Rozdział 9: Znowu wojna

10.2K 593 626
                                    

Bety: Rzan., Acrimonia


Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony


Byłam w drodze do biblioteki, gdy Pansy, Crabbe, Goyle i Nott pomyśleli, że miło byłoby ze mną zadrzeć. Cóż, miałam nadzieję, że byli gotowi na porządnego kopa w tyłek. Otoczyli mnie na korytarzu, natychmiast wyciągnęłam różdżkę, wskazując na ich głupie wyrazy twarzy.

— Odsuńcie się albo wam pomogę — powiedziałam tonem Jestem-Prefekt-Naczelną-I- Powinieneś-To-Wiedzieć.

W odpowiedzi uśmiechnęli się szerzej i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Nott rozbroił mnie i włożył moją różdżkę do kieszeni w swojej szacie. Cudownie, brak różdżki na korytarzu pełnym Ślizgonów? Może będę miała takie szczęście jak Pettigrew, którego palec został odnaleziony.

Merlinie, dopomóż.

— Och, Draco — powiedziała Pansy, gdy chłopak zbliżył się do nas. W ciszy modliłam się, żeby mi pomógł. — Zobacz, kogo tu mamy. Czy nie wygląda żałośnie? — mruknęła słodkim głosem, złośliwie się do mnie uśmiechając.

— Lepiej być żałosnym niż brzydkim mopsem. — Uśmiechnęłam się w duchu, gdy Pansy zacisnęła pięści i próbowała się na mnie rzucić, ale Draco ją powstrzymał.

— Och, doigrałaś się, szlamo!

Wzdrygnęłam się.

— Pansy, jestem zmęczony, czy możemy po prostu dać jej spokój? Nie chcę marnować mojego czasu na nią — oświadczył Draco, patrząc na mnie.

— Co? Oczywiście, że nie! Co się z tobą dzieje? Odmówiłeś możliwości publicznego upokorzenia i zranienia tego paskudztwa. Czy coś jest między tobą a nią?

Draco prychnął.

— Mną a Granger? Proszę cię, nie żartuj.

Wiem, że nie powinnam być zaskoczona, ale sposób, w jaki to powiedział, brzmiał tak, jakby tak myślał. I, cóż, to bolało.

Gdy patrzył na mnie, miał bezczelny wyraz twarzy. Odwróciłam wzrok i dopiero teraz zauważyłam Blaise'a stojącego tuż za Teodorem Nottem. Wpatrywałam się bezradnie w Malfoya, podczas gdy Pansy paplała coś o tym, co ze mną zrobią. Serio chcą marnować czas na zadzieraniu z takimi osobami jak ja? Litości.

W każdym razie patrzyłam na Blaise'a, którego oczy były przepełnione paniką i powiedział bezgłośnie: „sprowadzę pomoc". Skinęłam lekko głową, a on pobiegł przed siebie, szukając kogoś, kto zareaguje. Zarówno on i Draco nie potrafili tego zrobić. Nikt, oprócz naszej trójki i Ginny, nie wiedział, że jesteśmy przyjaciółmi. A jeśli Ślizgoni by się tego dowiedzieli, nie mielibyśmy życia. Dlatego właśnie byliśmy zmuszeni udawać przed nimi, że się nienawidzimy.

Zerknęłam na nich, w tym na Draco i chrząknęłam.

— Jeśli nie macie nic przeciwko, chciałabym, abyście wreszcie dali mi spokój. Po prostu chciałam spokojnie pójść do biblioteki. A poza tym, Nott oddaj mi różdżkę albo powiem wszystko pani dyrektor i będziecie mieli szlaban. I nie żartuję — oświadczyłam surowym tonem, wyciągając dłoń i czekając, aż Nott odda mi różdżkę.

— Och — zaczęła Pansy, uśmiechając się — więc to tak, szlamo? Myślisz, że tylko dlatego, że jesteś Prefektem Naczelnym i możesz dawać nam szlaban, pozwolimy ci tak po prostu odejść?

Kiwnęłam głową.

— Powinniście albo to się dla was źle skończy.

Zaśmiali się diabelsko.

[T] Zakochana fretkaWhere stories live. Discover now