34. "Każdy musi wiedzieć, że jesteś moja"

12.2K 834 67
                                    

Piątek. Długo wyczekiwany dzień tygodnia. Taa... Na pewno nie przeze mnie. Dla jednych to oznacza koniec obowiązku pracy i impreza. Drudzy spotykają się wspólnie i idą się nacieszyć sobą. Jednak ja... No cóż... Ja myślę nad tym jaki film dzisiaj obejrzeć lub jak nauczyć się chemii i biologii bez Matta. Całą noc myślałam nad tym czy pójść do niego czy jednak nie. Wygrało moje mieszkanie. Chłopak może być na mnie zły za to, że nie przyszłam. Jednak może być też na mnie zły za to, że przyszłam. Sądząc po naszej "randce" to pewnie wybrałby to drugie. Mężczyźni są naprawdę skomplikowani. Podobno to kobiet się nie da zrozumieć, a weź tu zrozum chłopaka.

Otworzyłam szafkę szukając książki od biologii. Zaczęłam kiwać głową słysząc Eminema w słuchawkach. Wcale to nie pomagało w znalezieniu przyborów do lekcji z Goon. Nienawidzę szkolnych szafek, bo są zbyt małe. Nigdy nie można w nich cokolwiek znaleźć. W końcu mi się udało, więc szybko schowałam ją do torby. Nienawidzę Goon. Powinna pójść na chorobowe do końca swojego życia.

Zamknęłam za sobą szafkę i odskoczyłam lekko do tyłu, bo przeraziłam mnie osoba, która stoi aktualnie obok mnie i porusza chyba ustami. Nie słyszę go, bo lubię słuchać głośno muzyki. Według mojej mamy głuchnę, ale nie przejmuję się tym za bardzo. Powracając do tematu. Powinnam się cieszyć, że go widzę? Powinnam skakać z radości, że w końcu zaszczycił mnie swoją obecnością? Oczywiście, że skaczę, ale z nerwów pod odpowiednią klasę. Zazwyczaj nienawidziłam faktu, że mam już z początku dnia na drugim końcu szkoły, ale dzisiaj jest to mi nawet potrzebne. Nie wiem czy on za mną idzie, ale nie powinnam ryzykować. Dlatego możliwe, że zgubię go w tłumie ludzi. Taa... Zbyt dużo szczęścia jak na mój pech. Nie przeszłam nawet pięciu kroków, a już stałam przed nim opierając się o ścianę. Jeśli będę miała problemy z plecami to mogę z wielką chęcią nacisnąć spust prawdziwego pistoletu i strzelić do niego.

To bardzo źle, że cały czas patrzę się w jego oczy. Ich czerń potrafi być hipnotyzująca. Na szczęście Eminem sprawia, że go wcale nie słyszę, ale on wciąż porusza ustami. To dziwne, że w tym momencie zachciało mi się śmiać? Nawet chyba się uśmiechnęłam, bo on tylko przewrócił sfrustrowany oczami, a po chwili wyciągnął mi słuchawki z ust. Chciałabym powiedzieć, że nie powinien, no ale jego oczy są zbyt... oszałamiające. Po prostu nie da się przejść obojętnie obok jego pięknych oczu.

- Chyba powinnaś mi coś wytłumaczyć?

- Powinnam chyba cię zabić za wyciągnięcie słuchawek z moich uszu. Nikt nie powinien tego robić - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Dopiero jak przelatywały mi przez głowę nasza bitwa zrozumiałam, że powinnam teraz się uspokoić. W końcu to nie mogłoby się spotkać ze szczęściem mojej mamy i brata - Daj mi lepiej spokój - uderzyłam go z ramienia w ramię i przeszłam obok.

- Powinniśmy chyba porozmawiać - zacisnął dłonie na moim ramieniu i przyciągnął do siebie - Ale nie tutaj. Za duża publiczność.

Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że każdy jakby zastygł w miejscu. To niedobrze. Nie lubię być w centrum uwagi, a aktualnie każdy patrzy w naszą stronę. Dlatego powinnam podziękować Mattowi, że zabrał mnie stąd. Chociaż zabić go jest tak samo kuszące, bo w końcu będę miała siniaki na ramieniu. Poszliśmy w miejsce, gdzie nikt się nie zapuszcza, bo te korytarze raczej nie są nikomu znane. Jednak nie przestaliśmy iść tak jak myślałam, ale weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Trochę przypomina to pokój rekreacyjny, bo wszędzie walają się jakiejś gry z xboxa, a naprzeciwko kanapy jest wielki telewizor. Nawet jest tu lodówka.

- O czym chciałeś porozmawiać? - odwróciłam się powoli w stronę chłopaka pamiętając o tym, żeby nikomu nie zrobić krzywdy - Mów, bo za chwilę mam biologię, a to nie jest mój najlepszy przedmiot.

- Wiem, bo w końcu cię jej uczyłem - uśmiechnął się szeroko przypominając sobie chyba co działo się tydzień temu - Jak tam chemia?

- Chcesz rozmawiać o ocenach?

- Czemu nie? - zrobił krok w moją stronę - Dostałem czwórkę z matematyki i to tylko dzięki tobie - znowu się zbliżył - Powinienem ci chyba podziękować.

- Powinieneś.

- Tak - znowu zrobił krok w moją stronę, ale większy. Jego oddech zbliżał się w moją stronę coraz szybciej, a ja wtedy zdałam sobie sprawę, że jesteśmy już tak blisko siebie, że nawet możemy dotykać się nosami - Oczekuj, bo powiem ci to pewnie na końcu - uśmiechnął się, a jego nos otarł się o mój - Na bezpowrotne pożegnanie - złapał mnie za plecy i przyciągnął do siebie. Otarł się nosem o moją szyję, a ja chyba zamruczałam z przyjemności jaką mi dał - Na szczęście nie będzie to dziś - Podniósł głowę tak, żebym widziała jego oczy, a następnie zaczął ją opuszczać. Szybko wyswobodziłam się z jego uścisku i stanęłam przed nim - Niestety nie tylko tego dzisiaj nie będzie - mruknął.

- Zastanawiam się po co ja tutaj jestem? Ostatnio nie zachowywałeś się jakbym była mile widziana obok ciebie. Nie odzywałeś się do mnie przez cały dzień, a dzisiaj... Ugh! - wyrzuciłam ręce w powietrze podkreślając swoją frustrację - Nie rozumiem cię.

- Musiałem wczoraj coś załatwić. Jednak w środę wcale się tak nie zachowywałem. Po prostu byłem wściekły. Nie na ciebie, ale na mnie. Wkurwia mnie to, że nie wiem co się dzieje. Zawsze miałem pod wszystkim kontrolę, a teraz wszystko się sypie. Nie potrafię skupić się na niczym. Zazwyczaj robiłem wszystko, żeby zdobyć dobre oceny z przedmiotów tak jak Mads. Jednak ostatnio wszystko się jebie, bo nie mam nad niczym kontroli. Zazwyczaj miałem czasu za dużo, żeby na nic nie zdążyć, ale teraz mam go za mało, żeby podrapać się po dupie.

- Rozpowiedziałeś wszystkim, że byliśmy na randce - odwróciłam od niego wzrok bojąc się, że sie rozpłaczę zanim dokończę to co chcę powiedzieć - Powiedziałeś to wszystkim, a nawet nie pojawiłeś się wczoraj w szkole. Należą mi się wytłumaczenia dlaczego to zrobiłeś.

- Każdy musi wiedzieć, że jesteś moja - powinnam się bardziej cieszyć, że nazwał mnie swoją czy smucić, że tak zrobił bez mojego pozwolenia? - Co cię tak dziwi?

- Co mnie, kurwa, dziwi? Nie jestem niczyja, ale swoja. Nie masz nic do powiedzenia w tej sprawie - uderzyłam go palcem w mostek, bo tylko tak mogę się na razie wyładować - Wczorajszy dzień był najwyraźniej najlepszy, bo cię nie było - złapałam za klamkę i wyszłam z pomieszczenia w chwili, kiedy zadzwonił dzwonek. Trzasnęłam drzwiami i poszłam na lekcję. Chyba nie skupię się dzisiaj na żadnej lekcji.

Fucking mazeWhere stories live. Discover now