nie może być w żadnym niebezpieczeństwie!
Zaśmiałam się lekko. Lubiłam jak mnie nazywał gangsterką. Każdy by chciał, żeby jego szef uważał go za najlepszego. Czułam się wtedy naprawdę potężna.
- Nie znasz powiedzenia, że najciemniej jest pod latarnią? - zapytałam. - To że przyjedziesz nie oznacza, że od razu znajdą też mnie. Wręcz przeciwnie: już tyle czasu mieszkamy w osobnych miastach, że napewno nie spodziewają się, że nagle zamieszkany w jednym.
- Ariel, proszę. Nie naciskaj. - poprosił, ale ja nie miałam najmniejszego zamiaru odpuszczać.
- Będę naciskać, Leo. - warknęłam.
- A ja nie dam się złamać. - powiedział stanowczo.
- Fuck, Leo! - wrzasnęłam. - Jesteś uparty, jak nie wiem co. Nie mam siły się z tobą kłócić. Ale czy tak trudno zrozumieć, że chce od czasu do czasu porozmawiać z mi amigo twarzą w twarz? Usted me molesta más! Eres un idiota puta estúpida.
- Ariel. - zaśmiał się. - Przecież wiesz, że nie znam hiszpańskiego...
- A więc ci przetłumaczę! - jestem już na maksa wkurzona. - Powiedziałam, że jesteś głupim debilem! I się nie pomyliłam.
- No już dobra. - westchnął. Chyba jednak się złamał. Ale nie ma się co dziwić, rzadko kiedy tak na niego krzyczałam, a jeszcze rzadziej wyzywałam go od debili. - Zobaczę co i jak. Jeżeli będzie to możliwe, to przyjadę do Madrytu.
- Tak! - uśmiechnęłam się zwycięsko.
- A, i mam dla ciebie super niespodziankę. - powiedział złośliwym tonem. A to oznacza, że powinnam się bać.
- Jaką? - jęknęłam i przygryzłam wargę z niepokoju.
- Alejandro Rufesé. - użył mojego prawdziwego nazwiska. No to już po mnie. - Wracasz do szkoły.
CZYTASZ
Gangsterka
Teen Fiction- Ty chyba nie wiesz z kim rozmawiasz, mała suko. - powiedziała z wyższością dziewczyna, na co ja się tylko roześmiałam, a ona przyparła mnie do szafek z całej siły. Całkiem mocno, ale jednak za słabo. - To ja tu rządzę i jeżeli zechcę, to nie będzi...