rozdział 8

96 14 5
                                    

Odkąd Harry opuścił pokój nauczycielski toczyłem ze sobą wojnę, wojnę którą mógłbym bardzo łatwo przegrać, a nie mogłem do tego dopuścić. Ten człowiek wyzwalał we mnie najgorsze uczucia z możliwych, nie chciałem tego czuć. Nie chciałem kogoś lubić, nie chciałem okazywać sympatii, nie byłem do tego stworzony. Było mi dobrze w moim świecie i nie chciałem niczego zmieniać, nie mogłem.

Ludzie są śmiesznie zbudowani. Zranieni otaczają się murem, przez który ciężko się przebić, z drugiej jednak strony łakną towarzystwa, by nie oszaleć.

Zadzwoniłem do Yony i błagałem by zadzwoniła do tego chłopaka. Podkoloryzowałem wszystko jak mogłem, bym nie wyszedł na ostatniego kretyna, choć i tak wiedziałem, że przyjaciółka nie uwierzy w moje tłumaczenia. Znała mnie i moją historię zbyt dobrze by mi ufać, a jednak zgodziła mi się pomóc.

Zdążyłem odłożyć telefon do kieszeni, kiedy Harry wszedł do pokoju nauczycielskiego. Jego mina nie zdradzała nic, kompletnie puste spojrzenie, brak jakiejkolwiek mimiki, człowiek w masce zdało by się wydawać. Nie wiedziałem czy mam się z tego cieszyć czy zacząć się bać. Nie, ja nie mogłem się bać, to ja miałem być postrachem.

Chłopak bez słowa zaczął przygotowywać się do zajęć. Ze stoickim spokojem odłożył swoją ciężką torbę na przydzielone miejsce. Często myślałem o tym, co on tam ze sobą nosi, ale nie odważyłem się zapytać. Nie powinno mnie to interesować. Potem zerknął na plan zajęć i wiedziałem co tam zobaczy. Dzisiaj mieliśmy zajęcia poprowadzić razem, w studio nagraniowym. Miałem pokazać wszystkim jak obchodzić się ze sprzętem i przy okazji chciałem usłyszeć głosy co poniektórych uczniów, bo potrzebne to było do odpowiedniej aranżacji zakończenia roku.

- I co, zdziwiony? - zapytałem, bo widziałem, że ruszyło go to co zobaczył zapisane w harmonogramie.

- Niekoniecznie. - odparł sucho.

- W takim razie zapraszam. - uśmiechnąłem się szeroko, ale nie był to miły uśmiech i on dobrze to wiedział. Otworzyłem drzwi i chciałem go przepuścić, ale on zatrzymał się chwytając klamkę.

- Starsi mają pierwszeństwo. - gdy te słowa padły z jego cudownych i idealnych ust znieruchomiałem. Myślałem, że nie zwrócę na to uwagi, a jednak. Ten chłopak był moim największym z kłopotów jakie mogłem sobie wyobrazić. Poruszał we mnie struny, których nikt nie potrafił. Działał jak narkotyk, którego wiesz, że nie powinieneś brać, ale tak bardzo go pragnąłeś. Tomlinson, do cholery co się z tobą dzieje człowieku.

- Nie będę się spierał. - odparłem, by nie wdawać się w zbędne dyskusje i wyszedłem.

Droga korytarzem była niczym droga przez mękę. Czułem wzrok Styles'a na sobie a najpewniej na swoim tyłku. Nie chciałem popadać w paranoję, ale jeśli dalej będzie tak pogrywał to to się skończyć źle może dla nas obojga. I nie wiedzieć czemu odnosiłem wrażenie, że brunet w coś ze mną pogrywa.

Gdy dotarliśmy na miejsce, pięcioosobowa grupa już na nas czekała. Wpuściłem ich do swojej twierdzy i na moje nieszczęście spotkałem tam matkę. Mój organizm na jej widok zdawał się przybierać postawę obronną, jakby spodziewał się ataku.

- Dzień dobry, moi drodzy? - matka zwróciła się do studentów a największym uśmiechem obdarzyła Harry'ego. - Witaj Harry, jak ci się podoba w akademii? -zapytała.

- Witam, Pani Tomlinson. Jest świetnie. Nie spodziewałem się tak miłego przyjęcia i pracy. - szczerzył się do niej jakby od tego zależało jego życie.

- Niezmiernie się cieszę. Yona tak dobrze o Panu mówiła. Już nie mogę się doczekać efektów waszej współpracy z Lou. - wiedziałem, że coś chlapnie, ale to? Tego było za wiele.

- Mamo, proszę zostaw nas i pozwól pracować. - powiedziałem chłodno.

- Już idę, synku. Powinieneś jednak powiedzieć swojemu stażyście w jaki sposób musi zaliczyć rok. - zganiła mnie przy wszystkich a ja czułem, że zaraz wybuchnę.

- Możesz mnie nie pouczać? Wiem jak mam postępować ze swoimi podopiecznymi. Nie twoja w tym głowa. - warknąłem, ale ona nie zdawała sobie z tego nic robić. Coś się w niej zmieniło w momencie, gdy spojrzała na tego lokowanego cwaniaka. - Dam sobie radę. Nawet nie wiem czy on się do czegokolwiek nadaje.

- No teraz to przegiąłeś, Tomlinson. - grobowy głos Harry'ego wydobył się z jego gardła a chrypka, która drażniła uszy spowodowała, że krew zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach. - Pani Tomlinson, przepraszam za niego.

- Nie przejmuj się. Pójdę już. Miłych zajęć, kochani. - matka pożegnała się klepiąc tego francuskiego dupka po ramieniu a mnie zmierzyła wzrokiem mordercy. Co ja znów takiego zrobiłem, ja się pytam?

Cała grupa patrzyła zdezorientowana to na mnie to na drzwi, za którymi zniknęła właścicielka akademii. Nie dziwiłem się im, ale mogliby być bardziej dyskretni. To nie miłe i miałem ochotę im się odwdzięczyć. Niestety nim zdążyłem coś zrobić, Styles zamknął się w pomieszczeniu nagraniowym i wkładał na swój łeb moje słuchawki. Złośliwy uśmiech nie schodził z jego perfekcyjnej gęby a mnie wywracało wnętrzności. Co on chciał zrobić? Nie, niemożliwe... a jednak...

Chłopak usiadł na krzesełku przed mikrofonem a do słuchawek podłączył swój smartphone. Kiwnięciem ręki poprosił by jeden z uczniów włączył odpowiednio głośniki, a ja byłem tak zszokowany, że nie sprzeciwiłem się, nie zrobiłem nic by to przerwać.

Joseph, bo tak miał na imię student, zasiadł na krześle i włączył wszystko co powinno być włączone. Ja nadal stałem i gapiłem się na Styles'a, na jego idealne ciało, na jego wstrętny złośliwy uśmiech i na to jak skupia się na melodii, którą zapewne usłyszał w słuchawkach, a potem był tylko jego głos.

Ludzie przeżywają różne doznania, gdy słuchają muzyki i głosu innych. Zawsze myślałem, że nic nie będzie mnie już w stanie zadziwić, że żaden pojedynczy dźwięk nie będzie w stanie wprowadzić mnie w tak euforyczny stan, jednak temu człowiekowi właśnie się to udało, a z każdą nutą wydobywającą się z jego gardła nie chciałem, by kończył swój występ. Każde pojedyncze słowo, każdy najmniejszy dźwięk powodował gęsią skórkę na moim ciele. Miał zamknięte oczy a wyglądał jak Bóg. Jego ruchy dłoni były perfekcyjne, a mimika twarzy pokazywała jaki naprawdę był. Z każdym wyśpiewanym wersem otwierał swą duszę i pokazywał ją bez względu na to co byśmy mieli o tym myśleć. Był artystą. Perfekcyjnym muzykiem, który ma to w sobie. Tak niewielu ludzi rodzi się z takim darem. Do tej pory znałem tylko jedną taką osobę i dlatego wiedziałem, że Harry Styles będzie musiał zniknąć z mojego życia jak najszybciej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 31, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

the intern || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz