I

560 54 7
                                    

Baekhyun otworzył oczy. Ciężkie krople porannego deszczu dudniły w okno sypialni, jeśli w ogóle sypialnią można było nazwać owe pomieszczenie. Było małe i opustoszałe. Na zwyczajnej, drewnianej podłodze leżał podniszczony materac, a naprzeciw niego stał mały, stary telewizor. Kilka barwnych obrazów tworzyło kontrast kolorystyczny na szarych, odrapanych ścianach. W kącie pokoju stało ukochane drzewko cytrynowe Baekhyuna. Obok rośliny stała mała sosnowa komódka, a nad nią wisiało duże lustro oprawione w metalową ramę, którą zdobiły liczne zawijasy i ornamenty. Chłopak przetarł oczy i odruchowo spojrzał w lewą stronę. Chanyeol nadal spał. Jego brunatne loki chaotycznie opadały mu na twarz. Wyglądał jak przepiękny anioł, którego Baekhyun nie miał serca budzić. Zamiast tego przytulił się mocniej do niego, gładząc jego nagi tors. Po kilku minutach brunet w końcu się ocknął. Czule spojrzał na Baekhyuna, wciąż go obejmującego. Gdy ten podniósł głowę, złożył delikatny pocałunek na jego kruczoczarnej czuprynie. Trwali tak w milczeniu, rozkoszując się tą wspólną chwilą. Ciszę przerwało donoście burczenie w brzuchu Baekhyuna, na co Chanyeol momentalnie zareagował. Podniósł się z materaca i podszedł do okna. Przestało już padać, więc otworzył je na oścież wpuszczając do pomieszczenia świeże, poranne powietrze. Na niebie pojawiła się piękna tęcza, a wesołe promyki wleciały do pokoju, tańcząc na twarzach chłopców. Następnie skierował się do malutkiej kuchni, zostawiając Baekhyuna samego ze swoimi myślami. Czarnowłosy uwielbiał poranki. Uwielbiał uczucie, kiedy pierwszą rzeczą, jaką widzi, jest twarz jego ukochanego. Było mu z nim bardzo dobrze i nie wyobrażał sobie życia bez niego. Nagle po pokoju rozniósł się przyjemny zapach kawy i po kilku minutach Chanyeol był już z powrotem, trzymając w rękach tacę ze śniadaniem. Położył ją przed zaspanym jeszcze chłopakiem i usiadł naprzeciw niego tak, by móc rozkoszować się każdym centymetrem jego twarzy. Było pięć po jedenastej, więc za oknem można było już słyszeć głośne rozmowy ludzi, przejeżdżające samochody, piski bawiących się dzieci. Każdy napawał się tym sobotnim porankiem. W połowie jedzenia tostów, popijania kawy i gawędzenia na wszystkie możliwe tematy, Baekhyun zauważył, że jego rozmówca jest jakby nieobecny. Dotąd to on narzucał nowe tematy, podczas gdy brunet tylko przytakiwał, od czasu do czasu puszczając chłopakowi zbywający uśmiech. 

-Chanyeol, źle się czujesz? - zapytał nagle zaniepokojony Baekhyun.

-Nie, skądże, dlaczego pytasz? - odrzekł brunet, biorąc wielki kęs tosta. 

-Wyglądasz jakoś dziwnie, jakbyś był w innej rzeczywistości. 

-To dlatego, że jeszcze do końca się nie dobudziłem, nie przejmuj się. - Mówiąc to uśmiechnął się do ciemnowłosego, tym razem szerzej niż poprzednio. To utwierdziło Baekhyuna w przekonaniu, że nie ma się czym niepokoić i chłopak nie wracał już więcej do tego tematu. Zamiast tego chłopcy dokończyli spokojnie śniadanie i wstawili brudne naczynia do zlewu. Nie mogli się dogadać, czyja była kolej na zmywanie, więc stoczyli pojedynek na 'kamień, papier, nożyce'. Ostatecznie przegrał Chanyeol i to on musiał zmywać to, co wcześniej przygotował. Baekhyun w tym czasie doprowadził do ładu swoją fryzurę i założył ulubioną niebieską koszulę. Przeglądał się w lustrze, kiedy do pokoju wszedł Chanyeol.

-Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego to lustro wciąż tu wisi. Jest okropne.

-Nie znasz się na prawdziwej sztuce. - odparł surowo Baekhyun, co sprawiło, że na twarzy Chanyeola pojawił się uśmiech.

-Ja nie znam się na sztuce? Przypominam Ci, że pracuję w najlepszej galerii sztuki w mieście i to moje skromne dzieła ozdabiają twoje okropne ściany.

-Byłyby ładniejsze gdyby ta twoja cudowna galeria ci płaciła więcej. Nie wiem jak możesz tam pracować. Nic się tam nie dzieje. Pomijając fakt, że nie ma cię całe dnie i mamy dla siebie tylko soboty. 

-Zrobimy tak. Jeśli twoja kariera dzielnego stróża prawa przyniesie finansowe efekty, to i ja porozmawiam z szefem na temat podwyżki, dobrze? A teraz skończ marudzić. Tak jak powiedziałeś, mamy dla siebie tylko soboty, więc spędźmy ten dzień jak najlepiej. 

Tak jak zaplanowali, spędzili razem cały dzień. Robili praktycznie wszystko. Poszli na spacer, na obiad zaszli do miejscowej, taniej restauracji. Później poczytali razem ulubione wiersze, leżąc tam, gdzie zwykle - w ich ulubionym miejscu w parku, pod rozłożystym dębem. Co chwila jego pożółkłe, pomarańczowe i bordowe liście opadały na ziemię, otulając zakochanych w puszystym, wielobarwnym dywanie. Po powrocie do domu, resztę wieczoru spędzili oglądając swoje ulubione filmy i seriale. We wspólnym towarzystwie czas gonił jak szalony i nawet nie spostrzegli, kiedy wybiła północ. Musieli przerwać swoją rozrywkę, gdyż Chanyeol zmuszony był iść następnego dnia do pracy. Mimo oburzenia Baekhyuna, jak można kazać ludziom pracować w niedzielę i wyklinania, że Chanyeol ma nigdzie nie iść, położyli się w końcu spać. Cały ten upojny dzień bardzo ich znużył i, gdy tylko dotknęli powierzchni materaca, zapadli w głęboki sen. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kilka kolejnych kropel łez spadło na wilgotny już dywan. Szczupła, roztrzęsiona sylwetka drżała tak straszliwie, że można by było pomyśleć, że zaraz eksploduje. Siedziała w wielkiej garderobie, zaciskając mocno dłonie na czerwonym krawacie. Zegar na ścianie pokazywał dobrze po drugiej w nocy. Pojedyncze kosmyki rudych włosów przyklejały się do mokrej twarzy. Nagle łzy przestały lecieć, a drobne dłonie zacisnęły się jeszcze mocniej na krawacie, tak mocno, że zaczęły pękać nitki karmazynowej tkaniny. 

-P-pomszczę cię t-tatku...n-nie zginąłeś n-na darmo...D-diamond, d-dopadnę cię ty p-parszywy szczurze, j-jeszcze p-pożałujesz!!! - ostatnie słowa były już niemal krzykiem. Krawat rozdarł się na dwie części, a biały dywan znów zaczął tonąć pod powierzchnią słonych łez. Wilgotne kropelki śniły w świetle księżyca, którego wkrótce zakryły ciężkie chmury. Istota podniosła się i wyszła z pomieszczenia, czując jak krew buzuje w jej żyłach. Nastał czas. Czas na zemstę. 

Protect the murderer [chanbaek]Onde histórias criam vida. Descubra agora