Rozdział 46. Mijający czas

6.5K 557 20
                                    

Pomimo wielkich oczekiwań Eina, wcale nie zaszłam w ciążę. Gdy tylko zostaliśmy o tym poinformowani, pojawiły się we mnie mieszane uczucia. Ale najwyraźniej dobrze się stało. Widocznie nie byłam gotowa do roli matki. Oczywiście byłam smutna. Wyobrażałam sobie siebie z maleństwem w ramionach, ale z drugiej strony ulżyło mi, bo wiedziałam że stanie się rzeczą trudną, gdy postanowię wrócić na uczelnię.

Mimo, niezadowolenia wilczek pogodził się z moją prośbą by zaczekać na odpowiednią chwilę. Einar nie chciał słyszeć o długim terminie ślubu— jak gdybym chciała uciec, pomyślałam z rozbawieniem— i zaaranżował wszystko w mgnieniu oka. Zarejestrowaliśmy się i po kilku tygodniach nasze małżeństwo stało się rzeczywistością.

To była chyba najszybsza ceremonia w historii. Mój zrzędliwy i szalony wilk warczał niespokojnie na pastora, żeby się streszczał. Potem nie czekając aż wybuchną oklaski, porwał mnie w ramiona, wyniósł i zaciągnął do jakieś skrytki. Podciągnął sukienkę do góry i wszedł we mnie. Nie żebym jakoś specjalnie się sprzeciwiała.

Wyprowadziliśmy w tempie możliwie jak najszybszym. Nie mogłam przecież stawiać najważniejszych mężczyzn w moim życiu na tak krępujące sytuacje, jak codzienna kolacja. Ojciec miał jakiś poziom tolerancji.

Dokończyłam studia, a w tym czasie Ein trenował z przyjacielem Zayna Dominikiem, ponieważ codzienne dojeżdżanie do Middle Air stawało się męczące nie tylko dla niego, ale jak i dla mnie i wujka.

Mimo zmiany trenera Einar wciąż zdobywał pierwsze miejsca w każdej walce. Był niezrównany i chociaż nie chodziłam na jego walki, uznając że świat nie powinien wiedzieć o mnie zbyt wiele, oglądałam je w telewizji. Nie chciałam być w centrum uwagi. A przynajmniej nie takiej.

Nie żyliśmy w raju. Oboje byliśmy pochłonięci naszymi sprawami. Szczególnie ja. Miałam zaległości i ciężko było mi wrócić do starego schematycznego ciągu dnia. Ale gdy mi się to udało, zrozumiałam że czuję się inaczej. Kiedy byłam z Finem, byłam skupiona na nauce i potrafiłam oddzielić ją od życia prywatnego, ale z Einarem... To nie było możliwe. Tęskniłam w każdej wolnej chwili. On także jeżeli za znak wziąć każde nasze przywitanie, kiedy jedno z nas wchodziło do domu. Natychmiast lądowaliśmy w łóżku, a jeżeli byliśmy za bardzo stęsknieni, na podłodze lub przy ścianie.

Tak wyglądały nasze pierwsze dwa lata małżeństwa.

Loren w tym czasie weszła w stan hibernacji. Rodzice byli załamani tym, ale decyzja należała do mojej siostry. Powinna wyglądać już bardziej dojrzale, ale wciąż wyglądała jak pozbawiona kobiecych kształtów mała dziewczynka. Na szczęście jej charakter się odrobinę zmienił na lepsze. Dojrzałość w końcu ją dopadła. Albo miłość? Szkoda, że nie mogłam powiedzieć tego samego o swoim bracie, który dalej uganiał się za spódniczkami, wycinał kawały i złościł całą rodzinę. Niektórzy po prostu nigdy nie dorastają rozumem do rozmiaru ciała...

Niedawno zaczęłam pracować w kancelarii Daniela. Robota jak każda, w głównej mierze zajmowałam się lataniem z wnioskami po sądach i tak dalej— nic bardziej znaczącego, ale pocieszałam się, że większość tak właśnie zaczyna. I nie było w tym nic złego.

Dziś szykowałam się na przyjęcie, na które został zaproszony Ein. Normalnie miałam gdzieś takie wypady i omijałam je szerokim łukiem. Szczególnie teraz powinnam ich unikać, ponieważ ostatnio nie czułam się najlepiej przez rozwijające się we mnie dziecko. Nie miałam siły na wieczorne paradowanie po salonach, podczas gdy tak naprawdę chciałam wskoczyć do łóżka i odlecieć w krainę snu.

Tym razem jednak musiałam pójść. Dlaczego? Ponieważ jakaś pinda próbowała się dobrać do mojego faceta. Mimo wszystko był dżentelmenem i nie chciał mówić kobiecie, żeby spierdalała. Tak wiec moim zadaniem na wieczór, była ochrona partnera przed pewną dziennikarką, która ostatnio go sobie postawiła za cel. Dodatkowy fakt, że ukrywaliśmy nasz związek nie poprawiał jego sytuacji. Cóż mogę rzec... Mój facet to absolutne ciacho. Pączek w czekoladzie, dla pań które kochają czekoladę.

Założyłam złote kolczyki i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Gdy dojechaliśmy na miejsce czułam jak jego mięśnie się napinają ze zdenerwowania. Nie mógł jednak unikać wszystkich. Co chwilę jakaś kobieta go zaczepiała, dopiero po chwili reflektując się, gdy mnie zauważała. Einar stawał się coraz bardziej nerwowy kiedy jakaś inna kobieta zbliżała się do niego za bardzo. Nie znosił ich zapachu i dotyku na sobie. Był wtedy wkurzony i musiałam go uspokajać. Ta wilcza cecha bardzo mi się podobała, ale bywało to kłopotliwe w chwilach, kiedy ukrywał nos w mojej szyi na widoku innych ludzi.

Musiał poczuć mnie, żeby nie zwariować.

Przyjęcie było do bani. Tak jak zresztą podejrzewałam, ale obecność była konieczna. Było tutaj mnóstwo sponsorów...

— Hey kochanieńki— usłyszałam uwodzicielski, chociaż dla mnie wkurwiający głos jakiejś rudej cizi, która pochylała się przed Einem, pokazując obscenicznie cycki. Dziwka. Nie byłam zazdrosna. Byłam zwyczajnie wkurwiona, ponieważ stała za blisko mojego faceta. Chęć, by cisnąć nią o ścianę i rozerwać pazurami delikatne ciało, niebezpiecznie dryfowała mi w umyśle.

— Cześć kochana— odezwałam się podnosząc wysoko brew, w jasnym wyzwaniu.

Kobieta odchrząknęła i obrzuciłam mnie spojrzeniem. Wygięłam usta w krzywym uśmiechu i przywarłam biustem do ramienia Eina, który nawet nie spojrzał na tamtą. Przez cały wieczór miał rozmarzony wzrok uczepiony we mnie. Czasami tylko warknął na jakiego faceta, który się na mnie gapił. Ale ogółem byłam całym jego światem.

Kobieta widząc, że jest na straconej pozycji, skrzywiła się i odeszła z podeptaną dumą.

Einar stanął za mną i głaskał po lekko zaokrąglonym brzuszku.

— Suknia za bardzo opina się wokół twojego ciała— odparł zachrypniętym głosem.

Obróciłam się gapiąc na niego, jakby urosła mu druga głowa.

— To twoja wina!— syknęłam— Chciałeś koniecznie ciąży, to teraz masz i nie narzekaj!

Miałam zamiar się wyrwać, ale po chwili przycisnęłam dłoń do ust, żeby nie pisnąć kiedy przywarł do moich pośladków swoją potężną erekcją.

— Moje dziecko w tobie, powoduje, że chcę cię zerżnąć w każdej sekundzie, każdej minucie odkąd stało się to jasne— warknął do ucha.

— Możesz się opanować?— Wydyszałam— Jesteśmy wśród ludzi.

— Pragnę cię— szepnął przegryzając moje ucho.

Przełknęłam głośno ślinę, kiedy gorączka zalała moje ciało. Chwyciłam go za rękę, prowadząc do łazienki dla pań. Weszliśmy do kabiny, a on natychmiast podwinął do góry materiał czarnej sukienki, mocno kontrastującej z bladym odcieniem mojej skóry. Gładził udo i owinął jedną nogę wokół swojego pasa, przywierając twardym członkiem do mnie.

Wypuściłam drżąco powietrze, gdy składał pocałunki na odchylonej szyi. Przycisnął się do moich piersi i poruszał leniwie biodrami. Zajęczałam, gdy wsadził dłoń między nas, sprawdzając miejsce między udami. Zakołysałam się pozostawiając mokry dowód namiętności na jego palcach. Warknął seksownie i poczułam jak moje piersi stają się przyjemnie ociężałe, prężąc się złaknione dotyku.

Chwyciłam jego dłoń i nakierowałam ją na pierś. Dyszałam ciężko poddając się słodkim torturą jego języka, bioder i rąk. Później podskoczyłam i owinęłam drugą nogę wokół niego. To było cudowne i takie grzeszne.

— Cichutko skarbie— szeptał mi w usta, gdy wpychał się we mnie.

Odrzuciłam głowę do tyłu, gdy moje kły się wysunęły. Ścisnęłam uda, by zaczął się szybciej poruszać. Uderzałam tyłkiem o drzwi z głośnym trzaskiem, mając gdzieś, że w tej chwili każdy będzie wiedział, co się dzieje po drugiej ich stronie. Ponaglałam go ujeżdżając, aż zatopiłam zęby w jego szyję, gdy orgazm uderzył z mocą tornada. Zatrzęsłam się, a chwilę potem poczułam wypełniające mnie nasienie.

— Wracamy do domu?— mruknął.

Kiwnęłam ochoczo, na tak.




______________________________________________


Ilość słów : 1161

Opublikowano 06.04.2017

Wilczy lokatorحيث تعيش القصص. اكتشف الآن