Szłam spokojnie korytarzem z nadzieją, że nie spotkam ani Henro, ani nikogo innego, kto mógłby zaburzyć mają aktualną równowagę. W końcu musiałam odrobić ten zaległy trening z Wendy.
Co do Nico.. Minął już tydzień od kiedy dowiedział się prawdy i widzę jak czasami aż go skręca, bo nie może nikomu tego wypaplać. Trochę mi go szkoda, ale tak trzeba. Jest moim bratem i musi to dla mnie zrobić. Tym bardziej, że nie chodzi tylko o mnie, ale też o Leo. Wiem jak mu ciężko, ale nic na to nie poradzę. Mógł chociaż udawać, że nic nie zrozumiał z tego, co się wydarzyło.
Henro, na całe szczęście, pracuje od rana do nocy, więc nie ma czasu na kłócenie się ze mną. Bardzo dobrze, bo ja też nie mam na to czasu. Razem z Leo musimy w końcu wprowadzić nasz plan wykończenia Frankiego w życie. Czekamy tylko na odpowiedni moment. Mam nadzieję, że ten zaniedługo nadejdzie.
Po chwili byłam już w siłowni.
- Zdążyłam się już rozgrzać, zanim przyczłapałaś tu swój tyłek. - powiedziała znudzona.
Jeszcze nie zdążyłam nawet zamknąć drzwi, a ona już marudzi. Chyba pobiła swój rekord.
- Świetnie. - mruknęłam znudzona. - Przynajmniej szybciej nie zmarnowałaś czasu. Zrób teraz 20 powtórzeń na każdym sprzęcie, a potem zobaczymy, jak stoi u ciebie walka wręcz.
Wendy tylko przewróciła oczami i niechętnie wzięła się do roboty. Ja w tym czasie udałam się na jedną z bieżni. Musiałam się odstresować. Założyłam słuchawki i włączyłam moich ukochanych Bring Me The Horizon. Może to oklepane, ale ich muzyka naprawdę mnie uspokaja i wycisza. Moje myśli zaczęły krążyć wokół Frankiego. Ostatnio zaatakował mojego brata, ale wiem że na tym nie zaprzestanie. Zaniedługo wydarzy się coś jeszcze. Być może coś o wiele gorszego niż postrzelenie Nico. Musze być na to przygotowana.
Nie.
Po prostu musimy go w końcu wykończyć. Ogólny plan wygląda tak, że trzeba wywabić go z kryjówki i zabić. Czyli najzwyczajniej w świecie chcemy zastawić na niego pułapkę. Tylko nadal nie wiemy jak.
Nagle poczułam lekkie szturchanie w ramię. Szybko wyciągnęłam słuchawki z uszu i wyłączyłam bieżnie. Spojrzałam na zegarek. Trzydzieści cztery minuty. Całkiem szybko się uwinęła. Jest naprawdę dobrym materiałem na IIrzędową. Trzeba ją tylko wyszlifować. Już ja się tym zajmę.
- Skończyłaś już? - zapytałam obojętnym tonem.
- No tak. - burknęła.
- Hmm, całkiem nieźle. - stwierdziłam. - Naprawdę masz potencjał.
Spojrzałam na nią. Na jej twarzy wymalowało się coś na kształt zaskoczenia. No wiem, niecodzienne zdarza mi się kogoś pochwalić. A już tym bardziej kogoś kogo niezbyt lubię.
- Ee.. dzięki? - odpowiedziała.- Spoko. - uśmiechnęłam się.
Chwila, co zrobiłam?
Uśmiechnęłam się?
Dlaczego?
A co najdziwniejsze, ona go odwzajemniła.
FURIA WLASNIE SIE DO MNIE UŚMIECHNĘŁA!!
W tym mieście dzieje się coś dziwnego, naprawdę. Źle, że tu przyjechałam.
- Teraz spróbujemy walki wręcz. - stwierdziłam obojętnym tonem. Ale naprawdę chciałam zobaczyć, na co stać tą dziewuche.
Przeszłyśmy do sali, służącej do tego typu ćwiczeń i ustawiliśmy się do walki. Uważnie obserwowałam jej ruchy, chcąc przewidzieć, co zrobi i kiedy. Strasznie zwlekała, więc postanowiłam zaatakować ją pierwsza. Wyprowadziłam niezbyt mocny, ale pewny prawy sierpowy, który Wendy zablokowała bez żadnego problemu. Nic nadzwyczajnego. To tylko podstawowa forma ataku, ale wróg może wyprowadzać ciosy na różne sposoby, a ci sprytni używają też podstępów. Kiedy miałam zadac kolejny cios usłyszałam ten okropny głos. Lepszego momentu nie mógł sobie wybrać.
- Ćwiczysz sobie, co? - zaśmiał się.
Spojrzałam powoli w stronę wejścia i spiorunowałam Henro wrokiem. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że w tym całym harmidrze pracy, jaką dostawał od Leo, znalazł trochę czasu żeby mnie wkurzać. Zastanawiam się, czy zrobił to specjalnie. Ale teraz lepsze pytanie brzmi: jak z tego wybrnąć?
- A ty nie masz czasem swojego życia? - burknęłam od niechcenia.
- Przeszkadzasz nam. - warknęła Wendy, nawet na niego nie patrząc. Nie powiem, zdobyła tym u mnie ogromnego plusa.
- No proszę, tylko IIIrzędowa, a taka wygadana. - zaśmiał się ironicznie. - Tak nie wypada do wyższego rangą.
- Nie dbam o to. - odpowiedziała obojętnym tonem.
W sumie to dobrze, że zajęli się sobą. Przynajmniej nie rozmawiamy o mnie.
- Teraz już rozumiem, dlaczego się nią zainteresowałaś, A... - zwrócił się do mnie.
- Wyjdź już i nie przeszkadzaj! - przerwałam mu szybko i dosadnie, zanim powiedział o jedno słowo za dużo. On skomentował to tylko gromkim śmiechem.
- Dobra, dobra, już idę, bo się jeszcze Alfa wkurzy, a wtedy to przejebane.. - zaśmiał się, po czym ruszył wolno w stronę wyjścia.
- Jakiś dziwny typ. - stwierdziła Wendy. - Nie wierzę, że jest ode mnie wyższy rangą.
- Jest. - powiedziałam mimowolnie. - Ale rzeczywiście, strasznie trudno w to uwierzyć.
- W sumie to nigdy go tu nie widziałam. - powiedziała. - Skąd się znacie?
- To długa historia. - burknęłam, wracając do treningu. - Razem zdobywaliśmy doświadczenie w Berlinie.
- Ciekawie, ciekawie. - mruknęła cicho. - Ale nawet się nie przedstawił. Powiesz mi jak się nazywa?
Na to pytanie moje mięśnie się spięły. Zadałam serie bardziej skomplikowanych ciosów, którymi powaliłam ją bez problemu.
- Nie. - odpowiedziałam zdecydowanym tonem. - Masz dobrą kondycję, ale wyprowadzają słabe ciosy, a tych mocniejszych nie potrafisz poprawnie zablokować.
- Więc, co radzisz? - spytała z pretensją za to, że w ogóle ją skrytykowałam.
- Siłownia, siłownia i jeszcze raz siłownia. - powiedziałam. - Idę pod prysznic, a ty rób co chcesz.
Wendy
Dziwna sytuacja. Zdecydowanie coś było nie tak z tym chłopakiem. Co dziwniejsze, Alejandra nie chciała mi nawet powiedzieć, jak się nazywa. Ciekawe czemu... Ale mniejsza z nim. Ciężko mi to przyznać, ale siostra Nico jest naprawdę wspaniała w walce wręcz. A już napewno dużo lepsza niż podejrzewałam. Myślałam, że wtedy w szkole miała po prostu farta, ale obawiam się, że jednak nie. W sumie to trochę słabo.
Alejandra powiedziała, że powinnam więcej ćwiczyć na siłowni, ale nie rozumiem, dlaczego wzięłam sobie jej słowa do serca. Może to dlatego, że powaliła mnie, zadając tylko kilka nieco skomplikowanych ciosów, za którymi i tak nie mogłam nadążyć. Ale w sumie to przecież mogę sama trenować, nie muszę jej prosić o pomoc. W każdym razie i tak nie mam nic do roboty, więc mogę trochę posiedzieć na siłowni. Potem wpadnę na trochę do sali Nico i wróce do domu.
Idąc w stronę odpowiednich drzwi usłyszałam, że ktoś przekłada hantle. Osobiście wolę być sama podczas ćwiczenia, ale trudno. Weszłam i od razu ruszyłam na bieżnie, nawet nie patrząc na mojego towarzyszą, bądź towarzyszki. Ale ten ktoś nie miał wcale zamiaru ćwiczyć w ciszy.
- Kogo my tu mamy? - usłyszałam głos tego faceta, który wcześniej nam przeszkodził. - IIIrzędowa w gorącej wodzie kąpana.
Powoli odwróciłam się w jego stronę.
- Och, to znowu ty? - zapytałam. - Nie mam ochoty rozmawiać z kimś, kto nawet nie powiedział, jak się nazywa.
- Jakbym ci powiedział, to i tak byś nie uwierzyła. - mruknął rozbawiony.
- Założymy się? - uniosłam jedną brew.
- Jestem Henro.
~wezmniedonieba
CZYTASZ
Gangsterka
Teen Fiction- Ty chyba nie wiesz z kim rozmawiasz, mała suko. - powiedziała z wyższością dziewczyna, na co ja się tylko roześmiałam, a ona przyparła mnie do szafek z całej siły. Całkiem mocno, ale jednak za słabo. - To ja tu rządzę i jeżeli zechcę, to nie będzi...