Pierwsze Solo (VI)

1.5K 98 77
                                    

-Wow Bill miałeś rację tu jest jak w Californii!

- No wiem nie bez powodu nazywa się Los Angeles.

- Po co w ogóle tu przyszliśmy?

- Muszę kupić smoking.

- Po co ci?

- Bo dziś mam taki "Wyjątkowy dzień". 

- A co to za dzień?

- 1 kwietnia kruszynko. Dzień twojego występu. Przykro mi z powodu twojej śmierci a równocześnie cieszę się że nie żyjesz- Mogło to zabrzmieć trochę sadystycznie ale potem dodałał:-bo cię poznałem.

- Czy będę mieć tutaj występ?

- Coś w tym guście.

- Jak to?

- Tak to, w końcu spełnisz swoje marzenie.

- Dzięki to miłe.

- No, przekonamy się co tak na prawdę kryjesz w środku. A! I jeszcze mogę kupić ci strój.

- Dobra to co najpierw?

- Najpierw moja droga idziemy po mój smoking, potem po twój strój a na koniec zrobię ci tą przysługę i kupię ci sukienkę.

- To wspaniale ale po co mi skoro mam tą?

- To niespodzianka.

♥♥♥

Było tak jak zaplanował Cipher-ty pomogłaś mu wybrać najlepszy smoking w całym sklepie, kupiliście wspaniałe turkusowe body ze spódniczką "baletową" (ej jak ktoś do szkoły baletowej chodzi to wie co mam na myśli) plus jeszcze napalcówki satynowe. Wybrałaś sobie piękną beżową sukienkę do podudzia bez ramiączek. Jej góra wyglądała jakby była obwiązana materiałem na biodrach. Były trójkątne dziury a "spódnica" była zakończona trójkątnymi wierzchołkami do dołu.

- Mam nadzieję że podobają ci się nowe rzeczy.

- Mam nadzieję że podoba ci się smoking który JA wybrałam.

- Masz niezły gust, laleczko.

- To kolejna ksywka? Jestem kruszynką, aniołkiem, aniołeczkiem a teraz laleczką? Ile tych przesłodzonych ksywek mi dodasz?

- Tyle ile trzeba~

♥♥♥

Po drodze poszliście na koktajle i siedzieliście nad fontanną przy okazji. Oczywiście nic nie mogło obejść się bez fanek Billa. Cały czas tylko: "Bill podpiszesz mi się na policzku?" "Bill zrobimy sobie zdjęcie?" "Bill czy ta dziewczyna z tobą mieszka?" "Bill masz dziewczynę?" "Bill..." I tak dalej...to wydawało się już wkurzające, a dla Billa wyczerpujące.

-Ej {T/I} o której chcesz żeby zaczęła się twoja impreza?

- No nie wiem a która jest?

- 13:50. Może wieczorem? Zawsze wszystko wygląda tak pięknie kiedy jest rozgwieżdżone niebo, 18:00?

- Okej. Na hasło "18:00" poczułaś pęłknięcie w głowie ale nie wiedziałaś czemu. Pod wpływem lekkiego bólu dotknęłaś skroni. Postanowiłaś to zignorować i zająć się swoimi sprawami.

♥♥♥

Tym czasem w domu...

-Kruszynko?

- Ja?

- Mam dla ciebie przysługę. Możesz sobie jeszcze przećwiczyć solówkę. Na samej górze jest sala.

Demon moich snów ♥ {Bill Cipher x Reader} ZAKOŃCZONE ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz