- Urokiri!- usłyszałam kobiecy krzyk. Odwróciłam się w stronę dźwięku i ujrzałam biegnące w moją stronę Mitsuri i Noyę. Jak zawsze Noya była opanowana a Mitsuri uśmiechnięta i pełna energii.
- Coś się stało?
- No oczywiście, że tak! Mogę wiedzieć, gdzie ucieka przewodnicząca samorządu uczniowskiego ?
- Podniecasz się tym jakby to było twoje stanowisko.- mruknęła Noya a ja zachichotałam.
- Do domu. A wy?
- Nasza klasa organizuje wypad zapoznawczy bo dołączyły dwie nowe duszyczki. Więc umówiliśmy się przed bramą i udamy na karaoke. Może do nas dołączysz?
- Mitsuri... Nie mogę.- spojrzałam na zegarek po czym pożegnała się z nimi i ruszyłam w stronę domu. Ech i co ja ze sobą teraz zrobię? Wyciągnęłam telefon, wybrałam numer do matki jednak nie odebrała. Serio? Od córki nie odbierzesz? Przecież, w pracy nie jesteś, bo masz dziś wolne. Może by tak do niego napisać? Nie... Po co marnować na niego swoje pieniądze i czas? Schowałam go do torby i skręciłam w stronę sklepu. Skoro nie odbiera prawdopodobnie jest ze swym idiotą. Aż rzygać mi się chce na samą myśl o tym facecie. Jedyne słowo jakie go określało to.
- Ugly..- mruknęłam po czym otworzyłam torbę. Schowałam do niej krawat i już miałam wyciągnąć słuchawki gdy coś przykuło moją uwagę. Paru mężczyzn zaciągnęło dziewczynę w kozi róg. Ech, czy mój nowy rok szkolny zawsze musi zaczynać się od bójki? Westchnęłam, wiążąc włosy w koka i skręcając do uliczki.
- Ej! Tak do was mówię! Trzech na jedną? Aż taaakiego wsparcia potrzebujecie by zaprosić kobietę na randkę?- mówiłam lekceważącym tonem, podchodząc coraz bliżej nich. Po kilku krokach stanęłam między nimi a ich ofiarą.- Spadaj.- warknęłam do niej, nie spuszczając z nich wzroku.
- A ty gdzie!?- krzyknął jeden z nich i już szykował się do złapania jej gdy zastąpiłam mu drogę.
- To moje pytanie. No bando staruszków może spróbujecie z kimś silniejszym od was?
- Hahaha! Słyszałeś aniki? Ta smarkula myśli, że jest od nas silniejsza!- krzyknął odwracając się do jedynego z całej trójki, który stał oparty o przeciwległą ścianę. Dostrzegłam na szyi mówcy tatuaż węża wijącego się wokół pistoletu. Cholera yakuza. A dziadek z ojcem mawiali " Nie wchodź w walki z yakuzą, no chyba że zostanie ci to zlecone. ".. Ojcze, dziadku u bogów wybaczcie, lecz ten jeden jedyny raz was nie mogę posłuchać...
- Oj mowę ci odebrało laluniu?- że co, kurwa?
- Jak mnie nazwałeś prawiczku?- rzuciłam z wyczuwalną ironią. Widziałam jak zaciska szczęki ze złości i już miał mnie zaatakować, gdy go uprzedziłam. Krok w prawo i kopnięcie w brzuch. Szybko spojrzałam na pozostałą dwójkę. Wyprostowałam się po czym posłałam im pełne pogardy spojrzenie.
- Radze wam zmykać do mamusi by pieluszki zmieniła.
- He?! Chyba trzeba cię nauczyć szacunku do starszych.
- Oho.. W takim razie zapraszam panienki do tańca.- mruknęłam strzykając kośćmi i kładąc torbę na ziemi. Tamten, którego niedawno kopnęłam podniósł się z ziemi, więc mamy trzech na jedną. Robi się coraz ciekawiej. Ruszyli w moją stronę jednocześnie, jeden z nich już naszykował pięść, lecz szybko ją chwyciłam, podcięłam mu nogę i powaliłam na ziemie, robiąc od razu unik przed następnym ciosem. Ukucnęłam, szybko sprawdzając sytuację. Jeśli następny cios wymierzę z precyzją i odpowiednią siłą powinnam powalić dwóch na raz. Uśmiechnęłam się, po czym szybko ruszyłam biegiem. Tamci ruszyli za mną, rozejrzałam się za odpowiednim miejscem po czym skoczyłam i odbiłam się od ściany uderzając ich z wpół obrotu. Padli, na co westchnęłam. Ruszyłam po swoją torbę i szybko opuściłam zaułek. Dyskretnie spojrzałam za siebie, jednak nikt za mną nie biegł. Całe szczęście. Szybko doprowadziłam mundurek do jako takiego ładu i ruszyłam w dalszą drogę do domu. Zerknęłam na zegarek i o mało co nie krzyknęłam. Za chwilę spóźnię się na moje anime a nie ustawiłam nagrywania! Chwyciłam mocniej ramię od torby i ruszyłam biegiem w stronę domu...
YOU ARE READING
Beast// Haikyuu! | ZAWIESZONE |
Romance"Od przeznaczenia nigdy nie uciekniesz, wiesz o tym prawda?" Echo tych słów wciąż pojawia się w mojej głowie. Zawsze pragnęłam tylko jednego. Wolności... Lecz nigdy tak naprawdę nie mogłam jej zasmakować. Byłam i jestem niczym zwierze w klatce, prag...